Białoruś idzie głosować. "Kolejne sfingowane wybory"
- Łukaszenka sprawuje władzę od 30 lat. Jutro ponownie wybierze się na to stanowisko w kolejnych sfingowanych wyborach. To jawna zniewaga demokracji - napisała Kaja Kallas, szefowa unijnej dyplomacji. W niedzielę na Białorusi mają odbyć się "wybory prezydenckie", jednak europejscy liderzy nazywają je "kłamstwem" i "farsą". Liderka białoruskiej opozycji Swiatłana Cichanouska wezwała do bojkotu.
Szefowa unijnej dyplomacji Kaja Kallas opublikowała krytyczny wpis wobec białoruskiego dyktatora Alaksandra Łukaszenki. Odniosła się w nim do "wyborów prezydenckich" na Białorusi zaplanowanych na niedzielę 26 stycznia.
"Łukaszenka sprawuje władzę od 30 lat. Jutro ponownie wybierze się na to stanowisko w kolejnych sfingowanych wyborach. To jawna zniewaga demokracji. Łukaszenka nie ma żadnej legitymacji" - napisała Kallas.
Liderzy UE krytycznie o wyborach w Białorusi. "Nie są to wybory, ale maskarada"
Wcześniej podobne stanowisko wyraziła rzeczniczka Komisji Europejskiej Anitta Hipper. Stwierdziła, że rzekome wybory są "ćwiczeniem", ponieważ z góry wiadomo, kto wygra. Ponadto określiła je jako "całkowite oszustwo".
Za to przewodnicząca Parlamentu Europejskiego Roberta Metsola powiedziała, że "zaplanowane na niedzielę wybory na Białorusi to farsa".
- Moje przesłanie do narodu białoruskiego brzmi: bądźcie silni, wspieramy was. Czas dyktatury dobiegnie końca, demokracja zwycięży - dodała maltańska polityk.
ZOBACZ: Wyciekł tajny plan Łukaszenki. "Zemsta za zachodnie sankcje"
Parlament Europejski, którym kieruje Metsola, w środę przyjął rezolucję wzywającą UE do zaostrzenia sankcji wobec osób i podmiotów odpowiedzialnych za represje na Białorusi i za udział tego kraju w rosyjskiej wojnie napastniczej przeciwko Ukrainie.
Liderka opozycji białoruskiej Swiatłana Cichanouska również odniosła się do wyborów, które nazwała "inscenizacją" i "maskaradą". "Te tak zwane wybory prezydenckie to tylko farsa. Nie są to wybory, ale maskarada zorganizowana przez Łukaszenkę, by mógł ponownie wyznaczyć siebie do rządzenia i rościć sobie legitymizację, która nie istnieje. Nie ma alternatywnych kandydatów, nie ma obserwatorów ani liczenia głosów" - przekazała w wywiadzie dla "Le Figaro".
"Wzywamy Białorusinów, by odrzucili tę inscenizację. Zachęcam tych, którzy będą zmuszeni do udziału w wyborach, aby w ramach protestu głosowali 'przeciwko wszystkim'". Jeśli chodzi o wyborców, którzy są poza Białorusią, to zachęcam ich, by wzięli udział w demonstracjach i akcjach na świecie, których celem jest sygnalizowanie, że reżim Łukaszenki jest nieprawomocny" - dodała.
"Wybory prezydenckie" na Białorusi. Zachód nie uzna wyników
"Wybory prezydenckie" na Białorusi odbędą się w niedzielę. Nieuznawany przez Zachód obecny przywódca kraju Alaksandr Łukaszenka ubiega się w nich o siódmą z rzędu kadencję, rządzi krajem nieprzerwanie od 1994 roku.
ZOBACZ: Łukaszenka zapowiada oddanie władzy. "Wezmą Białoruś w swoje ręce"
Teoretycznie Łukaszenka jest jednym z pięciu kandydatów, ale ze względu na represje, które nasiliły się przed głosowaniem i brak minimalnych standardów demokratycznych, kampanię uznaje się za fikcyjną.
Wyniki poprzedniego głosowania z 2020 roku nie zostały uznane przez wspólnotę międzynarodową i niedzielne wybory również nie są uznawane przez Zachód. W poprzednich wyborach na Białorusi kontrkandydatką była Swiatłana Cichanouska. Wyniki alternatywnego liczenia głosów wskazywały na jej zwycięstwo, ale Centralna Komisja Wyborcza ogłosiła, że na Łukaszenkę głosowało 80 proc. wyborców.
Po decyzji Komisji Białorusini rozpoczęli masowe pokojowe protesty, które zostały brutalnie stłumione przez władze.