Janusz Palikot wyszedł z aresztu. "Zwalniam celę dla Zbyszka Ziobry"

Polska
Janusz Palikot wyszedł z aresztu. "Zwalniam celę dla Zbyszka Ziobry"
Polsat News
Janusz Palikot stwierdził, że jest niewinny i będzie domagał się odszkodowania za swoje czteromiesięczne aresztowanie

Wpłacił 2 mln zł kaucji, polecił wszystkim "krótką wizytę w więzieniu" i zapewnił, że celę zwalnia dla Zbigniewa Ziobry. Janusz Palikot wyszedł na wolność po czterech miesiącach spędzonych w areszcie. Jak stwierdził, wsparcia udzielili mu najważniejsi twórcy kultury w Polsce, a on sam jest niewinny i będzie żądał odszkodowania. Uderzył też w obecnego ministra sprawiedliwości Adama Bodnara.

Janusz Palikot opuścił w poniedziałek areszt śledczy we Wrocławiu, ponieważ wpłacił 2 mln złotych kaucji. Były poseł i biznesmen jest podejrzany o doprowadzenie do niekorzystnego rozporządzenia mieniem kilku tysięcy osób na kwotę blisko 70 mln złotych. Za kratkami Palikot spędził cztery miesiące, a wysokość kaucji, jaką musiał uzbierać, wyznaczały sądy.

 

Po wyjściu z aresztu stwierdził, że jest "bardzo szczęśliwym człowiekiem" i wyliczył, iż spędził 120 dni na "trzech metrach kwadratowych i 23 godzinach na dobę bez możliwości wyjścia". - W celi monitorowanej, czyli co pół godziny kamera rejestruje, co robię - uzupełnił w rozmowie z dziennikarzami.

Janusz Palikot wyszedł z aresztu. "Polecam krótką wizytę w więzieniu"

Jak dodał Palikot, był to trudny, "egzystencjalnie krytyczny" czas. - Mimo że miałem tylko 10 minut, raz na dwa tygodnie, do połączenia z dziećmi, doświadczyłem od niej takiej miłości, jakiej nie doświadczyłem na wolności. To taki paradoks tej sytuacji: człowiek spędza czasem wakacje, a nigdy w głosie, jak ktoś z drugiej strony dzwoni, nie ma takiej miłości - mówił.

 

ZOBACZ: Janusz Palikot skazany. Były poseł musi zapłacić sporą kwotę

 

W tym kontekście stwierdził, że "w sumie każdemu poleca krótką wizytę w więzieniu, żeby usłyszeć, jak ci, co kochają, zadzwonią wzruszeni". - Bez ich wysiłku, zbierania pieniędzy, których ja teraz nie mam, w ogóle bym nie wyszedł - stwierdził, dziękując przy tym swoim adwokatom.

 

 

 

 

- Nigdy nie zwątpili, że jestem niewinny. Człowiek oskarżony, pomówiony, zhejtowany, poniżony, potrzebuje czegoś takiego, a w zasadzie jedyni ludzie, z którymi ma się kontakt, to są adwokaci. Adwokat robi swoją robotę - czy wierzy, czy nie wierzy w niewinność, ale jeśli wierzy w niewinność, da się wytrzymać nawet najgorsze warunki - ocenił.

Palikot krytykuje warunki w areszcie. "Człowiek może się umyć co cztery dni"

Palikot powiedział też, że wsparcia udzielili mu "najwięksi twórcy kultury" w Polsce. - Jeżeli są jacyś Polacy znani na całym świecie - nie wymienię ich nazwisk, bo nie wiem, czy by chcieli - to udzielili mi rękojmi przed sądem, żeby mnie zwolnić, przesyłali pozdrowienia i życzenia - zapewniał.

 

Jak uznał, z aresztu wychodzi, mając "miłość swoich dzieci, szlachetność działania adwokatów i solidarność twórców kultury". - Jestem człowiekiem nie tylko niewinnym, co udowodnię w następnych postępowaniach - będę żądał odszkodowania w tych sprawach - ale wychodzę uniesiony tymi niesamowitymi doświadczeniami, mimo całych trudności - opisał.

