"No właśnie stoi herbatka". Sprzątaczki chciały otruć koleżankę z pracy

aktualizacja: Polska Karina Jaworska / pbi / polsatnews.pl
"No właśnie stoi herbatka". Sprzątaczki chciały otruć koleżankę z pracy
Pixabay/congerdesign
56-latka dolewała koleżance z pracy żrące chemikalia do herbaty

Dramatyczny proceder rozegrał się w jednym z warszawskich biurowców. 56-latka dolewała swojej koleżance z pracy żrących substancji do napojów. Trujące chemikalia poskutkowały obrażeniami wewnętrznymi u 51-latki. Sprawa okazała się bardziej złożona, a śledztwo doprowadziło ostatecznie do zatrzymania dwóch sprzątaczek. W tle pojawia się motyw "zawodowej zazdrości".

Policjanci z warszawskiego Śródmieścia zatrzymali dwie kobiety. Jedna z nich - 56-latka - systematycznie dolewała koleżance z pracy trujące chemikalia do szklanek i butelek z napojami.

 

- No właśnie stoi herbatka, więc wiesz… - tak 56-letnia kobieta powiedziała przez telefon do swojej 68-letniej przyjaciółki. Po tych słowach bez skrupułów dolała 51-letniej znajomej z pracy do filiżanki z herbatą trujące chemikalia, w tym kwas - przekazała policja w opublikowanym komunikacie. 


Jak wskazano, użyte chemikalia mogły doprowadzić nawet do śmierci kobiety. 

Szokujący proceder w warszawskim biurowcu. Sprzątaczka dowiedziała się o tym od lekarza 

Cała sprawa ujrzała światło dzienne już kilka miesięcy temu. Wówczas na komendę przyszła 51-latka, która powiedziała, że jej współpracowniczka dolewa jej do napojów chemikalia. Kilka dni wcześniej kobieta źle się poczuła i poszła do lekarza. Badania jednoznacznie potwierdziły, że ma ona obrażenia wewnętrzne.  


Po powrocie do pracy 51-latka zamontowała w pomieszczeniu socjalnym ukrytą kamerę. Ta ukazała całą prawdę - w ciągu kilku dni 56-latka dolewała do jej napojów niebezpieczne substancje. Pokrzywdzona zaniosła nagrania na policję.

 

ZOBACZ: Skandal w gliwickiej komendzie. Policjanci okradali seniorów i zmarłych

 
Kryminalni z wydziału do Walki z Przestępczością Przeciwko Życiu i Zdrowiu i jeszcze tego samego wieczora zatrzymali podejrzaną i przewieźli ją do placówki przy ulicy Wilczej. Kobieta usłyszała zarzuty usiłowania spowodowania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, za co grozi jej do 20 lat pozbawienia wolności.  


"Sąd przychylił się do wniosku Prokuratury Rejonowej Warszawa Śródmieście stosując wobec 56-latki tymczasowe aresztowanie na okres trzech miesięcy" - dodano w komunikacie. 

"Konflikt zawodowy" przerodził się w dramat. Policja zatrzymała dwie kobiety

Po aresztowaniu 56-latki mundurowi kontynuowali badanie sprawy, w tym zbierali materiał dowodowy. W ubiegłym tygodniu w sprawie zatrzymali drugą osobę. 68-letnia kobieta wiedziała o całym procederze, mimo to nie przerwała go.  

 

ZOBACZ: Urządził rajd w Głogowie i próbował taranować ludzi. Wpadł w ręce policji


"Jak wskazują ustalenia policjantów rozmawiała przez telefon ze podejrzaną, gdy ta chwilę wcześniej dolała pokrzywdzonej groźne chemikalia do filiżanki z herbatą. Kobieta usłyszała zarzuty za niezawiadomienie służb o przestępstwie" - wyjaśnili mundurowi. Grozi jej do trzech lat więzienia.  


68-latkę objęto policyjnym dozorem z zakazem kontaktowania się z pokrzywdzoną i podejrzaną.

 
Z zebranych przez funkcjonariuszy dowodów wynika, że powodem działania kobiet był "konflikt zawodowy". Wszystkie pracowały w jednej zewnętrznej firmie sprzątającej biurowiec przy ulicy Myśliwieckiej w Warszawie. Jak dowiedziała się nieoficjalnie reporterka Polsat News Beata Glinkowska, obie zatrzymane kobiety miały być zazdrosne o pozycję zawodową poszkodowanej. Pracowała w firmie dłużej od nich i miała dobry kontakt z szefostwem. Zatrzymane kobiety miały jej miejsce. Obecnie postępowanie w tej sprawie nadzoruje Prokuratura Rejonowa Warszawa Śródmieście. 

Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie