Domagają się zwrotu pieniędzy od Agnieszki Rylik. Ma usłyszeć zarzuty

Polska
Domagają się zwrotu pieniędzy od Agnieszki Rylik. Ma usłyszeć zarzuty
"Interwencja"
Agnieszka Rylik

Agnieszka Rylik, mistrzyni świata w boksie i kick-boxingu zmaga się z ciężką chorobą kręgosłupa. Informacja o problemach celebrytki obiegła niedawno media, została też ogłoszona publiczna zbiórka. Te pieniądze chcą oficjalnie zablokować wierzyciele pani Agnieszki. To przede wszystkim jej dawni znajomi, od których miała pożyczać pieniądze. Rylik ma usłyszeć w tej sprawie zarzuty. "Interwencja"

- Piątego lutego otworzyłam internet i zobaczyłam, że jest organizowana zbiórka na rzecz pani Agnieszki, która ma opiewać na 500 tys. zł, a internauci wpłacili już ponad 400 tys. zł. Zadzwoniłam na policję, bo przesłuchiwana byłam w 2021 roku, i przesłuchujący mi powiedział, że sprawa jest zawieszona z powodu tego, że prokuratura nie mogła zlokalizować podejrzanej, pani Agnieszki – opowiada pani Eliza.

 

Dawna znajoma Agnieszki Rylik twierdzi, że była mistrzyni jest jej w sumie winna ok. 8000 zł.

 

- Mówiłam jej, że musi mi zwrócić część. Odpowiadała: dobra, za tydzień ci zwrócę… I na przykład zwracała 300 czy 500 zł, ale znowu za tydzień pisała, że awaria, czy mogłabym tysiąc złotych jej wpłacić, tylko na inne konto na przykład, bo wcześniejsze jest zablokowane – dodaje.

 

Kolejna dawna znajoma, pani Magdalena, gdy usłyszała o zbiórce, zdecydowała się działać.

 

- Wysłałam wniosek do komornika z prośbą o zablokowanie tej zrzutki, o egzekucję należnych mi pieniędzy – mówi.

 

- Komornik uzyskał odpowiedź, że te środki nie są zbierane przez dłużnika, tylko przez stowarzyszenie, które taką zbiórkę założyło, więc normalnie nie są to środki dłużnika – tłumaczy Przemysław Małecki z Izby Komorniczej w Warszawie.

"Poczułam się jak bankomat"

Pani Magdalena poznała Agnieszkę Rylik w styczniu 2020 roku. Już w maju celebrytka poprosiła o pierwszą pożyczkę - w sumie pani Magdalena pożyczyła 2700 zł. Pomimo nakazu sądowego długu do dzisiaj nie odzyskała.

 

- Myślę, że dlatego dzisiaj rozmawiamy, bo mocno ucierpiało moje poczucie sprawiedliwości. Gdyby pani Agnieszka Rylik mi powiedziała, że znajomość z gwiazdą będzie kosztować mnie pieniądze, wtedy mogłabym podjąć decyzję świadomie. Dawałam jej kolejne szanse, słuchałam kolejnych wyjaśnień i tak naprawdę kiedy powiedziałam w końcu poirytowana, że skoro nie ma pieniędzy na swoje utrzymanie, to dobrze byłoby, żeby się zabrała za pracę tak jak każdy z nas, nie spodobało się. Rozmowa się zakończyła błyskawicznie. Znajomość się urwała, a dług został, dlatego zdecydowałam się na oficjalną drogę. Dostaliśmy nakaz, to był rok 2022, w ciągu tych trzech lat komornikowi udało się uzyskać kwotę ponad 300 złotych – opisuje pani Magdalena.

 

ZOBACZ: "Interwencja". Regularnie odprowadzał składki. Po wypadku został bez niczego

 

Agnieszka Rylik nie zgodziła się na żadną formę oficjalnej rozmowy. Nieoficjalnie, przez telefon, wyjaśniała okoliczności. Długów się nie wypiera. Przysłała pismo, które publikujemy w całości na końcu artykułu.

 

- Agnieszkę poznałam w 2016 roku na urodzinach mojego przyjaciela, później około 2018 roku zostałam poproszona o świadczenie pomocy prawnej. Pomogłam jej, jednak do dzisiaj nie rozliczyła się ze mną. Chodzi o około 1500 zł. Uważam, że gdyby miała dobrą wolę, to przez tyle lat z całą pewnością by się ze mną rozliczyła. Nie tylko nie chciała się z tego ze mną rozliczyć, ale również bardzo mi naubliżała – przekonuje adwokat Anna Szydłowska, która również czuje się poszkodowana.

