Ostatni raz widziana była na balkonie. Tajemnicze zaginięcie w Romanówce

Każdego roku w Polsce bez śladu znika około 18 tys. osób. Przytłaczająca większość to osoby nieletnie, które uciekają z domu i zostają odnalezione po kilku dniach. Zdarzają się jednak sytuacje, w których ktoś dosłownie zapada się pod ziemię. Poszukiwania z użyciem najnowocześniejszego sprzętu nic nie dają, świadkowie milczą. Co spotkało Mieczysławę Pawlicę?
17 sierpnia 2015 roku Mieczysława Pawlica wyszła na balkon zapalić. Od tamtej pory nie wiedział jej nikt. Czy 60-letnia schorowana kobieta została porwana, uległa wypadkowi. Okoliczności jej zaginięcia do dziś są owiane tajemnicą.
Ostatni papieros i niepokojące odkrycia
Mieczysława Pawlica mieszkała w małej, liczącej raptem 300 osób miejscowości. Pod jednym dachem żyła z mężem, synem, synową, ojcem oraz wnukiem. Zmagała się z chorym kręgosłupem, często poruszała się o kulach. Zdarzały się dni, w czasie których nie mogła wstać z łóżka. Pomimo wszystko starała się pomagać w prowadzeniu gospodarstwa, a wcześniej pracowała w Urzędzie Gminy Dwikozy.
17 sierpnia 2015 roku około godziny 23, Mieczysława była ostatni raz widziana przez swoją synową, gdy wychodziła na balkon znajdujący się na pierwszym piętrze, aby zapalić papierosa.
Mąż i syn wstali rano nakarmić zwierzęta. Okazało się, że drzwi wejściowe nie były zamknięte na klucz, choć wszyscy domownicy zawsze tego pilnowali.
ZOBACZ: Nowe badania. Wskazano grupę seniorów, w której ryzyko demencji gwałtownie rośnie
Tradycyjnie około siódmej Mieczysława też powinna wstać, więc mąż postanowił sprawdzić, czy wszystko jest w porządku. Pokój zastał pusty, ale rzeczy osobiste, takie jak kule, okulary, torebka z dokumentami, lekami i pieniędzmi, zostały. Łóżko było starannie posłane, jakby nikt w nim nie spał.
Odsunięcie kołdry ukazało plamę krwi na materacu. Rodzina przeszukała dom i posesję. Obok nieużywanej studni znaleziono wyłamane deski, którymi była zabita oraz zakrwawioną koszulę należącą do Mieczysławy, a w pobliskiej altance dwa noże.
W przeszukaniach pobliskich około 800 hektarów wzięły udział nie tylko służby, ale też wolontariusze, drony, psy tropiące oraz helikopter z kamerą termowizyjną. Psy zgubiły ślad na granicy posesji. Poszukiwania nie przyniosły rezultatów, badania DNA potwierdziły, że krew na nożach należała do Mieczysławy.
Pozostały tylko hipotezy
Cztery główne hipotezy postawione przez śledczych do tej pory nie wyjaśniły zagadki zaginięcia Mieczysławy Pawlicy:
- porwanie lub zabójstwo przez nieznanych sprawców,
- samobójstwo,
- ucieczka,
- udział osób z najbliższego otoczenia.
Wszystkie teorie mają dziury logiczne. Brak ciała i pozostawione kule odrzucają samobójstwo, brak śladów włamania i szarpaniny nie pasują do teorii o zabójstwie.
ZOBACZ: Sanatorium od ręki? Tylko dla wybranych. Reszta czeka miesiącami
Natomiast ucieczka bez kul, leków, okularów i pieniędzy jest nielogiczna, pomijając nawet noże i krew. Członkowie najbliższej rodziny przeszli pozytywnie badanie wariografem.
Mieczysława Pawlica zniknęła bez śladu.
Czytaj więcej