Dostają kolosalne rachunki za ciepło. Bez szans na spłatę długów
![Dostają kolosalne rachunki za ciepło. Bez szans na spłatę długów](https://ipla.pluscdn.pl/dituel/cp/zh/zhy5fc92cczqq181f482tz62v4mndewf.jpg)
Agata Rutkowska z wielkopolskiego Koła przez ogromne rachunki za ciepło wpadła w dług, którego nie jest w stanie spłacić. Choć wraz z innymi mieszkańcami domu regularnie płaci wysoki czynsz to co kilka miesięcy ma dostaje pismo o kilku tysiącach złotych niedopłaty za opał. Z każdym takim listem jej zadłużenie radykalnie wzrasta. Materiał "Interwencji".
60-letnia pani Agata i jej 34-letnia córka Izabela mieszkają w mieście Koło w województwie wielkopolskim. Od prawie trzydziestu lat zmagają się z ogromnymi przeciwnościami losu, z którymi coraz trudniej sobie radzą. - Nasz dług już rośnie od długu. Ja już nie wiem, już mi brak słów. Po nocach nie śpię - mówi Agata Rutkowska.
Do rodziny dotarliśmy z kamerą pięć lat temu. Wtedy to pani Agata opowiedziała nam o rodzinnej tragedii, która wydarzyła się w 1997 roku. Jej dziesięcioletnia wówczas córka Andżelika wyszła przed dom pobawić się z przyjaciółmi i ślad po niej zaginął.
ZOBACZ: "Interwencja". Wskazał policji złodziei auta za pół miliona. Służby są bezsilne
- Była w towarzystwie Igora i Rafała, z którym się bawiła. Jest to o tyle ciekawe, że od lat i Rafał, i Igor twierdzą, że w ogóle w ten dzień z Andżeliką się nie widzieli - opowiadał wówczas Dawid Serafin, obecnie dziennikarz Interii, kiedyś Onetu.
- Mówił, że w tym dniu jej nie widział, ale jego siostra mówiła, że Andżelika była - mówił Mariusz Jankowski, wujek zaginionej.
"Interwencja". Rachunki za ogrzewanie rosną. Kobiety bez szans na spłatę długów
Choć minęło tyle lat rodzina wciąż żyje nadzieją, że zagadkowa sprawa zaginięcia Andżeliki kiedyś w końcu zostanie rozwikłana. - Będę tak długo szukać siostrzenicy aż ja znajdę - zapewnia Izabela Jankowska, siostra pani Agaty. - Ja mam takie przeczucie, że Angelika żyje, że wróci do nas - podkreśla Agata Rutkowska, matka zaginionej.
Niestety, po zaginięciu córki pani Agata nie poradziła sobie z dramatem i podupadła na zdrowiu. Ma orzeczenie o niepełnosprawności. Pojawiły się także kolejne problemy - tym razem mieszkaniowe. Pani Agata z młodszą córką tułały się od mieszkania do mieszkania.
ZOBACZ: "Interwencja". Regularnie odprowadzał składki. Po wypadku został bez niczego
- Jeden budynek okazał się do rozbiórki, dostała drugi i za chwilę też dostał decyzję, że do rozbiórki. Tylko tak ją przepychają - komentuje Izabela Jankowska, siostra pani Agaty.
- Siostra boryka się przez te wszystkie lata z tym, jeszcze tata jak żył, to pomagał, ale załamał się wnuczką i też zmarł - opowiada Izabela Jankowska, siostra pani Agaty.
"Podstawili nas pod ścianą". Potężny czynsz za mieszkanie w starej kamienicy
Po latach tułania matka i córka otrzymały mieszkanie w niewielkiej starej kamiennicy. Każdego miesiąca opłacają wysokie rachunki. Sam czynsz za 47-metrowy lokal to około tysiąca złotych, w tym prawie 500 złotych zaliczki na ogrzewanie mieszkania węglem. Bez ciepłej wody i innych opłat.
- Nie mieliśmy wyjścia, bo nas podstawili pod ścianą. Jak żeśmy to mieszkanie przyjmowali, nie powiedzieli, że takie koszty będą za opał - mówi Agata Rutkowska.
- Tu za te pieniądze, to powinien być pałac zrobiony, a widzi pani jak tu jest, w jakich warunkach mieszkamy. Płacimy kolosalny czynsz, gdzie w blokach mają większe metraże, ciepłą wodę, kablówkę wliczoną w to wszystko i płacą mniej niż my - zaznacza sąsiadka pani Agaty.
- Nie ulega wątpliwości, że nie jest to kwota niska, opłata czynszowa w tym lokalu rzeczywiście nie należy do najniższych tutaj w mieście - przyznaje burmistrz Koła, Krzysztof Witkowski.
Lokatorki otrzymały rachunek za niedopłatę. "Tyle ton węgla żeśmy nie spalali"
Niestety okazało się, że ogrzewanie węglowe w kamienicy, gdzie mieszkają tylko trzy rodziny, jest bardzo drogie. Pani Agata i jej córka, a także sąsiedzi dostali rachunek za niedopłatę za ogrzewanie. Średnio to ponad 5 tysięcy złotych. - Policzyli, że spalili 12 ton węgla w okresie grzewczym, 7 miesięcy - mówi Izabela Rutkowska, córka pani Agaty.
- Ja się zastanawiam, bo ja mieszkałam w starym budownictwie, miałam piec, ale tyle ton węgla żeśmy nie spalali - twierdzi pani Agata.
Materiał wideo z "Interwencji" dostępny tutaj.
- To powinien być blok trzy razy taki, by taka kwota się zgadzała. Jeszcze podczas zimy piec był kilka razy popsuty, w ogóle nie było ogrzewania. Raz była taka sytuacja, jeszcze jak moja mama żyła, że sąsiadka z dołu przyłapała, jak palacze kradną z kotłowni węgiel. Było złożone pismo, ale nie ma kradzieży - dodaje sąsiadka.
- Nie jestem w stanie powiedzieć na jakiej podstawie kolskie towarzystwo takie wyliczenia przedstawiło, ale też nie mam podstaw sądzić, że te wyliczenia w jakiś sposób są nierzetelne - podkreśla burmistrz Koła Krzysztof Witkowski.
Kolosalne rachunki za ciepło. "Jedno się opłaca, a rośnie drugie"
Ekipa "Interwencji" postanowiła porozmawiać z prezesem spółki odpowiadającej na rozliczenia opału, ale ten odmówił spotkania. - Nie wiemy, ile i jak zamawiany jest ten węgiel, jak zapytałam prezesa, to powiedział, że pan który obsługuje piec powiedział, że węgiel się skończył, więc trzeba kupić - mówi Izabela Rutkowska, córka pani Agaty.
Pani Agata żyje z zasiłku, a córka Izabela pracuje sezonowo z Niemczech. Dług mogą spłacać w ratach, bo to pozwoli im na zamianę bardzo drogiego w utrzymaniu mieszkania na tańsze. Niestety, zadłużenie to prawie 10 tys. złotych.
ZOBACZ: "Interwencja": Zapłacili za działkę, ale nie mogą zbudować domu
- To pierwsze zadłużenie, co przyszło ponad 5 tysięcy zł, zaczęłam płacić raty, no i przychodzi przed Bożym Narodzeniem znów 4 tysięcy zł niedopłaty. No mówię, tyle ton węgla! - dziwi się pani Agata.
- Jedno się opłaca, a rośnie drugie. One nie są w stanie spłacić tego, takich długów - podsumowuje Izabela Jankowska, siostra pani Agaty.
Czytaj więcej