Angela Merkel przerwała milczenie. Głosowanie z AfD to dla niej za dużo
Była kanclerz Niemiec Angela Merkel skrytykowała swojego następcę na stanowisku lidera konserwatywnej partii CDU Friedricha Merza za poleganie na poparciu ze strony Alternatywy dla Niemiec (AfD). Jej słowa odnoszą się do głosowania nad projektem dotyczącym zaostrzenia prawa migracyjnego. Ustawa nieoczekiwanie została przegłosowana dzięki chadekom oraz skrajnej prawicy.
W walce o fotel kanclerza Niemiec kandydat CDU/CSU Friedrich Merz przeforsował w Bundestagu propozycję zaostrzenia polityki migracyjnej, wykorzystując poparcie izolowanej dotąd prawicowo-populistycznej AfD. Środowe głosowanie zakończyło się więc niespodzianką - rezolucję przyjęto minimalną większością, 348 do 345.
ZOBACZ: Wybory parlamentarne w Niemczech. AfD i SPD wskazały kandydatów
Dzień później głos w sprawie zabrała Angela Merkel, która od momentu opuszczenia urzędu kanclerza w 2021 roku stroniła od komentowania polityki. Po nieoczekiwanym "sojuszu" partii, którą kierowała z AfD nie szczędziła słów krytyki.
CDU i AfD razem przegłosowały ustawę. "Złamanie tabu"
Jak przypomniała była szefowa rządu federalnego, w przeszłości obecny lider CDU negatywnie wypowiadał się o tego rodzaju "improwizowanych" porozumieniach. - To źle, że nie czujemy się już związani tą propozycją, a tym samym po raz pierwszy świadomie dopuściliśmy do uzyskania większości dzięki głosom AfD - mówiła Merkel, cytowana przez AFP.
Wezwała też CDU do współpracy z "demokratycznymi formacjami", aby rozwiązania dotyczące migracji znaleźć "w oparciu o odpowiednie prawo europejskie". Niemieckie media natomiast piszą o "złamaniu tabu". To pierwszy w historii RFN przypadek, by ugrupowanie uważane przez służby za skrajnie prawicowe wpływało na decyzje parlamentu.
Merz, przewodniczący CDU i kandydat partii chadeckich na kanclerza, po ogłoszeniu wyników głosowania nie sprawiał wrażenia zwycięzcy, a raczej polityka zmartwionego rozwojem wypadków. Z kamienną miną wysłuchał komunikatu wiceszefowej Bundestagu. W rozmowie z telewizją ARD przyznał, że wolałby, aby jego projekt poparły partie demokratycznego centrum.
CDU chciało zaostrzenia prawa migracyjnego. To reakcja na zbrodnię
Reprezentowane w Bundestagu partie utworzyły wokół AfD "kordon sanitarny", odmawiając jakiejkolwiek współpracy z tym ugrupowaniem, której członkowie mają poglądy skrajnie prawicowe, prorosyjskie i eurosceptyczne. Merz wielokrotnie zapewniał, że nie będzie podejmował inicjatyw parlamentarnych, których powodzenie mogłoby być uzależnione od przychylności AfD.
ZOBACZ: Skrajna prawica z Niemiec chce urzędu kanclerza. AfD ma kandydatkę
Impulsem do zmiany stanowiska i narażenia na szwank własnej wiarygodności była dla Merza tragedia w Aschaffenburgu w Bawarii, gdzie w ubiegłym tygodniu 28-letni Afgańczyk zabił nożem dwulatka oraz próbującego je ratować mężczyznę.
Sprawca, prawdopodobnie chory psychicznie, miał zostać wydalony z Niemiec już w 2023 roku, jednak wskutek opieszałości i błędów urzędów nadal przebywał w RFN. W reakcji na zamach klub CDU/CSU przygotował projekt dwóch rezolucji zawierających propozycje zaostrzenia przepisów.
Chadecy kontra rząd mniejszościowy. Opozycja wygrała w Bundestagu
Chadecja opowiedziała się za wprowadzeniem stałych kontroli na wszystkich granicach państwowych oraz za zawracaniem na granicy wszystkich cudzoziemców nieposiadających odpowiednich dokumentów, nawet jeżeli zgłoszą chęć wystąpienia o azyl. Osoby, które po złożeniu takiego wniosku popełnią przestępstwo, mają trafiać do aresztu i przebywać tam aż do chwili wyjazdu lub deportacji.
Propozycje Merza spotkały się ze zdecydowanym sprzeciwem socjaldemokratycznej SPD i Zielonych. Partie te, tworzące obecnie mniejszościowy rząd, uważają propozycje chadeków za niezgodne z konstytucją i prawem europejskim. Mimo to szef CDU postanowił skierować projekt pod obrady parlamentu.
- Słuszna decyzja nie staje się niesłuszna tylko dlatego, że "za" głosują osoby niemające racji. Wszystko mi jedno, kto jeszcze będzie głosował za (rezolucją - red.). Chodzi o sprawę - argumentował Merz podczas debaty w Bundestagu, zapewniając, że nie ma zamiaru współpracować z AfD.
- Obywatele oczekują od nas czegoś więcej niż wyrazów oburzenia po kolejnych zamachach – powiedział jego partyjny kolega Thorsten Frey.
Wybory w Niemczech. CDU 'wyłamało się z demokratycznego centrum'"
Merz chciał w decydującej fazie kampanii wyborczej pokazać swoją sprawczość i wywrzeć presję na SPD oraz Zielonych. Oba kluby odrzuciły jednak jego projekty, nie szczędząc krytyki pod adresem CDU/CSU. - Partie chadeckie "wyłamały się z demokratycznego centrum" - powiedział szef klubu SPD Rolf Muetzenich.
ZOBACZ: Olaf Scholz miał nakrzyczeć na Andrzeja Dudę. "Nawet nie używacie euro"
Zadowolenia z sytuacji nie kryli deputowani AfD. Po głosowaniu szefowa partii Alice Weidel i inni członkowie kierownictwa gratulowali sobie wyniku. - To koniec czerwono-zielonej dominacji w Niemczech na zawsze. Tu i teraz rozpoczyna się coś nowego, nowa epoka z nowymi siłami, na czele których stoi AfD – mówił poseł ugrupowania Bernd Baumann.
Merz zwrócił się do SPD i Zielonych. AfD zadeklarowała poparcie
Po głosowaniu Merz zwrócił się do SPD i Zielonych z propozycją podjęcia rozmów o projekcie, który ma być głosowana w najbliższy piątek. Ustawa, będąca uzupełnieniem przyjętej w środę rezolucji, jako cel polityki deklaruje ograniczenie możliwości przyjazdu do Niemiec członkom rodzin imigrantów, którzy posiadają status osoby chronionej bez prawa stałego pobytu.
ZOBACZ: Prezydent rozwiązał Bundestag. Jest data przedterminowych wyborów w Niemczech
Rozszerza też uprawnienia policji federalnej wobec imigrantów. W przeciwieństwie do rezolucji, która nie rodzi skutków prawnych, ustawa wprowadza konkretne rozwiązania. AfD już zapowiedziała, że poprze także ten projekt. Obserwatorzy uważają, że Merz stąpa po kruchym lodzie, a jego inicjatywa wcale nie gwarantuje mu wzrostu poparcia
- Prawdziwym beneficjentem tej sytuacji jest AfD, a sukces Merza w głosowaniu może okazać się pyrrusowym zwycięstwem - powiedział politolog Albrecht von Lucke. Jego zdaniem liberalne skrzydło CDU wcale nie jest zachwycone propozycjami swojego szefa, a jedna z posłanek głosowała przeciwko.
Politolog Thorsten Faas uważa, że "kordon sanitarny" wokół AfD został osłabiony. - Nie ma zgody wśród partii demokratycznych co do tego, jak traktować AfD. To najważniejszy sygnał dzisiejszego dnia – ocenił naukowiec z Berlina.
Zwrócił uwagę na krytykę ze strony Kościołów - katolickiego i protestanckiego - oraz sceptyczne nastawienie Rady Centralnej Żydów w Niemczech. Jego zdaniem wykorzystywanie tematu migracji niemal zawsze działa na korzyść partii skrajnych. "Merz chciał pokazać, że jest ktoś, kto wreszcie zaczyna działać. Bezpieczeństwa na razie nie poprawił, a zamiast tego naraził się na zarzut paktowania z prawicowymi ekstremistami" - komentuje dziennik "Sueddeutsche Zeitung".
Merz uprawia "politykę czysto symboliczną", a ceną jest jego wiarygodność – oceniła komentatorka telewizji publicznej ARD.
Kryzys migracyjny w Niemczech. Niepokój obywateli
Kryzys migracyjny uważany jest przez niemieckie społeczeństwo za jeden z najpoważniejszych problemów kraju, a powtarzające się zamachy z użyciem noża niepokoją mieszkańców Niemiec.
Kontrole graniczne wprowadzone na jesieni 2023 r. doprowadziły do spadku o jedną trzecią liczby wniosków o azyl oraz liczby nielegalnych imigrantów, władze nie potrafią jednak poradzić sobie z usunięciem z kraju osób, które straciły prawo pobytu i są zobowiązane do opuszczenia Niemiec.
Rośnie liczba obywateli, którzy uważają, że państwo utraciło kontrolę nad migracją i wybierają AfD, która opowiada się za całkowitym zamknięciem granic.
Wybory do Bundestagu. Spór utrudni rozmowy koalicyjne
Obserwatorzy zwracają uwagę, że akcja Merza wywołuje ostry spór między partiami demokratycznymi, co utrudni po lutowych wyborach rozmowy koalicyjne o powstaniu nowego rządu.
ZOBACZ: Niemiecki parlament nie udzielił wotum zaufania Olafowi Scholzowi
W sondażach prowadzi blok chadecki CDU/CSU z poparciem 29-34 proc., SPD może liczyć na 15-17 proc., a Zieloni 12-14 proc. Na AfD chce głosować 18-23 proc., a FDP i lewicowo-populistyczna BSW balansują na granicy progu wyborczego.
Do utworzenia rządu Merz - zakładając, że jego ugrupowanie zachowa przewagę nad konkurentami - będzie potrzebował jednego, a może nawet dwóch partnerów koalicyjnych.
Czytaj więcej