Nie wierzą, że nagle zachorowała. Tajemnicza śmierć tuż przed porodem

Bliscy pani Weroniki z Poznania chcą wiedzieć, co stoi za jej nagłą i tajemniczą śmiercią. Będąc w dziewiątym miesiącu ciąży 23-latka straciła przytomność i zmarła kilka dni później w szpitalu. Lekarzom nie udało się uratować również jej dziecka. Rodzina pyta o serię przelewów z konta pani Weroniki na konto męża. Wskazuje też na nowych świadków i nieznane wcześniej wątki. Materiał "Interwencji".
Pani Weronika z Poznania miała 23 lata. Pracowała w jednym z tutejszych urzędów. Była żoną o dwa lata starszego Jakuba - właściciela warsztatu samochodowego. Niebawem miała urodzić syna.
Jest 13 maja zeszłego roku. Pani Weronika jest w dziewiątym miesiącu ciąży. W każdej chwili może rozpocząć się poród. O poranku zaczyna jednak dziać się coś bardzo złego.
"Wszystko co mówi, to kłamstwa"
- Poszedłem się wykąpać, nie było mnie z pół godziny maksymalnie. Później wszedłem do góry i zobaczyłem, że ona po prostu leży częściowo oparta na łóżku, ale tak jakby się przewróciła, potknęła, ciężko mi to jest opisać - opowiada pan Jakub. Mężczyzna w rozmowie z reporterem "Interwencji" nie chce pokazywać twarzy. - Wylał się na mnie taki hejt, że ja się boję po prostu wyjść z domu - mówi.
- Prawda jest taka, że Kuba jest tak zakłamany i wszystko co mówi, to są same kłamstwa, nie można wierzyć w nic, co mówi - twierdzi Sandra Wróblewska, siostra pani Weroniki.
- Biegli z Zakładu Medycyny Sądowej nie stwierdzili żadnych obrażeń (na ciele pani Weroniki - red.), czy śladów wskazujących na działanie osób trzecich - informuje Łukasz Wawrzyniak z Prokuratury Okręgowej w Poznaniu.
ZOBACZ: Śmierć ciężarnej 33-latki z Nowego Targu. Podano przyczynę zgonu
Po przewiezieniu do szpitala 23-latka nie odzyskała przytomności. Mimo wysiłków lekarzy zmarła 19 maja.
- Było zrobione cesarskie cięcie, ale Kacperka nie udało się uratować - dodaje pani Karolina, matka pani Weroniki.
Interwencja: Nie wierzą, że nagle zachorowała. Tajemnicza śmierć tuż przed porodem
Jak mówi Zbigniew Krüger, pełnomocnik rodziców pani Weroniki, "sekcja zwłok nie dała jednoznacznej odpowiedzi na temat przyczyny śmierci."
- Bezpośrednią przyczyną zgonu była zakrzepica naczyń płucnych i mózgowych tej kobiety, która doprowadziła do zatrzymania układu krążeniowo-oddechowego. Biegli stwierdzili, że nie są w stanie wskazać, dlaczego doszło do tego zatrzymania. Prokurator ocenił poprzez te dowody, które uzyskał, że nie istnieje konieczność dalszego weryfikowania tych okoliczności i umorzył postępowanie - informuje Łukasz Wawrzyniak z Prokuratury Okręgowej w Poznaniu.
- Weronika miała tuż przed śmiercią dokonywać przelewów z własnego rachunku bankowego na rachunek męża w krótkich odstępach, właśnie mniej więcej w czasie, kiedy miała stracić przytomność - podkreśla pełnomocnik Zbigniew Krüger.
- To był ten dzień, kiedy mieliśmy odebrać meble, mieliśmy za nie zapłacić - wyjaśnia mąż.
- Gdyby potrzebowali gotówkę na meble, to były pieniądze w domu, bo mieli pieniądze ze ślubu. Ta wersja to jest kłamstwo - uważa Sandra Wróblewska, siostra pani Weroniki.
