Dramat w Prusicach. Nie żyje postrzelony 9-latek

Polska
Dramat w Prusicach. Nie żyje postrzelony 9-latek
PAP/Krzysztof Ćwik
Informacje potwierdził rzecznik szpitala we Wrocławiu im Marciniaka we Wrocławiu

Zmarł 9-latek, który został postrzelony w Prusicach przez swojego ojca. Stan chłopca był krytyczny, lekarze walczyli o jego życie. Informację o śmierci potwierdził rzecznik szpitala im. Marciniaka we Wrocławiu.

Zmarł 9-letni chłopiec, który został postrzelony przez swojego ojca w Prusicach na Dolnym Śląsku

 

Do tragedii doszło pod koniec marca. 51-letni ojciec oddał strzały w kierunku swoich dzieci oraz teściowej. Na miejscu śmierć poniosła 71-letnia kobieta, a także pięcioletnia córka.

 

Ranny został również 9-letni syn. Po przetransportowaniu do szpitala jego stan był krytyczny, a lekarze walczyli o jego życie. 

 

Ojciec dzieci próbował odebrać sobie życie, został ranny i przeszedł operację. Żona mężczyzny nie odniosła obrażeń.

Tragedia w Prusicach. Kim był sprawca?

- Sprawca był funkcjonariuszem Służby Więziennej, przebywał na kilkudniowym urlopie. Według prokuratury posługiwał się bronią prywatną. Wiemy, że nie była to broń służbowa - ujawniła wiceminister sprawiedliwości Maria Ejchart.

 

ZOBACZ: Rodzinna tragedia w Prusicach. Mamy nowe informacje z prokuratury

 

Jak dodała, żona 51-letniego mężczyzny również jest funkcjonariuszką Służby Więziennej. Małżonkowie nie pracowali razem, lecz w dwóch różnych zakładach w okręgu opolskim.

 

Z kolei płk dr Andrzej Pecka, dyrektor generalny Służby Więziennej przekazał, że agresor był "doświadczonym funkcjonariuszem". - Pełnił służbę od około 17 lat - dodał. 

 

- Zostanie zawieszony w czynnościach służbowych, na pewno nie wróci do służby - podkreślił.

Ojciec postrzelił teściową i dzieci. Wcześniej doszło do kłótni 

Według informacji Polsat News strzały padły po godzinie 21:00. Ranny chłopiec oraz sprawca zostali przetransportowani do szpitala śmigłowcem Lotniczego Pogotowia Ratunkowego.

 

ZOBACZ: Tragedia w Prusicach. Nowe ustalenia śledczych

 

W sobotę prokurator Karolina Stocka-Mycek przekazała dziennikarzom, że matka dzieci jest na razie w bardzo złym stanie psychicznym i obecnie niemożliwe jest przeprowadzenie z nią czynności procesowych. Dodała jednak, że małżonkowie są w trakcie sprawy rozwodowej. Przed tragedią miało dojść do kłótni.

wb/ sgo / Polsatnews.pl
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie