Nowe informacje ws. katastrofy w Korei Południowej. "Rzadka awaria" czarnych skrzynek

Świat Agata Sucharska / Polsatnews.pl
Nowe informacje ws. katastrofy w Korei Południowej. "Rzadka awaria" czarnych skrzynek
Ahn Young-joon / AP
Katastrofa samolotu w Korei Południowej

Tuż przed katastrofą samolotu w Korei Południowej czarne skrzynki przestały rejestrować dane - wynika z nowych informacji podanych przez tamtejsze władze. Śledczy podkreślają, że taka sytuacja jest "rzadkością" Uszkodzony rejestrator będzie przedmiotem badań ekspertów z USA.

W Korei Południowej wciąż trwa śledztwo w sprawie katastrofy na lotnisku Muan. Śledczy natrafili na problem, ponieważ czarne skrzynki samolotu były mocno zniszczone. Teraz poinformowano o nowych ustaleniach

 

Z sobotniego komunikatu południowokoreańskiego resortu transportu wynika, że rejestratory danych lotu i rozmów w kokpicie samolotu Jeju Air przestały nagrywać około cztery minuty przed jego uderzeniem w betonowy mur. 

Katastrofa samolotu w Korei Południowej. Nowe informacje

Władze planują przeanalizować, co sprawiło, że czarne skrzynki przestały działać. Urządzenia były badane w Korei Południowej, a po stwierdzeniu braku danych zostały przesłane do laboratorium Krajowej Rady Bezpieczeństwa Transportu USA. 

 

"Uszkodzony rejestrator parametrów lotu zostały przewiezione do Stanów Zjednoczonych w celu analizy we współpracy z amerykańskim organem regulacyjnym ds. bezpieczeństwa" - poinformowało ministerstwo. 

 

ZOBACZ: Katastrofa samolotu w Korei Południowej. Pasażer wysłał dramatycznego SMS-a

 

Zapewniono także, że "w dochodzeniu zostaną wykorzystane inne dostępne dane i że zapewni ono przejrzystość śledztwa oraz podzielenie się informacjami z rodzinami ofiar". 

 

Sim Jai-dong, były śledczy ds. wypadków w ministerstwie transportu, podkreślił, że odkrycie brakujących danych z kluczowych ostatnich minut jest zaskakujące i sugeruje, że mogło dojść do całkowitego odcięcia zasilania, w tym awaryjnego, co jest rzadkością - informuje agencja Reutersa. 

Katastrofa samolotu w Korei Południowej. Śledztwo trwa

Do katastrofy samolotu w Korei Południowej doszło 19 grudnia. Samolot Jeju Air leciał z Bangkoku z 181 osobami na pokładzie - 175 pasażerami i sześcioma członkami załogi. Po lądowaniu na międzynarodowym lotnisku Muan w Korei Południowej maszyna wypadła z pasa startowego, uderzyła w betonowy mur i stanęła w płomieniach. 

 

Koreańskie władze przekazały, że zginęło 179 osób, a dwie udało się uratować. Minęło kilka dni, zanim za pomocą DNA i odcisków palców, zidentyfikowano wszystkie ciała, ponieważ uległy zbyt dużym uszkodzeniom.

 

ZOBACZ: Pożar wieżowca w Korei Południowej. Trwa akcja ratunkowa

 

Obchody z okazji Nowego Roku zostały odwołane lub ograniczone ze względu na szacunek dla ofiar i ich rodzin. Władze ogłosiły siedmiodniowy okres żałoby narodowej. Na wtorkowej konferencji prasowej dyrektor generalny Jeju Air Kim Yi-bae powiedział, że linia lotnicza przygotowuje doraźne odszkodowanie dla rodzin ofiar i pokryje koszty pogrzebów.

 

"Składamy najszczersze kondolencje rodzinom, które straciły bliskich, a nasze myśli pozostają z pasażerami i załogą" - przekazała linia lotnicza. Na razie nie wiadomo co dokładnie doprowadziło do katastrofy. W samolocie nie wysunęło się podwozie, ale wcześniej maszyna mogła zderzyć się z ptakami. Śledczy sprawdzają także, jaką rolę mogły odegrać warunki pogodowe

 

Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie