Spowodował wypadek na Trasie Łazienkowskiej. Zmiana zarzutu dla Łukasza Ż.

Polska
Spowodował wypadek na Trasie Łazienkowskiej. Zmiana zarzutu dla Łukasza Ż.
Polsat News
Spowodował wypadek na Trasie Łazienkowskiej. Zmiana zarzutu dla Łukasza Ż.

Warszawska prokuratura skierowała do sądu akt oskarżenia wobec Łukasza Ż., który spowodował wypadek na Trasie Łazienkowskiej. W akcie zawarto zmieniony zarzut, który uwzględnia fakt, że sprawca był pod wpływem alkoholu, zbiegł z miejsca zdarzenia i działał w ramach recydywy. Mężczyźnie grozi kara do 30 lat więzienia.

Prokuratura Okręgowa w Warszawie skierowała do Sądu Rejonowego dla Warszawy Śródmieścia akt oskarżenia w sprawie przeciwko Łukaszowi Ż., który spowodował śmiertelny wypadek na Trasie Łazienkowskiej, a następnie zbiegł z miejsca zdarzenia.

Wypadek na Trasie Łazienkowskiej. Zmiana zarzutu 

Piotr Antoni Skiba - rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Warszawie w rozmowie z Polsat News przekazał, że zmieniono zarzut i uwzględniono w nim czyny oskarżonego, które wcześniej pominięto.

 

- Wydano postanowienie o zmianie zarzutu. Zarzut uwzględnia fakt, że sprawca kierował pod wpływem alkoholu i zbiegł z miejsca zdarzenia. Uwzględnia także fakt, że kierowca działał w ramach recydywy w związku z ostatnim pozbawieniem wolności - przekazał rzecznik.

 

ZOBACZ: Wypadek na Trasie Łazienkowskiej. Nowe informacje ze śledztwa

 

Łukasz Ż. miał wcześniej problemy z prawem ze względu na sądowy zakaz prowadzenia aut. "Przestępstwa dopuścił się nie zastosowawszy się do orzeczonego wobec niego prawomocnym wyrokiem Sądu zakazu prowadzenia wszelkich pojazdów mechanicznych oraz w okresie pięciu lat po odbyciu co najmniej sześciu miesięcy kary pozbawienia wolności za umyślne przestępstwo podobne" - czytamy w komunikacie prokuratury.

Mężczyźnie grozi kara do 30 lat więzienia

W obliczu zmiany zarzutu grozi mu teraz kara pozbawienia wolności od 5 do 30 lat.

 

- Podejrzany po usłyszeniu zmienionego zarzutu nie przyznał się do popełnienia zarzucanego mu czynu. Przypominam, że do wcześniejszego czynu o nieco innym brzmieniu, przyznawał się. W dalszym ciągu stosowany jest środek zapobiegawczy w postaci tymczasowego aresztu - przekazał prokurator.

 

Piotr Skiba dodał, że kilka tygodni wcześniej do tego samego sądu wpłynął akt oskarżenia ws. sześciu osób, które brały pośredni udział w zdarzeniach - nie udzieliły pomocy poszkodowanym lub pomogły Łukaszowi Ż. w ucieczce za granicę. Zamieszanych może być jednak więcej i wciąż trwają ich poszukiwania. 

Wypadek na Trasie Łazienkowskiej 

Do tragicznego wypadku doszło 15 września 2024 roku przy ul. Aleja Armii Ludowej w Warszawie. Uczestniczył w nim Volkswagen Arteon, którym kierował Łukasz Ż. i Ford Focus, którym jechała czteroosobowa rodzina. W Volkswagenie oprócz Łukasza Ż. byli Paulina K., Sara S., Adam K. 

 

Łuksza Ż. znacząco przekroczył prędkość i uderzył w jadącego z przodu Forda, który trafił w barierki. W wyniku zderzenia zginął 37-letni pasażer Forda. Do szpitala trafiły trzy osoby, z tego: kierująca samochodem żona zmarłego i ich dzieci w wieku czterech i ośmiu lat. Do szpitala trafiła także dziewczyna sprawcy - Paulina K.

 

ZOBACZ: Czołowe zderzenie osobówek. Tragiczny wypadek nad ranem

 

Jak ustalono w trakcie śledztwa bezpośrednio po wypadku na miejsce zdarzenia dojechał kierowany przez Kacpra K. pojazd marki Cupra Formentor. Pasażerowie - Damian J. i Mikołaj N. wysiedli z pojazdu i pieszo skierowali się w stronę Volkswagena Arteona.

 

Natomiast Kacper K. nie wysiadł z samochodu i pomimo posiadania przy sobie telefonu komórkowego nie wezwał służb ratunkowych na miejsce wypadku, a następnie oddalił się z miejsca zdarzenia - podkreśla prokuratura.

 

ZOBACZ: Gaz "do dechy", alkohol i zamiana miejsc. Nowe informacje o wypadku na Trasie Łazienkowskiej.

 

Znajomi Łukasza Ż. nawoływali go do ucieczki, a sami udawali, że nie mają nic wspólnego z wypadkiem. Ponadto próbowali przekonać świadków, a później policję, że to Paulina K. kierowała autem. Aby upewnić się, że ranna kobieta nic nie powie, utrudniali udzielenie jej jakiejkolwiek pomocy. Wszyscy odpowiedzą za swoje czyny przed sądem.

 

Łukasz Ż. uciekł w tym czasie do Niemiec, w czym pomagali mu liczni znajomi. Oskarżonego zatrzymano w Lubece na podstawie europejskiego nakazu aresztowania.

Aldona Brauła / polsatnews.pl
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie