Kluczowe słowa Trumpa na inauguracji. Magierowski: To uderzy w Rosję
"Bardzo ambitne plany" ma - według Marka Magierowskiego - 47. prezydent USA Donald Trump. Jak wyjaśniał w "Gościu Wydarzeń", republikanin w inauguracyjnej przemowie jasno wskazał, jak zamierza odzyskać tytuł światowego hegemona dla Ameryki. Były ambasador w USA zwrócił też uwagę na obietnicę, która ma znacznie osłabić Rosję. Analizował także, dlaczego Trump nie wspominał o Polsce i Ukrainie.
Marek Magierowski przyznał w rozmowie z Bogdanem Rymanowskim, że w ostatnim czasie wypowiadał się "umiarkowanie sceptycznie" na temat drugiej kadencji Trumpa. - Teraz bez cienia złośliwości powiem, że to przemówienie bardzo mi się podobało. Widać, że prezydent Trump ma bardzo ambitne plany - uznał.
ZOBACZ: Pierwsze decyzje Donalda Trumpa. "Podpiszę serię dekretów"
Jak dodał były ambasador Polski w USA, pierwsza przemowa 47. prezydenta Stanów Zjednoczonych - "w porównaniu z jego zapowiedziami i wcześniejszymi wystąpieniami" - było "trochę bardziej wycofane". - Nie było aż tak ofensywne, agresywne, za to było bardzo optymistyczne i patriotyczne jednocześnie - ocenił.
W poniedziałkowym "Gościu Wydarzeń" podkreślił jednak, iż Trump "nie powiedział niczego nowego" w stosunku do tego, co słyszeliśmy z jego ust wcześniej.
Marek Magierowski o zapowiedzi Trumpa. "To uderzy w Rosję"
Marek Magierowski nie był również zdziwiony faktem, że większość wystąpienia Trumpa była poświęcona sprawom USA. - Mogliśmy się tego spodziewać, że zaledwie promil tego wystąpienia będzie poświęcony kwestiom zagranicznym - powiedział, przypominając, że Chiny - wielokrotnie przedstawiane przez Trumpa jako największe zagrożenie - pojawiły się tylko raz i to w kontekście Kanału Panamskiego.
Według niego jedną z najważniejszych zapowiedzi nowego lidera USA, która może wpłynąć na cały globalny porządek - nie tylko energetyczny, ale i geopolityczny - była ta dotycząca zwiększenia wydobycia amerykańskiej ropy oraz gazu. - Jeśli ona się spełni to ceny tych surowców na światowych rynkach mogą spaść, a to uderzy w Rosję - wyjaśnił.
Następnie zwrócił uwagę na otoczenie Donalda Trumpa. - Są wokół niego, wśród już nominowanych na różne stanowiska, ludzie wierni przede wszystkim. Tacy, którzy zostali ocenieni przez samego Trumpa jako najbardziej lojalni - uznał.
Donald Trump nie wspominał o Polsce, Ukrainie i Rosji. "Priorytety przesunięte"
Magierowski zaznaczył, że "zestaw najbliższych współpracowników bardzo różni się od tego, z którym mieliśmy do czynienia na początku pierwszej kadencji" republikanina. - Wtedy w różnych departamentach kluczowych z punktu widzenia polityki międzynarodowej USA, pojawili się ludzie, którzy potem weszli w konflikt z Trumpem - przypomniał.
ZOBACZ: Donald Trump w wersji 3.0. "Przegapiliśmy aktualizację, możemy się przejechać"
Jak wskazał, widzimy obecnie, że Trumpowi "zależy przede wszystkim na tym, żeby umieścić na kluczowych stanowiskach amerykańskiej administracji ludzi, którzy te struktury przewietrzą". - To są nominacje i kandydatury, które bardzo wyraźnie wskazują na kierunek, w którym Trump chciałby reformować państwo - ocenił.
Zdaniem byłego ambasadora "zaskoczeniem nie może być fakt, że Trump nie wymienił w swoim wystąpieniu Polski. – Nie wymienił również ani razu Ukrainy i Rosji, bo w zdecydowanej większości skupił się na sprawach wewnętrznych. Widać wyraźnie, że pewne priorytety zostały przesunięte - dodał.
Rosja może użyć narracji Trumpa. "Bardzo niebezpieczny grunt"
Magierowski zwrócił również uwagę, iż "z przemówienia Trumpa widać wyraźnie, że głównym narzędziem odzyskiwania przez Amerykę roli światowego hegemona będzie gospodarka i rozwój technologiczny, a w mniejszym stopniu obecność militarna, czy interwencje zbrojne na świecie".
W kontekście Grenlandii i Kanału Panamskiego uznał, iż "trudno nie zgodzić się" z nowym przywódcą USA, że są to "miejsca strategiczne z punktu widzenia amerykańskich interesów strategicznych i bezpieczeństwa narodowego".
ZOBACZ: Mateusz Morawiecki nagrany w Waszyngtonie. Zarzucił manipulację
- Z drugiej strony taka narracja może zostać wykorzystana przez Rosję, która też może użyć takiego argumentu, że Ukraina jest dla nich ważnych miejscem z punktu widzenia bezpieczeństwa narodowego. Chińczycy mogą to samo powiedzieć o Tajwanie. To jest bardzo niebezpieczny grunt - uściślił.
Będzie konflikt USA - Polska? "Donald Trump jest pamiętliwy"
Pytany, jak będą wyglądały relacje Trumpa z polskim rządem, odparł, że trzeba o to pytać premiera Donalda Tuska i szefa MSZ Radosława Sikorskiego. Jak przy tym przypomniał, republikanin jest pamiętliwy.
- Nie wiem, czy Trump dowiedział się o tych nieprzychylnych wypowiedziach premiera i szefa MSZ, ale nie byłoby w naszym interesie, żeby relacje miedzy Polską a USA się pogorszyły. Mam nadzieję, że uda nam się te stosunki ułożyć - skwitował.
Czytaj więcej