 

Pani Anna wielokrotnie pożyczała pieniądze Agnieszce Rylik, w sumie uzbierało się prawie 40 tys. zł długu. Relację z mistrzynią sportu nazywała przyjaźnią.

 

- Tak się poczułam jak bardzo dobry bankomat z dostępem 24-godzinnym do wypłat. Zdarzało się, że w nocy również były telefony: potrzebuję na taksówkę, żeby podjechać do apteki, na leki. Ja jej bezgranicznie ufałam. Nasza przyjaźń zakończyła się wtedy, jak poprosiłam ją, żeby poddała się leczeniu, ja już od pewnego czasu obserwowałam pewne niepokojące mnie sygnały. Mówię o pewnej formie uzależnienia. Zareagowała bardzo agresywnie, nagle kontakt się urwał, po prostu zniknęła z dnia na dzień z mojego życia – twierdzi pani Anna.

Celebrytka z potężnymi długami

"Nie unikałam obowiązku uregulowania moich faktycznych zobowiązań wobec pani Anny, jednakże odmówiła ona kilka lat temu podpisania przygotowanego przeze mnie porozumienia obejmującego faktycznie pożyczone mi kwoty" – brzmi fragment oświadczenia Agnieszki Rylik w tej sprawie.

 

- Spisałyśmy nawet draft umowy z zawartą klauzulą poufności, która absolutnie dla mnie nie była do przyjęcia. Bałam się, nie ufałam już Agnieszce, była tak skonstruowana, że w każdej chwili mogła pozwać mnie do sądu, dlatego jej nie podpisałam.

 

Potem nastąpił taki przełomowy moment w moim życiu, kiedy w nocy w naszym mieszkaniu wybuchł pożar. Całe nasze życie, wszystko co mieliśmy, spłonęło. Coś we mnie pękło, skontaktowałam się z Agnieszką, prosiłam o zwrot moich pieniędzy, prosiłam, wręcz błagałam. Nie odezwała się do mnie. I drugim takim przełomowym momentem był moment diagnozy i mojej choroby onkologicznej. To było ciężkie leczenie, na szczęście zakończone sukcesem. Nie prosiłam jej o pomoc finansową, ja prosiłam ją, żeby oddała pożyczone ode mnie pieniądze – opowiada pani Anna.

Agnieszka Rylik ma usłyszeć zarzuty

Prokuratura Rejonowa Warszawa-Śródmieście prowadzi sprawę oszustw, w której Agnieszka Rylik jest podejrzaną i będzie miała postawione zarzuty. Prokuratura sprawdzi zapisy prawne zbiórki. Jej organizator przysłał nam pismo z wyjaśnieniem.

 

- Mamy do czynienia z około dwunastoma zarzutami: zarzuty oszustwa, doprowadzenia do niekorzystnego rozporządzania mieniem po uprzednim wprowadzenie w błąd pokrzywdzonego. Każdy z takich czynów zagrożony jest karą pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8. Zarzuty zostały postawione, nie zostały jeszcze tylko ogłoszone. Planujemy je ogłosić w najbliższym czasie – informuje Piotr Antoni Skiba z Prokuratury Okręgowej w Warszawie.

 

ZOBACZ: "Interwencja": Trafili z mieszkań do "kołchozu". Ponieważ kolej buduje tunel

 

- Poinformowałam założyciela zbiórki o takiej sytuacji. Próbował mnie przekonać, żebym nie występowała, i że możemy podpisać porozumienie trójstronne, i że przez Stowarzyszenie będą spłacane pieniądze dla mnie z kontraktów Agnieszki. Natomiast szczerze: ja nie wierzę w to – komentuje pani Anna.

 

- Jest mnóstwo osób poszkodowanych przez Agnieszkę, od których ona pożyczyła bądź wkręciła je w różnego rodzaju zobowiązania, gdzie ludzie za nią te pieniądze wyłożyli, a później niestety do dziś tych pieniędzy nie mogli odzyskać. To jest po prostu nie w porządku. Jednak od człowieka, od sportowca wymaga się gry fair play - komentuje adwokat Anna Szydłowska.

 

Oświadczenie Agnieszki Rylik

 

Oświadczenie założyciela Stowarzyszenia

Małgorzata Pietkiewicz / "Interwencja"
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie