"Jest tam ideologia". Kosiniak-Kamysz o edukacji zdrowotnej
- Myślę, że kompromis ws. nieobowiązkowej edukacji zdrowotnej w szkołach, który udało się wypracować, który dzięki PSL-owi możemy zawierać, jest jak najbardziej zasadny - ocenił w czwartek wicepremier, szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz. Jak dodał, w nowym przedmiocie "jest element edukacji seksualnej i ideologia". - A ja nie jestem za ideologią - dodał.
W niedzielę Kosiniak-Kamysz zapowiedział, że przedmiot edukacja zdrowotna będzie miał charakter nieobowiązkowy. - Uspokoję wszystkich, którzy protestowali - przedmiot będzie nieobowiązkowy, będzie to decyzja rodziców; myślę, że będzie pozbawiony jakiejkolwiek ideologii - prawicowej czy lewicowej - powiedział. Szefowa MEN Barbara Nowacka na platformie X napisała wówczas: "ktoś znów pomylił MON z MEN jak czytam".
W czwartek minister edukacji poinformowała jednak, że od nowego roku szkolnego edukacja zdrowotna będzie przedmiotem nieobowiązkowym. Swoją decyzję umotywowała potrzebą ochrony szkoły przed awanturą polityczną.
Kosiniak-Kamysz: Ja nie jestem za ideologią
- Ten kompromis, konsensus, który udało się wypracować, który dzięki PSL-owi możemy zawierać, jest jak najbardziej zasadny - ocenił w czwartek wieczorem Władysław Kosiniak-Kamysz w programie "Punkt Widzenia Szubartowicza" w Polsat News.
Podkreślił, że jest "bardzo za edukacją zdrowotną". Zaznaczył, że należy rozmawiać o stylu życia, sposobie odżywiania, aktywności fizycznej, niestosowaniu używek, czyli "o tym, co wpływa tak naprawdę na stan zdrowia". - Jestem za tym całym sercem - mówił. Mimo to, jak dodał, jest tam także "element edukacji seksualnej i jest tam ideologia". - A ja nie jestem za ideologią - podkreślił.
ZOBACZ: Barbara Nowacka ogłasza. Jest decyzja ws. edukacji zdrowotnej
Zapytany, czym jest ideologia w tym obszarze, prezes PSL odpowiedział, że to brak woli rodziców związany odpowiedzialnością za wychowanie swoich dzieci i kształtowanie ich postaw, co wynika z konstytucji i polskiego zwyczaju. Podkreślił, że jest za podniesieniem poziomu edukacji zdrowotnej np. podczas lekcji biologii. Na pytanie, czy PSL poparłoby obowiązkowość przedmiotu, gdyby nie element edukacji seksualnej, Kosiniak-Kamysz powiedział, że zależałby to od programu.
Szef MON zaznaczył, że "informacje o tym, jak chronić dzieci, jak się zachowywać, że trzeba mieć ograniczone zaufanie do osób obcych, nie dotyczą tylko i wyłącznie zdrowia, ale dotyczą całego zachowania i wychowania dzieci". - Tego nie można ograniczyć do edukacji o charakterze zdrowotnym, bo to jest dużo szerszy kontekst - podkreślił. Jak dodał, w szkołach potrzebna jest także etyka, przedmiot dobrowolny.
Zamieszanie ws. nowego przedmiotu
Zapowiedź wprowadzenia do szkół nowego przedmiotu od początku wywoływała emocje. Na początku grudnia ubiegłego roku na placu Zamkowym w Warszawie odbył się protest pod hasłem: "Tak dla edukacji, nie dla deprawacji".
Edukację zdrowotną za niezgodną z Konstytucją uznała Konferencja Episkopatu Polski. Biskupi, powołując się na art. 48. i 53. Konstytucji RP, zaznaczyli, że "wychowanie seksualne zgodnie z konstytucją pozostaje w kompetencjach rodziców, a nie państwa".
ZOBACZ: "Polityką zaczęła rządzić histeria i szantaż". Wiceminister o edukacji zdrowotnej
Z kolei kierownictwo MEN wielokrotnie podkreślało, że przedmiot będzie holistyczny, łącząc elementy nauk: o zdrowiu, medycznych, społecznych, humanistycznych, przyrodniczych i ścisłych, dotyczy zdrowia w wymiarze fizycznym, psychicznym, seksualnym, społecznym i środowiskowym na wszystkich etapach życia. Podkreślało też, że przedmiot edukacja zdrowotna jest oczekiwany przez wiele środowisk, w tym przez rodziców.
Nowy przedmiot, zgodnie z zapowiedziami resortu edukacji, miał być wprowadzony jako obowiązkowy od roku szkolnego 2025/2026 w miejsce wychowania do życia w rodzinie (WDŻ). Edukacja zdrowotna ma być realizowana w klasach IV–VIII szkoły podstawowej oraz klasach I–III branżowej szkoły I stopnia, a także w klasach I–III liceum ogólnokształcącego i klasach I–III technikum.