Pacjentka wypadła z okna w szpitalu. Nikt nie powiadomił policji
![Pacjentka wypadła z okna w szpitalu. Nikt nie powiadomił policji](https://ipla.pluscdn.pl/dituel/cp/jv/jvmvi213dbn74oeqcbqrbke23oxp3ufc.jpeg)
Pani Danuta Pogroszewska leczyła się psychiatrycznie po śmierci jednego ze swoich synów. Do szpitala w Choroszczy trafiła we wrześniu 2024 roku. Kilka dni później w niejasnych okolicznościach uległa tragicznemu wypadkowi. Szpital jednak nie poinformował o tym zdarzeniu policji.
Pani Danuta sama podjęła decyzję o leczeniu w szpitalu psychiatrycznym, po tym jak zaczęła mieć omamy i urojenia. Kiedy jej kuzynka przez kilka dni nie mogła się z nią skontaktować, zadzwoniła do szpitala w Choroszczy. Wtedy powiedziano jej, że pani Danuta trafiła na oddział ortopedyczny z lekkimi potłuczeniami.
ZOBACZ: Komornik nielegalnie przechowywał akta. Wybuchł wielki pożar
Prawda jednak była inna. W wyniku wypadku, jaki miał miejsce 7 września 2024 roku, kobieta doznała urazu wielonarządowego, w tym licznych złamań, m.in.: kręgosłupa, miednicy, żeber oraz mostka. Po wypadku pani Danuta została przewieziona do Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego w Białymstoku, a jej syn zgłosił sprawę policji.
- Policjanci byli w szoku, że oni nie wiedzą nic o tym wypadku, że pacjent wypada z okna. Jeden z policjantów mówi: Ty słyszałeś, że Danuta Pogroszewska wypadła z okna w Choroszczy w szpitalu i my nic o tym nie wiemy? To była reakcja policjantów - wspomina Marcin Sokół, syn pani Danuty.
ZOBACZ: Wielki powrót zapomnianego polityka. Zasili szeregi lokalnej PO
Na wniosek syna o całym zdarzeniu została również poinformowana prokuratura. W szpitalu usłyszał jedynie, że placówka nie ma obowiązku powiadamiania policji, jeśli pacjentka nadal żyje.
- To jest sytuacja skandaliczna. Każdy szpital ma procedury, które musi znać. Nie może takiej sytuacji, gdy nie zawiadamia się w takich wypadkach organów ścigania - tłumaczy Karolina Seidel, adwokat medyczny.
Prokuratura umywa ręce
Niestety, 6 stycznia tego roku w wyniku poniesionych obrażeń Danuta Pogroszewska zmarła. Co więcej, nie została przeprowadzona sekcja przed kremacją zwłok. Prokuratura tłumaczy, że jej nie zleciła, ponieważ nie wiedziała o zgonie pani Danuty. Na pytanie syna, dlaczego śledczy nie mieli informacji o śmierci jego matki, miał usłyszeć, że równie dobrze… sam mógł prokuraturę o tym fakcie powiadomić.
ZOBACZ: Padła ofiarą fałszywego lekarza. Pani Iwona przyznaje: Strasznie mu zaufałam
Z zeznań świadków tego tragicznego zdarzenia dowiedzieliśmy się, że tuż przed wypadkiem doszło do szarpaniny pomiędzy panią Danutą a pielęgniarką przebywającą na sali. Rodzina do dziś nie dowiedziała się, dlaczego szpitalne okno nie było zamknięte na klucz.
Co tak naprawdę wydarzyło się w szpitalu w Choroszczy? Dlaczego szpital nie poinformował odpowiednich organów ścigania o tym zdarzeniu? Na te oraz inne pytania odpowie reporter Lech Dawidowicz razem z zespołem ekspertów w odcinku "Państwa w Państwie".
Czytaj więcej