Sprzątaczki chciały otruć koleżankę. Jest odpowiedź firmy

Kobiety, które próbowały otruć swoją koleżankę z pracy, zostały zwolnione, a ich sprawą zajmuje się policja. Do sytuacji odniósł się rzecznik Polskiego Radia, twierdząc, że "dochowano wszystkich procedur". Zdaniem przedstawicielki firmy sprzątającej "nie ponosi odpowiedzialności za indywidualne zachowania współpracowników". Według nieoficjalnych ustaleń mediów, firma nie wiedziała o procederze.
Skandaliczne zachowanie sprzątaczek Małgorzaty W. i Elżbiety D. mogło doprowadzić do zagrożenia życia ich koleżanki z pracy. Kobiety w porozumieniu dolewały do herbaty współpracowniczki środki chemiczne.
Proceder wydarzył się w budynku Programu 3 Polskiego Radia. Jak informuje nieoficjalnie "Fakt", sytuacja powtarzała się do końca 2024 r. Powodem takiego zachowania sprzątaczek miało być to, że nie polubiły się ze współpracowniczką.
Głos w tej sprawie zabrali przedstawiciele Polskiego Radia oraz firmy sprzątającej.
Jest odpowiedź radia i firmy sprzątającej. "Sprawą zajmuje się policja"
- Zdarzenie to nie dotyczy pracowników radia. Spółka dochowała wszystkich procedur, a sprawą zajmuje się policja - przekazał "Faktowi" rzecznik Polskiego Radia Piotr Daniluk.
Z kolei według kolejnych nieoficjalnych ustaleń, pracownicy biura ds. bezpieczeństwa w radiu zaraz po dowiedzeniu się o tym procederze, zorganizowali zebranie i udali się z poszkodowaną na policję.
ZOBACZ: Mateusz Morawiecki stanął przed NIK. Będzie zeznawać w głośnej sprawie
- Pragniemy podkreślić, że ta sprawa jest dla nas niezwykle bulwersująca, zarówno w wymiarze ludzkim, jak i zawodowym. Nigdy wcześniej nie mieliśmy do czynienia z podobną sytuacją i mamy nadzieję, że więcej się ona nie powtórzy - przekazała serwisowi Katarzyna Marszałek, rzeczniczka firmy sprzątającej Impel.
- Chcemy jednoznacznie zaznaczyć, że jako firma nie ponosimy odpowiedzialności za indywidualne zachowania współpracowników. Szczególnie te, które wykraczają poza standardy etyczne i obowiązujące normy prawne - dodała.
Małgorzata W. i Elżbieta D. zwolnione z pracy. Były związane z inną firmą
Zdaniem serwisu firma nic nie wiedziała o wydarzeniach, które działy się w budynku publicznego nadawcy.
- Nic nie wiedzieliśmy o tych incydentach. Dopiero 24 marca 2025 r. pani Agnieszka po raz pierwszy zgłosiła nieprawidłowe zachowania ze strony koleżanek. Informację przekazała w obecności dwóch świadków, których poprosiliśmy o uczestnictwo w rozmowie - tłumaczyła.
ZOBACZ: Pościg za pijanym kierowcą. Policja oddała strzały
Jak się dodatkowo okazało, Małgorzata W. i Elżbieta D. były zatrudnione w innej firmie, tym samym nic ich nie łączyło ze spółką, w której pracownikiem jest poszkodowana kobieta. Przedstawiciele "Impela" mieli powiadomić o procederze pracodawcę Małgorzaty W. i Elżbiety D., który je zwolnił.
Czytaj więcej