Atak na lekarza w Krakowie. Sprawcą "niezadowolony pacjent"

- Mamy do czynienia z pacjentem, który był niezadowolony z przebiegu leczenia - powiedział Marcin Jędrychowski, dyrektor Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie, w którym doszło do ataku nożownika. Mimo wysiłku kolegów po fachu, życia rannego lekarza nie udało się uratować.
- Jeden z lekarzy tego szpitala poległ. Poległ w trakcie wykonywania obowiązków służbowych - powiedział poruszony Marcin Jędrychowski, dyrektor Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie.
We wtorek rano w poradni ortopedycznej placówki doszło do ataku nożownika. Jak podkreślił dyrektor, lekarz został zaatakowany bez żadnego ostrzeżenia, gdy przyjmował inną pacjentkę.
W ratowanie życia medyka zaangażowało się ponad 20 osób, w tym specjaliści z Krakowskiego Szpitala Specjalistycznego im. Jana Pawła II oraz z Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Krakowie. Marcin Jędrychowski podziękował im za pomoc i szybką reakcję.
Atak na lekarza w Krakowie. "Niezadowolony pacjent"
Dyrektor szpitala potwierdził, że napastnik to niezadowolony pacjent szpitala, który wcześniej poskarżył się także rzecznikowi praw pacjenta.
- Mamy do czynienia z pacjentem, który był niezadowolony z przebiegu leczenia, który wyrażał niezadowolenie, jeżeli chodzi o szpital. Sprawa się oparła o rzecznika praw pacjenta. My udzieliliśmy odpowiedzi. Zgodnie z opinią rzecznika praw pacjenta wszystko było w porządku. Pacjent podjął najgorszą z możliwych decyzji, polegającą na tym, że sprawę chciał wyjaśnić sam - powiedział Jędrychowski.
ZOBACZ: Donald Tusk po ataku w Krakowie. "Jestem wstrząśnięty tragedią"
Dokładne okoliczności zdarzenia są wyjaśniane przez policję pod nadzorem prokuratora. Szpital działa normalnie, z wyjątkiem poradni ortopedycznej, która wróci do pełnego funkcjonowania najprawdopodobniej po długim majowym weekendzie.
Kraków: 35-latek zaatakował lekarza
Do ataku doszło kilka minut po godzinie 10:00 w poradni ortopedycznej. Zdenerwowany 35-latek z powiatu jędrzejowskiego wtargnął do gabinetu jednego z lekarzy i zaczął się awanturować. Następnie zaatakował lekarza przy użyciu ostrego narzędzia.
Ochrona obezwładniła napastnika i wezwała policję. Marcin Chrzanowski, zastępca dyrektora szpitala ds. medycznych powiedział, że chwilę po ataku na miejscu pojawili się ratownicy. Zaczęli prowadzić reanimację i przetransportowali rannego lekarza na blok operacyjny.
ZOBACZ: Zaginęła blisko 10 lat temu. Teraz potwierdzili najgorsze
Rafał Depukat, kierownik bloku operacyjnego, powiedział, że lekarz miał liczne rany kłute klatki piersiowej, brzucha, kończyn górnych, gończych i dolnych. - Chirurdzy, chirurdzy naczyniowi zaopatrywali obrażenia, które niestety okazały się śmiertelne. Operacja trwała prawie dwie godziny - powiedział na konferencji prasowej.
ZOBACZ: Atak w krakowskim szpitalu. Nie żyje lekarz
- Łączymy się w bólu z rodziną - żoną, dziećmi, rodzicami i bratem. To niepowetowana strata. Wszyscy znaliśmy Tomka. Cudowny człowiek, cudowny ortopeda - podkreślił łamiącym się głosem Jędrychowski.
Personel i świadkowie zdarzenia otrzymali wsparcie psychologów.
ZOBACZ: Siedmiu mężczyzn pobiło dwudziestolatka. Trwa walka o jego życie
Jędrychowski: Szpital jest miejscem otwartym
- Szpital jest miejscem otwartym. Powinien się kojarzyć z miejscem, gdzie pacjenci szukają wytchnienia, zdrowia i pomocy od lekarzy. Nie jesteśmy w stanie zamknąć się, wprowadzić zasad jakie panują na lotniskach. To przeczy temu, do czego jesteśmy powoływani - powiedział.
Dodał, że nikt nie spodziewał się, że dojdzie do ataku w miejscu, w którym na co dzień ratowane jest życie.
Czytaj więcej