Z kolei od Karoliny Wróblewskiej dziennikarze słyszą, że z telefonu jej córki ktoś próbował zaciągnąć pożyczkę. - To się nie udało, bo trzeba było to potwierdzić, bank poprosił o potwierdzenie tej transakcji, a byliśmy wtedy już w szpitalu z Weroniką - tłumaczy.
Reporter: Młoda, zdrowa kobieta wstaje rano, robi panu serię przelewów na pana konto, potem usiłuje zaciągnąć pożyczkę, a na końcu nie wiadomo dlaczego umiera…
Pan Jakub: Wiem, że to bardzo źle wygląda, ale - do cholery - nie zabiłbym jej dla paru tysięcy. W ogóle bym jej nie zabił za żadne pieniądze, ja chciałem mieć rodzinę.
ZOBACZ: Śmierć miesięcznego chłopca. Prokuratura podała przyczynę zgonu
Sprawą śmierci pani Weroniki redakcja Interwencji zajęła się ponad pół roku temu. Po reportażu sąd nakazał prokuraturze wznowienie śledztwa. Kilka tygodni temu zostało ono jednak umorzone po raz kolejny, mimo że do rodziny nieżyjącej kobiety zgłosili się nowi świadkowie.
Patryk Pędziński, były współpracownik pana Jakuba twierdzi, że mężczyzna dość szybko zaczął się interesować innymi kobietami. - I to w czasie, kiedy jeszcze nawet nie było pogrzebu Weroniki. Tydzień do pogrzebu był i on już w tym czasie pisał – mówi.
- Jakub już w kwietniu powiedział mu, że ciąża Weroniki jest zagrożona, że jest w szpitalu i musiała podpisać papiery, że grozi jej uduszenie i w razie czego nie mają ratować jej, tylko mają ratować dziecko - dodaje Sandra Wróblewska, siostra pani Weroniki.
Reporter: Uprzedzał pana, że do tej śmierci może dojść…
Patryk Pędziński: Dokładnie.
Reporter: Śledczy wiedzą o tym?
Patryk Pędziński: Wiedzą. Zeznawałem, podpisałem…
Reporter: I co?
Patryk Pędziński: I jak widać, chyba nic.
ZOBACZ: Skarżysko-Kamienna. Lekarz stwierdził zgon z przyczyn naturalnych. W piersi 74-latka odkryto nóż
- Prokurator zna te zeznania, ocenił je jako nieprzydatne dla ustaleń. Nie ma żadnych dowodów, że robił to po to, żeby przygotować się do jakiegoś przestępstwa - odpowiada Łukasz Wawrzyniak z Prokuratury Okręgowej w Poznaniu.
Rodzina pani Weroniki po raz kolejny odwołała się od decyzji o umorzeniu śledztwa. Decyzję w tej sprawie niebawem podejmie sąd. Swoją pomoc bliskim kobiety zaoferowała Fundacja imienia Igora Stachowiaka.
- Trzeba natychmiast wydobyć dokumentację medyczną, przesłuchać lekarzy, to są takie zaniedbania, że to się w głowie nie mieści. Stwierdziliśmy, że jako fundacja nauczymy prokuratora, co ma robić, jeżeli tego nie wie - mówi Wojciech Kasprzyk z Fundacji im. Igora Stachowiaka.
- Tata zamontował kamerę na cmentarzu, bo były niszczone wiązanki, były wyrzucane kwiaty, były wyrzucane znicze… I tak naprawdę upewniliśmy się, że byli to rodzice Jakuba i później nawet sam Jakub - opowiada Sandra Wróblewska.
- My jesteśmy na cmentarzu praktycznie codziennie. Nie ma czegoś takiego, jak zwiędnięte kwiaty, nieświeże… - dodaje Karolina Wróblewska.
Czytaj więcej