Północnokoreańscy żołnierze giną na froncie. "Rodzinom zabroniono płakać"

Świat
Północnokoreańscy żołnierze giną na froncie. "Rodzinom zabroniono płakać"
wikimedia.org
Kim Dzong Un

Kim Dzong Un wydał zarządzenie, że każdy północnokoreański żołnierz, który zginął w wojnie w Ukrainie, zostanie pośmiertnie przyjęty do Partii Pracy. Rodzinom oferowane są liczne przywileje, ale zabrania im się płakać, okazywać żałobę, czy zdradzać informację o swojej sytuacji.

Pentagon i południowokoreański wywiad szacują, że od października w Rosji rozmieszczono z rozkazu Kim Dzong Una około 12 tysięcy północnokoreańskich żołnierzy. Co najmniej 300 z nich zginęło, a ponad tysiące zostało rannych. 

 

Jak udało się ustalić dziennikarzom Radia Wolna Azja (RFA), rodziny wysłanych na front mężczyzn, nie były wcześniej o tym fakcie powiadomione. Zaskoczeni bliscy poległych są informowani o zgonach w specyficzny sposób. 

 

ZOBACZ: Wolą wojnę niż północnokoreański reżim. Co Rosja oferuje żołnierzom Kima?

 

Najczęściej urzędnicy kontaktują się z rodzicami, zapraszając ich na przyjazd do Pjongjangu. Oferują im podwiezienie samochodem na najbliższą stację kolejową i bezpłatne bilety na pociąg, prezentują im również pudełko z lunchem, które mogą zjeść w podróży. 

 

Radio podkreśla, że jest rzadka sytuacja w Korei Północnej, gdzie większość ludzi nie może swobodnie podróżować, zwłaszcza na koszt rządu. Na miejscu otrzymują dwa dokumenty - akt zgonu syna i oraz legitymację członkowską Partii Pracy

Rodziny poległych nie mogą płakać. Na otarcie łez obiecują im domy

Rodziny nie dowiadują się jednak niczego o szczegółowych okolicznościach śmierci swoich dzieci. Przedstawiane są im za to korzyści, które płyną z nadania im pośmiertnej przynależności do partii. 

 

Jest to m.in. przywilej możliwości zamieszkania w stolicy kraju, w której panują znacznie lepsze standardy życia niż w pozostałych regionach. Oprócz tego mogą wziąć specjalny, 10-dniowy urlop od pracy

 

Ceną jest jednak milczenie. - Nie pozwolili nawet pogrążonym w żałobie rodzinom płakać - informuje jedno ze źródeł rozgłośni. Ponadto rodziny są wielokrotnie nakłanianie do tego, by "nie dzielić się informacjami z innymi krewnymi ani nikim z ich otoczenia". 

 

ZOBACZ: "Po raz pierwszy w historii". Żołnierze Kima i Putina staną ramię w ramię

 

Północnokoreańskie władze pracują nad rozwiązaniem, które umożliwią rodzinom wszystkich poległych otrzymanie domu w Pjongjangu. Od blisko czterech lat Kim Dzong Un forsuje swój projekt deweloperski zakładający budowę 50 tysięcy domów do końca tego roku. 

 

- Wśród członków rodziny ze strony mojej żony są tacy, którzy zazdroszczą krewnym, którzy w przyszłości będą mieszkać w Pjongjangu - powiedział dziennikarzom jeden z mieszkańców Korei Północnej. Pojawiają się jednak obawy, czy domów wystarczy dla wszystkich. 

Agata Sucharska / sgo / Polsatnews.pl
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie