Sąsiadują z cementownią. Mieszkańcy boją się o własne zdrowie i życie

Nie śpią po nocach, a samochody myją octem. Tak wygląda życie mieszkańców wsi Srebrzyszcze na Lubelszczyźnie. Sąsiadują oni z cementownią, co do działania której mają liczne zastrzeżenia. Mówią o wszechobecnym pyle i uciążliwym hałasie. Materiał "Interwencji".
- Mieszkam 500 metrów od cementowni. Szaro, buro i ponuro… Pył sypie się na dachy. Od kilkunastu lat pracuję w domu, więc w zasadzie kontakt z cementownią mam 24 godziny na dobę. Obawiamy się, że pył, który spada na nasze domy, na nasze działki, na nasze owoce w sadach, ma na nas istotny wpływ: na nasze płuca, na naszą krtań – mówi Bartosz Krajewski, mieszkaniec wsi.
- Awarie się zdarzają. Jest to pył wapienny, nie jest szkodliwy, tylko nieprzyjemny – zaznacza Tadeusz Radzięciak, dyrektor cementowni.
Walka z cementownią. Mieszkańcy boją się o swoje zdrowie
Mieszkańcy wsi Srebrzyszcze postanowili założyć stowarzyszenie i wkroczyć na wojenną ścieżkę z pobliską cementownią.
- Proszę zobaczyć, jak wygląda samochód dwie godziny po umyciu – pokazuje zakurzone auto pan Dariusz.
- Jest problem z umyciem auta. Brat wcześniej postawił tu samochód, to po prostu zacementowany był, z czerwonego zrobił się biały – dodaje pan Krzysztof.
- W sezonie letnim raz na tydzień muszę auto umyć octem, bo niczym innym nie schodzi, po prostu myjnia nie daje rady tego zmyć – wskazuje Mateusz Bąbol.
ZOBACZ: "Interwencja". Regularnie odprowadzał składki. Po wypadku został bez niczego
Pani Aniela mieszka półtora kilometra od cementowni.
- Przez zapylenie tracę głos, w nocy kaszlę, w dodatku mamy zniszczoną ziemię, bo strasznie cementownia ją zapyla. Buraki wyrosły niekształtne – mówi.
Mieszkańcy narzekają również na uciążliwy zapach, który wydobywa się z cementowni.
- Jak kiszona kapusta, stare wino z brudną skarpetą. To od nich tak pięknie pachnie – opisuje Bartosz Krajewski.
- Smród to jest taki jak krematorium – uważa z kolei pani Teresa.
- Ten odór jest uciążliwy, nie można wyjść sobie na spacer po południu, trzeba wracać do domu, a w lecie - jak my mamy funkcjonować? Ludzie to otwierają okna chyba w nocy – dodaje pani Mariola.
Liczne skargi na hałas. Urzędnicy rozkładają ręce
Kolejnym problemem jest hałas.
- To największa uciążliwość. Po powrocie do domu człowiek chciałby odpocząć, a nie może się skupić. Zakupiliśmy podstawowy miernik, którym możemy zmierzyć decybele hałasu i w pewnych momentach przekracza 60 decybeli, to jest dużo. Człowiek kiedy się położy do łóżka, w głowie ma ten huk z okna – informuje Mateusz Bąbol.
- Mamy dom zmodernizowany, porządnie ocieplony, okna mamy trzyszybowe. Którejś nocy nie mogłam spać i aż otwierałam okno, żeby zobaczyć, czy ktoś nie przyjechał na podwórko, bo taki był hałas. Okazało się, że to nasza cementownia tak huczała, to był po prostu łomot – podkreśla pani Teresa.
- Od listopada 2024 roku mamy zarejestrowanych w granicach stu skarg od mieszkańców. Wysłaliśmy też skargę do wojewódzkiego inspektoratu ochrony środowiska. Pod tą skargą podpisało się ponad dwustu mieszkańców naszej miejscowości – tłumaczy Bartosz Krajewski.
ZOBACZ: Piętnaście lat poszukiwań. Matka Iwony Wieczorek przerywa milczenie
- Pomiary wykazały przekroczenie. Norma w porze nocnej wynosi 40 decybeli, pomiar wykazał 40,7 decybela. W związku z tym, że jest przekroczenie, wydaliśmy zalecenia pokontrolne wymuszające na zakładzie podjęcie działań technicznych w celu utrzymania standardów emisyjnych – informuje Andrzej Wereszczyński z Inspektoratu Ochrony Środowiska w Chełmie.
- Mieszkańcy budując się w okolicy cementowni muszą sobie też zdawać sprawę z tego, że ta cementownia w tej okolicy jest – mówi z kolei Monika Zaborska-Turewicz z Urzędu Miasta Chełm.
Uciążliwa cementownia kładzie się cieniem na codzienne życie. Zakład zaprzecza
Zakład działa w tym miejscu od 65 lat, część mieszkańców wsi pamięta jeszcze, jak był budowany. Dwadzieścia lat temu cementownię wykupili Meksykanie, posiadają wszystkie wymagane pozwolenia.
- Jesteśmy otwarci i transparentni, każdy mieszkaniec po uzgodnieniu może nas odwiedzić. Jesteśmy aktualnie w sercu zakładu, u góry piec obrotowy – oprowadza po cementowni jej dyrektor Tadeusz Radzięciak.
- Chciałem powiedzieć, że mamy otoczenie sąsiadów, gdzie produkowane są paliwa, zakład gospodarki odpadami miasta Chełm i inni. Ja nie chcę powiedzieć, że to od nich, bo nikt nikogo za rękę nie złapał, natomiast na pewno nas nie można o to podejrzewać – zaznacza dyrektor.
Mieszkańców niepokoją również plany inwestycyjne zakładu.
- Dowiedzieliśmy się, że ma powstać komin o większej mocy przerobowej w granicach 30-40 procent, co za tym idzie: będzie większy huk, większe zapylenie – mówi Mateusz Bąbol.
Cementownia uspokaja.
- Nowy komin ma zastąpić obecny. Z chwilą budowy nowego, stary zostanie wyburzony, tak że tu nic się nie zmienia z pozycji mieszkańców. Powiem więcej: nowy komin zaprojektowany został na nowe standardy. Powinno być ciszej. Na emitorach, gdzie stwierdzono, że jest hałas, planujemy zainstalować tłumiki. Na kruszarce klinkieru dodatkowe ściany, obudowy izolujące hałas. Inwestycje planujemy do lipca - tłumaczy Tadeusz Radzięciak, dyrektor cementowni.
Dziennikarz: Mieszkańcy twierdzą, że deklarował pan w 2019 roku, że zostaną wymienione odpylacze na szczycie silosów, czy to zostało zrobione?
Dyrektor: Oczywiście, te odpylacze pozostały, natomiast wybudowaliśmy dodatkowy nowy odpylacz. Nie można powiedzieć, że tam w tej chwili coś pyli.
- Muszą władze spółki pamiętać, że nas jest więcej niż pracowników tutaj w spółce. Mieszkańcy są tutaj najważniejsi, nie zysk – mówi Bartosz Krajewski.
Materiał wideo "Interwencji" do obejrzenia TUTAJ.
Czytaj więcej