Stracili pieniądze we wpłatomacie. Ostrzegają przed niebezpieczeństwem

Polska
Stracili pieniądze we wpłatomacie. Ostrzegają przed niebezpieczeństwem
"Interwencja"/Polsat News
"Interwencja" Polsat News

Mariola Sikora twierdzi, że straciła 10 tys. zł, które wpłaciła we wpłatomacie. Bank, do którego zgłosiła się z reklamacją, odrzucił jej roszczenia. Podobna sytuacja przydarzyła się też Michałowi Jurkiewiczowi, który ostatecznie zrezygnował z batalii z instytucją.

Do sytuacji opisanej przez panią Mariolę w "Interwencji" Polsat News doszło 30 maja 2022 r. Kobieta twierdzi, że chciała wpłacić we wpłatomacie 10 tys. zł. - Włożyłam pierwsze 5 tys. zł, operacja przebiegła dobrze. Dostałam potwierdzenie, więc za drugim razem włożyłam wszystkie pieniądze. Już nie odliczałam, tylko włożyłam całe 10 tys. zł. Wpłatomat wziął pieniądze i weryfikował dość długo. Czekałam na potwierdzenie, ale pokazało się "anuluj" - powiedziała.

 

Po otwarciu klapki, kobieta anulowała transakcję. Następnie udała się do banku, gdzie złożyła reklamację. Po dwóch tygodniach otrzymała odpowiedź, że nie została ona uwzględniona.

Kobieta straciła pieniądze. Twierdzi, że to przez wpłatomat

- Odrzucili. Po prostu jest odrzucona reklamacja. Ja mówię: proszę pani, co ja mogę zrobić? Gdzie ja mogę pójść? Gdzie ja jeszcze mogę? Co ja mogę? I usłyszałam, że nic się już nie da zrobić. Co pani do mnie mówi? Co pani mi chce powiedzieć, że bank mnie okradł? Że ludzie, którzy pracują w banku, mnie okradli? Co pani do mnie mówi? - opowiadała pani Mariola.

 

Kobieta przekonuje, że wielokrotnie ponawiała próby reklamacji, wciąż z tym samym skutkiem. Po zgłoszeniu się do banku przez reporterów "Interwencji", rzecznik prasowy instytucji stwierdził, że "bank zawsze sprawdza przebieg transakcji", a na jego podstawie analizuje działanie wpłatomatu.

 

ZOBACZ: Jest nowy szef CBA. Ministerstwo wskazuje nazwisko

 

Bezsilna klientka banku postanowiła powiadomić o sprawie policję i Rzecznika Finansowego. Ostatecznie nie przyniosło to żadnego skutku, a śledztwo zostało umorzone. - Policjant mi mówi, że jest nagranie, ale nie ma tego momentu, jak automat mi wciąga pieniądze. Jest jak trzymam, ale nie ma jak automat mi je wciąga. No to ja po prostu byłam w szoku, mówię: pan żartuje - opowiadała poszkodowana.

 

Okazuje się jednak, że pani Mariola nie jest jedyną osobą, której przydarzyła się taka historia.

Przedsiębiorca zrezygnował z prób reklamacji. "Walka mrówki ze słoniem"

- To był kwiecień 2024 roku w Suwałkach. Wpłacałem 12 tys. zł. Bankomat przyjął te pieniądze i jak sprawdziłem konto, pieniądze nie wpłynęły. Złożyłem reklamację na tę wpłatę i dostałem odpowiedź, że nie zostaje uznana, bo dziennik wpłatomatu wykrył tylko 10 300 zł, a nie 12 tys. zł - przekonywał Michał Jurkiewicz, przedsiębiorca z Augustowa.

 

Mężczyzna zwrócił się z prośbą o zapis z kamery monitoringu znajdującej się na urządzeniu. Przyznał jednak, że to bank decyduje o tym, jak wyglądać będzie nagranie. - Placówka może udostępnić ten monitoring w takim zakresie, w jakim uważa za stosowny. On może być lepszej albo gorszej jakości. Zapisy cyfrowe też, skoro doszło do jakiejś awarii systemu, być może się nie zapisały - mówił.

 

ZOBACZ: Skarbówka zwróci pieniądze emerytom. Wiemy, kto dostanie zwrot i w jakiej kwocie

 

Reklamacja ostatecznie nie została uznana, a w odpowiedzi bank skierował swojego klienta do Rzecznika Finansowego. Mężczyzna zrezygnował z dalszych działań celem odzyskania swoich pieniędzy. - To jest walka mrówki ze słoniem i nasza inicjatywa dowodowa jest dość marna, dlatego że polegamy dosłownie na tym, co bank zechce pokazać - przekonywał.

Jan Kasia / Polsat News
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie