Ukraina bez dostaw z USA. Lech Wałęsa komentuje: Ani kroku w tył

Polska Agata Sucharska / sgo / Polsatnews.pl
Ukraina bez dostaw z USA. Lech Wałęsa komentuje: Ani kroku w tył
MAREK LASYK/REPORTER x Lech Wałęsa / Facebook
Były prezydent Lech Wałęsa

"Róbmy swoje, ani kroku w tył" - w taki sposób były prezydent Lech Wałęsa zareagował na ocięcie Ukrainy od dostaw broni z USA. Tuż po burzliwej wymianie zdań w Białym Domu Wałęsa podpisał list do prezydenta Donalda Trumpa, w którym apelowano o gwarancje bezpieczeństwa dla Ukrainy oraz wyrażono "przerażenie" atmosferą rozmów.

Relacje między Ukrainą i USA pozostają napięte od czasu piątkowej kłótni w Białym Domu, do której doszło między prezydentem Ukrainy Wołodymyrem Zełenskim a amerykańskim prezydentem Donaldem Trumpem i wiceprezydentem J. D. Vancem

 

ZOBACZ: Co Ukraińcy myślą o USA? Zmiana nastrojów społecznych

 

Administracja Trumpa, która poczuła się urażona "brakiem szacunku", jakim ich zdaniem wykazał się Zełenski, zerwała rozmowy w sprawie ustawy o minerałach ziem rzadkich i zapowiedziała, że porozumienia już nie ma na stole. 

Ukraina bez dostaw broni z USA. Wałęsa: Róbmy swoje

We wtorek Biały Dom potwierdził kolejne poważne konsekwencje dla Ukrainy - wstrzymano całą amerykańską pomoc wojskową, w tym dostawy broni będące już w drodze na front, na przykład te, które są obecnie w Polsce. 

 

Decyzję skomentował w swoich mediach społecznościowych były prezydent Lech Wałęsa. "Gdyby odpowiedź była w mojej gestii, to byłaby: Róbmy swoje, ani kroku do tyłu. Amen" - napisał.

 

 

Kilka minut później usunął wpis, a wypowiedź dodał do swojego wcześniejszego posta dotyczącego listu z apelem do amerykańskich władz, pod którym podpisał się po sporze, którego byliśmy świadkami w Gabinecie Owalnym. 

 

Przypomnijmy, że w dokumencie wezwano, by wywiązały się one z gwarancji, jakich wspólnie z Wielką Brytanią udzieliły Ukrainie w memorandum budapeszteńskim z 1994 roku. 

 

ZOBACZ: Kijów odcięty od pomocy. J. D. Vance ma ofertę dla Zełenskiego

 

"Te gwarancje są bezwarunkowe: nie ma tam ani słowa o traktowaniu takiej pomocy jako wymiany gospodarczej" - napisali do Donalda Trumpa autorzy listu, wśród których znalazło wielu działaczy pierwszej "Solidarności" i Komitetu Obrony Robotników, w tym Seweryn Blumsztajn, Bogdan Borusewicz oraz Zbigniew Bujak

"Oglądaliśmy z przerażeniem". Działacze "Solidarności" zniesmaczeni awanturą w Białym Domu

Sygnatariusze listu dodają, że relację z piątkowej rozmowy prezydenta USA z Wołodymyrem Zełenskim oglądali "z przerażeniem i niesmakiem".

 

"Pańskie oczekiwania co do okazywania szacunku i wdzięczności za pomoc materialną udzieloną przez Stany Zjednoczone walczącej z Rosją Ukrainie uważamy za obraźliwe" - podkreślili opozycjoniści. 

 

Jak podkreślili, wdzięczność należy się żołnierzom ukraińskim, którzy przelewają krew w obronie wartości wolnego świata", którzy od "ponad 11 lat, giną na froncie w imię tych wartości i niepodległości swojej Ojczyzny zaatakowanej przez putinowską Rosję". 

 

ZOBACZ: USA wstrzymują pomoc dla Ukrainy. Karol Nawrocki o "braku wdzięczności"

 

"Nie rozumiemy jak przywódca państwa, które jest symbolem wolnego świata, może tego nie widzieć" - stwierdzili. 

 

Autorzy dokumentu przyznali, że ich przerażenie wywołało to, że atmosfera w Gabinecie Owalnym przypominała im tę z przesłuchań SB i z sal rozpraw w komunistycznych sądach. 

 

"Prokuratorzy i sędziowie na zlecenie wszechwładnej komunistycznej policji politycznej też nam tłumaczyli, że to oni mają w ręku wszystkie karty, a my żadnych" - podsumowali. 

Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie