Masło z RARS mogło trafić do Czech. Minister odpowiada
- Liczył się cel działania, żeby te ceny spadły. (...) W przetargu wygrała polska firma, która ma czeskich udziałowców, ma związki z Czechami, ale to nie jest nic nagannego - powiedział szef MSWiA Tomasz Siemoniak, zapytany o sprzedaż przez Rządową Agencję Rezerw Strategicznych (RARS) tysiąca ton tego produktu. Według ustaleń mediów, część zapasów mogła trafić do południowych sąsiadów Polski.
W Polsce cena masła nieustanie wzrasta, ale szczególnie gwałtowny skok nastąpił przed Bożym Narodzeniem. W tym czasie za kostkę 200 g tego produktu trzeba było zapłacić nawet około 10 zł. Żeby zatrzymać szybujące ceny premier Donald Tusk zdecydował się na likwidację zasobów RARS.
- Interwencja na rynku masła ma utrudnić spekulację tym produktem i zapobiec dalszym podwyżkom jego cen przed świętami - mówił kilka dni przed świętami.
Rządowa Agencja Rezerw Strategicznych wydała wtedy komunikat o likwidacji części państwowych zapasów. "Dnia 16 grudnia 2024 r. została podjęta decyzja o likwidacji rezerw strategicznych do 1000 ton masła mrożonego poprzez sprzedaż w drodze przetargu pisemnego nieograniczonego skierowanego do przedsiębiorców działających na rynku mleka" - czytamy.
- Chcemy chronić polskie rodziny narzędziami, które mamy w dyspozycji - zapowiadał Tusk. Jak się okazało, finalnie jego decyzja mogła "ochronić" także czeskie rodziny.
Kupili rezerwy polskiego masła. Minister: Nie ma w tym nic nagannego
We wtorek podczas konferencji prasowej minister spraw wewnętrznych Tomasz Siemoniak zapytany o spółki, które wygrały w przetargu przyznał, że jedna z nich ma "czeskich udziałowców i związki z Czechami". - Ale nie ma w tym nic nagannego - dodał.
Podkreślił, że "celem działania było obniżenie cen masła" i jego zdaniem został on osiągnięty. - W takiej sytuacji należy się cieszyć, że masło można kupić taniej - stwierdził Siemoniak.
ZOBACZ: Najdroższe masło w Polsce. Za kostkę zapłacił 30 tysięcy
Nie odpowiedział wprost, czy masło z polskich rezerw mogło trafić do Czech.
Masło z RARS mogło trafić do Czech
"Fakt" podał we wtorek, że przetarg wygrały dwie firmy - Spółdzielnia Mleczarska Mlekowita i Milkpol Polska. Gazeta zwróciła się z pytaniami o los masła z rządowych rezerw. Pierwsza z nich nie odpowiedziała, druga zaś zaprzeczyła, że weszła w posiadanie towaru z magazynów RARS.
"Produkt został zakupiony przez firmę o tej samej nazwie" - miała poinformować spółka. Okazało się, że w przetargu wzięła udział "firma o takiej samem nazwie, której główna siedziba znajduje się w Czechach". "Od niedawna w Polsce zarejestrowano spółkę córkę - czytamy.
ZOBACZ: Były szef RARS w taraptach. Sąd zdecydował
"Milkpol Polska sp. z.o.o. to faktycznie czeska firma, która w Polsce, a także na Słowacji posiada swoje filie. I jak przyznaje, dzięki niej polskie masło trafia właśnie do czeskich i słowackich sieci sklepów" - podaje "Fakt". Miesięcznie ma sprzedawać do 1800 ton produktu pochodzącego z Polski.
Nie wiadomo, co stało się z masłem zakupionym przez tę firmę od RARS. Czy trafiło ono na rynek polski, czy też czeski. Również nasi południowi sąsiedzi zmagają się z rosnącymi cenami, a jednym z symboli tego procesu - podobnie jak nad Wisłą - jest masło.
Czytaj więcej