Paraliżowali polską kolej na potęgę. Mowa o 149 mln zł w akcie oskarżenia

Wiele lat więzienia grozi dwóm mężczyznom - w tym byłemu policjantowi - którzy zatrzymywali pociągi na Podlasiu, używając nielegalnie systemu radio-stop. Do sądu trafił akt oskarżenia w tej sprawie, o czym w poniedziałek poinformowała Prokuratura Krajowa. Jak pisała Interia, "żartownisiom" wystarczy niewielka kwota, aby kupić sprzęt, dzięki którym mogą emitować sygnały na częstotliwościach PKP.
Mężczyźni mieli - w różnych odstępach czasu - nadawać sygnał uruchamiający w pociągach automatyczny hamulec bezpieczeństwa. Zatrzymanych lub zagrożonych zatrzymaniem było osiemnaście pociągów: zarówno towarowych, jak i pasażerskich, wyposażonych w urządzenia systemu radio-stop. Pociągi stanęły m.in. w rejonie Łap oraz na trasie Sokółka-Szepietowo.
Radio-stop na kolei. Wysyłali fałszywy sygnał, pociągi same się zatrzymywały
Oskarżeni, którym grozi do 12 lat więzienia, odpowiedzą za sprowadzenie niebezpieczeństwa dla mienia w wielkich rozmiarach. Wartość potencjalnych strat oszacowano na co najmniej 149 mln zł. Oskarżeni mają 24 i 29 lat, a przed sądem odpowiedzą za stworzenie sytuacji mającej "wywołać przekonanie o istnieniu zagrożenia życia lub zdrowia wielu osób lub mienia w znacznych rozmiarach".
ZOBACZ: Salonik VIP i osobna toaleta dla minister? Hennig-Kloska wyjaśnia sprawę maila do PKP
Doprowadzili do tego, nadając w nieuprawniony sposób i wielokrotnie sygnał radio-stop. Powodowało to automatyczne zatrzymanie się pociągów, reagowały na to różne instytucje publiczne i służby odpowiedzialne za kolej, aby uchylić zagrożenie. Jak ocenili śledczy, działanie oskarżonych "w sposób istotny" zakłóciło pracę systemu linii kolejowych w regionie.
Mężczyzn zatrzymano w Białymstoku, w domu na jednym z osiedli. Znaleziono tam wówczas także sprzęt krótkofalarski. Jeden z nich był wówczas funkcjonariuszem podlaskiej Komendy Wojewódzkiej Policji, zatrudnionym w wydziale technik operacyjnych. Gdy postawiono mu zarzuty, został zawieszony, a potem zwolniony ze służby.
100 zł za sprzęt do nadawania radio-stop. "Jeśli ktoś ma wiedzę to nie problem"
Były policjant odpowie także za nielegalne przetwarzanie danych osobowych. Grozi za to grzywna, ograniczenie wolności lub do dwóch lat więzienia. Jak podała prokurator Katarzyna Calów-Jaszewska z zespołu prasowego PK, akt oskarżenia trafi do Sądu Okręgowego w Białymstoku.
ZOBACZ: Chciała przewieźć nietypowe zwierzę w pociągu PKP. "Taki duży pies"
Gdy w Polsce w wakacje 2023 roku odnotowywano kolejne przypadki zatrzymywania pociągów za pomocą radio-stopu, o czym szeroko informowały media, Interia wyjaśniała, że aby kupić sprzęt do nadawania sygnałów na częstotliwościach PKP, "wystarczy wyjąć z kieszeni 200, może nawet 100 zł".
Takie oferty dostępne były w sieci dokładnie w dniu, gdy w ręce służb wpadli oskarżeni obecnie 24- i 29-latek. - Jeśli ktoś ma podstawową wiedzę, nie jest dla niego problemem, by nadawać coś na częstotliwościach używanych przez kolej - tłumaczył wtedy na łamach Interii Piotr Rachwalski, dawniej szef Kolei Dolnośląskich, a dziś członek zarządu Centralnego Portu Komunikacyjnego.
Ekspert tłumaczył, iż radio-stop jest działaniem "totalnym i ostatecznym", jeśli używany jest zgodnie z przeznaczeniem, a nie do "żartowania" sobie lub złośliwej chęci utrudniania życia kolejarzom oraz pasażerom. Pociąg - po otrzymaniu radio-stopu - zatrzymuje się automatycznie, a maszynista nic nie może z tym zrobić. To ratunek w chwili, gdy przykładowo dwa składy jadą wprost na siebie.
Czytaj więcej