 

ZOBACZ: Ziobro wróci z zagranicy. "Nie należę do tych, którzy mdleją"

 

Powiedział ponadto, iż w więziennictwie jest "wiele rzeczy do zmiany". - To niemożliwe, żeby w XXI wieku ciepła woda była ograniczona: trzy razy dziennie po godzinę, żeby człowiek mógł się umyć raz na cztery dni, żeby nie było szmaty do wytarcia podłogi - musiałem wycierać ścierką do naczyń podłogę w swojej własnej celi, w której codziennie zbierałem tyle kurzu, bo cela jest z XIX wieku, jest śmierdzącym lochem - mówił.

Palikot uderza w Bodnara. "Obiecywał, że to się wreszcie skończy"

Według Palikota warunki w areszcie są "poniżej wszelkiej krytyki". - Ale ludzie są bardzo dobrzy, strażnicy, specjaliści, wychowawca, psycholog są zaskakująco sensowni, z nimi można byłoby można zrobić nowoczesną służbę więzienniczą, a nie to dziadostwo, w którym tkwimy. Celę dla Zbyszka Ziobry w każdym razie zwalniam - powiedział.

 

Jak powiedział, przedstawione mu zarzuty są "bezpodstawne", a w całej sprawie trzeba m.in. "zbadać rolę Komisji Nadzoru Finansowego oraz Centralnego Biura Antykorupcyjnego". - Nie padło ani razu, że była piramida finansowa, nie ma takiego zarzutu. Nie ma żadnego dowodu, że się wzbogaciłem - przeciwnie, zbiedniałem. Straciłem majątek, nie mam domu - wyliczał.

 

ZOBACZ: Sławomir Nitras krytykuje Elona Muska. "Trzeba odpowiadać poważnie i twardo"

 

"Skandalem" nazwał także sytuację, gdy "człowiek siedzi cztery miesiące w areszcie tymczasowym bez żadnych poważnych zarzutów". - Adam Bodnar, jak był jeszcze rzecznikiem praw obywatelskich, to obiecywał, że to się wreszcie skończy (...). W Polsce areszt tymczasowy to jest areszt wydobywczy, tu się człowieka chce zmusić przez trudne warunki, aby się przyznał nawet do niepopełnionych rzeczy - określił.

Janusz Palikot z zarzutami. Grozi mu nawet 20 lat więzienia

Janusz Palikot, Przemysław B. i Zbigniew B. zostali zatrzymani 3 października przez CBA w Lublinie i Biłgoraju. Jeszcze tego samego dnia zostali przewiezieni do wydziału Prokuratury Krajowej we Wrocławiu. Pierwszy z nich usłyszał osiem zarzutów, w tym siedem dotyczących oszustwa i jeden przywłaszczania mienia. Dotyczą one lat 2019-2023.

 

Według prokuratury w dokumentach ofertowych emisji akcji i kampanii pożyczkowych znalazły się nieprawdziwe, wprowadzające w błąd informacje o sposobie wykorzystania pieniędzy wpłaconych przez inwestorów oraz co do rzeczywistej kondycji finansowej spółek. "Zainwestowane środki nie były przeznaczane na cele wskazane w dokumentach emisyjnych, lecz zostały wydane na pokrycie wcześniejszych zobowiązań spółek z grupy kapitałowej, które były w złej sytuacji finansowej" – podała prok. Katarzyna Calów-Jaszewska.

 

ZOBACZ: Sprawa apartamentu Nawrockiego. Donald Tusk komentuje

 

Poinformowała również, że zarzut przywłaszczenia dotyczy napojów alkoholowych o łącznej wartości ponad 5 mln zł. - Podejrzani w związku z umową o współpracy zawartą z jedną ze spółek przechowywali w swoich magazynach napoje alkoholowe. Po rozwiązaniu umowy nie zwrócili towaru i sprzedali go podmiotom zewnętrznym – dodała śledcza.

 

Wszyscy podejrzani złożyli obszerne wyjaśnienia, ale ich treść nie została na razie ujawniona. Najsurowsza kara, jaka grozi za czyny zarzucane Palikotowi, to 20 lat więzienia.

wka/ sgo / Polsatnews.pl / PAP
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie