Chaos w Rumunii. Prezydent ogłosił rezygnację

Świat Agata Sucharska / PAP
Chaos w Rumunii. Prezydent ogłosił rezygnację
Vadim Ghirda / AP
Prezydent Rumunii Klaus Iohannis

Prezydent Rumunii Klaus Iohannis ogłosił rezygnację z urzędu. Tłumacząc swoją decyzję, wskazywał, że krok ten ma zapobiec kryzysowi politycznemu w kraju. Od jesieni zeszłego roku trwają tam protesty w związku z anulowanymi wyborami prezydenckimi.

Prezydent Rumunii Klaus Iohannis ogłosił swoją decyzję w poniedziałek, urząd przestanie pełnić w najbliższą środę. Obowiązki prezydenta zgodnie z konstytucją przejmie przewodniczący Senatu Ilie Bolojan z Partii Narodowo-Liberalnej. 

 

"Aby oszczędzić Rumunii tego bezsensownego i negatywnego kryzysu… rezygnuję ze stanowiska prezydenta" - napisał w krótkim oświadczeniu. 

Prezydent Rumunii rezygnuje ze stanowiska. Groziło mu zawieszenie

Przedstawiciele radykalnej i populistycznej prawicy domagali się zawieszenia Iohannisa, którego mandat został przedłużony po anulowaniu listopadowych wyborów prezydenckich. Zainicjowane przez opozycję głosowanie w sprawie zawieszenia go w obowiązkach miało się odbyć w parlamencie we wtorek.

 

Wniosek radykałów, reprezentujących trzy siły parlamentarne - Związek na rzecz Jedności Rumunów (AUR), S.O.S. Romania i Partię Ludzi Młodych (POT) - został przyjęty za trzecim podejściem dzięki poparciu centroprawicowego Związku Ocalenia Rumunii (USR). Na jego czele stoi Elena Lasconi, która z drugim wynikiem przeszła do rozstrzygającej tury wyborów prezydenckich, odwołanych następnie przez Sąd Konstytucyjny.

 

ZOBACZ: Zaskoczenie po wyborach w Rumunii. Przegrana skrajnej prawicy

 

Powtórne wybory prezydenckie w Rumunii są zaplanowane na 4 i 18 maja. Obecnie liderem sondaży jest kandydat radykalnej prawicy Calin Georgescu, który zajął pierwsze miejsce w anulowanej pierwszej turze wyborów w listopadzie.

 

Decyzja Sądu Konstytucyjnego z grudnia o odwołaniu pierwszej tury głosowania z powodu podejrzeń o nieuczciwą kampanię i manipulacje wyborcze na korzyść Georgescu wywołała niezadowolenie i konsternację wśród dużej części Rumunów. W efekcie zdaniem ekspertów, choć w zamierzeniu miała zatrzymać ofensywę sił radykalnych i populistycznych, doprowadziła do wzrostu poparcia dla tych ugrupowań i reprezentującego je kandydata.

 

ZOBACZ: Powyborcze trzęsienie ziemi w Rumunii. Premier rozważa radykalny krok

 

Kadencja Iohannisa, który sprawował urząd przez dwie pięcioletnie kadencje, powinna była zakończyć się 21 grudnia. Po unieważnieniu wyborów Iohannis, powołując się na jeden z zapisów konstytucji, zapowiedział, że pozostanie na stanowisku do czasu zaprzysiężenia nowej głowy państwa. Ten krok, podobnie jak bezprecedensowe unieważnienie wyborów, wywołał falę krytyki.

Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie