"Premier odtwarza to samo". Zandberg krytykuje Tuska

aktualizacja: Polska
"Premier odtwarza to samo". Zandberg krytykuje Tuska
Polsat News
Adrian Zandberg w "Graffiti"

Jeżeli chodzi o konkrety, to nic od premiera nie usłyszałem - powiedział Adrian Zandberg w "Graffiti" na temat planu gospodarczego zaprezentowanego w poniedziałek. - Mam poczucie, że ja już tę konferencję widziałem w 2008 roku. Tylko wtedy Brzoska nazywał się Palikot (...) Pan premier odtwarza to samo - mówił polityk partii Razem.

W poniedziałek premier Donald Tusk i minister finansów Andrzej Domański wystąpili na wspólnej konferencji prasowej dotyczącej planu gospodarczego dla Polski. Premier powiedział, że 2025 "będzie rokiem pozytywnego przełomu", a wartość inwestycji sięgnie 650 mld zł. Zapowiedziano m.in. rozwój polskich portów, inwestycje w atom oraz uproszczenie procedur dla przedsiębiorców, miliardowe nakłady na logistykę, niższe podatki. 

Adrian Zandberg o planie gospodarczym dla Polski. "To oznacza stagnacje" 

Poseł Adrian Zandberg zarzucił szefowi rządu, że na konferencji zabrakło konkretów dotyczących nowych inwestycji. - Premier bardzo się ucieszył, że poziom inwestycji to będzie 650 mld złotych. Nie wiem, czy ktoś go wprowadził błąd, czy pan premier chciał wprowadzić w błąd społeczeństwo. To wcale nie oznacza, że inwestycje w Polsce jakoś istotnie rosną. Nie, to oznacza stagnację - mówił. 

 

ZOBACZ: Donald Tusk przedstawił plan gospodarczy dla Polski. Fala komentarzy po konferencji premiera

 

Jego zdaniem od lat problemem w Polsce jest to, że "sektor prywatny inwestuje za mało". - Tam, gdzie sektor prywatny nie daje rady, potrzeba dużych inwestycji publicznych - dodał. 

 

- Nie chodzi o to, żeby zbudować w końcu symboliczną, jedną elektrownię atomową, której PO-PiS od 20 lat nie wybudował. My potrzebujemy ośmiu bloków jądrowych zanim zamkną się piece węglowe, zanim technologicznie zamknie się Bełchatów i inne bloki węglowe, na których stoi gospodarka - stwierdził. 

 

WIDEO: Adrian Zandberg w "Graffiti" o planie gospodarczym dla Polski

Adrian Zandberg o deregulacjach. Porównał Brzoskę do Palikota

Zdaniem kandydata na prezydenta z ramienia partii Razem Polska potrzebuje również, m.in. nowych linii produkcyjnych substancji czynnych do leków, fabryk prochu, wydawania pieniędzy na badania, naukę i rozwój. 

 

Zandberg odniósł się również do decyzji premiera, by prezes InPostu Rafał Brzoska stanął na czele zespołu odpowiedzialnego za deregulacje. - Mam poczucie, że ja już tą konferencję widziałem w 2008 roku. Tylko wtedy Brzoska nazywał się Palikot, powoływano komisję "Przyjazne państwo", z której nic nie wynikło - stwierdził. Jego zdaniem premier po latach "odtwarza to samo", ale "brakuje treści". 

 

ZOBACZ: "Włosy mi dęba na głowie stają". Zandberg o uchwale rządu

 

Poseł zastanawiał się, jakie regulacje specjalny zespół pod kierownictwem prezesa InPostu "chce rozluźniać". Dodał, że ponownie zabrakło konkretów. Prowadzący program "Graffiti" Marcin Fijołek wtrącił, że to Brzoska miałby "przynieść konkrety". 

 

- To jest dla mnie kuriozum. O ile pamiętam, to Rafał Brzoska nie wygrał żadnych wyborów w Polsce. Odpowiedzialnością polityków, którzy rządzą jest to, by mieć projekty, propozycje zmian - mówił Zandberg. - Ja zobaczyłem premiera, który najpierw w długim wystąpieniu przyznawał się do bezradności, jeśli chodzi o pomysł na rozwój  Polski (...) a potem na końcu zobaczył na sali miliardera i pomyślał "skoro ja nie mam pomysłu, to może niech ten facet to zrobi za mnie" - dodał polityk. 

Dawid Skrzypiński / polsatnews.pl
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie