"Wprowadzanie terroru". Minister komentuje akcję Grzegorza Brauna w szpitalu

Polska
"Wprowadzanie terroru". Minister komentuje akcję Grzegorza Brauna w szpitalu
Polsat News
Agnieszka Dziemianowicz-Bąk w "Graffiti"

"Wprowadzaniem terroru" Agnieszka Dziemianowicz-Bąk określiła zachowanie Grzegorza Brauna w szpitalu w Oleśnicy. - Wtargnięcie polityka, zastraszanie, pozbawianie wolności lekarki, to jest absolutnie karygodne - stwierdziła minister rodziny w "Graffiti". Europoseł pojawił się w placówce, aby dokonać "zatrzymania obywatelskiego" ginekolog, która przeprowadziła tam zabieg przerywania ciąży.

- To, co zrobił Grzegorz Braun i jego bojówki, to jest wprowadzanie terroru na oddziale ginekologiczno-położniczym w miejscu, gdzie kobiety mają rodzić dzieci, gdzie ratuje się ich zdrowie, czasami życie, w sytuacji, gdzie na świat przychodzą wcześniaki, które także trzeba otoczyć opieką - i które powinno być komfortowym miejscem pracy dla lekarzy, którzy mają pacjentki leczyć - mówiła w "Graffiti" minister rodziny, pracy i polityki społecznej.

 

Zdaniem Agnieszki Dziemianowicz-Bąk "wejście polityka w trakcie kampanii wyborczej na taki oddział i zastraszanie, wtargniecie, przetrzymywanie, de facto pozbawianie wolności lekarki, odbieranie jest możliwości dostępu do pacjentek - jest absolutnie karygodne".

 

Grzegorz Braun pojawił się w środę w szpitalu w Oleśnicy, aby dokonać "zatrzymania obywatelskiego" jednej z pracujących tam lekarek. Chodziło o ginekolog, która przeprowadziła zabieg aborcji u kobiety będącej w 36. tygodniu ciąży.

Grzegorz Braun wtargnął do szpitala w Oleśnicy. Minister Agnieszka Dziemianowicz-Bąk zabrała głos

Jak oceniła minister, "bardzo dobrze, że prokuratura już podjęła działania, policja musi w takich sytuacjach interweniować".

 

- To jest sytuacja, na którą my jako społeczeństwo reagować powinniśmy, bo to co robi Grzegorz Braun, to jest to samo, co mówi Sławomir Mentzen. Braun robi to, co Mentzen mówi i ta kampania wyborcza powinna być lekcją, aby nie dopuszczać takich ludzi do władzy i ograniczać im - środkami demokratycznymi - przestrzeń w debacie publicznej - podkreśliła Dziemianowicz-Bąk.

 

ZOBACZ: Grzegorz Braun pojawił się w szpitalu. Próbował dokonać "zatrzymania obywatelskiego"

 

Prowadzący Marcin Fijołek przywołał opinię prof. Piotra Sieroszewskiego, który przekonywał w "Wydarzeniach", że w tej sprawie poród przez cesarskie cięcie i próba leczenia dziecka byłoby lepszym rozwiązaniem. Minister pytana była o wprowadzenie wytycznych w sprawie aborcji wykonywanych po 24. tygodniu ciąży.

 

- Mamy do czynienia z latami zaniedbań i zbudowaniem - także przez poprzedni rząd i trybunał Julii Przyłębskiej - takiej atmosfery, w której każdy zabieg przerwania ciąży, także tej, która jest legalna na mocy i tak bardzo restrykcyjnego prawa aborcyjnego - jest pod specjalnym nadzorem. Jest traktowana tak, że ja bardzo współczuję tej kobiecie, pacjentce. Przecież to była ciąża wyczekana, to była ciąża chciana, spodziewała się dziecka, któremu nadała już imię i spotkała ją niewyobrażalna tragedia - podkreśliła Dziemianowicz-Bąk.

 

- Najpierw przeżyła wielką tragedię, później została odesłana na oddział psychiatryczny - z tego co mówią doniesienia medialne - wbrew własnej woli - zaznaczyła. Jak mówiła minister, kobieta ta "była pod presją, ostracyzmem, krytyką zamiast uzyskać pomoc i wsparcie jeżeli chodzi o przerwanie ciąży, skoro taką decyzję - na pewno bardzo dla niej trudną - podjęła".

 

WIDEO: Agnieszka Dziemianowicz-Bąk w "Graffiti"

 

Dziemianowicz-Bąk: To na pewno nie jest decyzja podjęta lekko

Dziemianowicz-Bąk stwierdziła, że "nie będzie rozsądzać, jaka forma medycznie byłaby najwłaściwsza, bo nie jest lekarzem". - Jestem polityczką i uważam, że rolą państwa jest chronić i wspierać pacjentki w tak dramatycznych sytuacjach, a nie krzywdzić - powiedziała.

 

- Przy całej wrażliwości, jeśli kobieta, która chciała tej ciąży, chciała urodzić dziecko, dowiaduje się o dramatycznym stanie tej uszkodzonej ciąży i podejmuje taką decyzję, to na pewno nie jest decyzja podjęta lekko. Wszystko odbywa się zgodnie z i tak bardzo restrykcyjnym prawem - mówiła minister.

 

Poinformowała, że jest przeprowadza kontrola w szpitalu, w którym "nie udzielono pomocy pacjentce".

 

ZOBACZ: Burza po akcji Brauna w szpitalu. "Ale chyba nikogo nie pobił"

 

- Nie oszukujmy się, tak długo, jak będziemy mieć barbarzyńskie prawo antyaborcyjne, tak długo, jak będziemy tolerować takie występy, jak Grzegorza Brauna, tak długo, jak długo będziemy dyskutować z ludźmi taki jak Sławomir Mentzen, który chce zmuszać kobiety do rodzenia dzieci z gwałtu, zamykać za przerwanie ciąży i jednocześnie nie będziemy mieć nawet ustawy ratunkowej, o którą my jako Lewica cały czas apelujemy - tak długo takie sytuacje będą się powtarzać. One są absolutnie karygodne i mieć miejsca nie powinny - powiedziała Dziemianowicz-Bąk.

 

O oleśnickim szpitalu stało się głośno w ostatnim czasie za sprawą publikacji "Gazety Wyborczej" na temat historii pacjentki, która zdecydowała się na przeprowadzenie aborcji w szpitalu w Oleśnicy. Z informacji podawanych przez dziennikarzy wynikało, że do przerwania ciąży doszło w 36. tygodniu.

 

Po doniesieniach medialnych sprawą zainteresowała się Prokuratura Rejonowa w Oleśnicy, która wszczęła śledztwo w sprawie przeprowadzenia w szpitalu w Oleśnicy aborcji z naruszeniem prawa. Pacjentka (pani Anita) i działacze organizacji Legalna Aborcja podkreślają, że procedura została wykonana zgodnie z ustawą z powodu zagrożenia zdrowia pacjentki.

Marta Stępień / Polsat News
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie