System alertów źle zadziałał. "Wielka panika" w Los Angeles

Świat
System alertów źle zadziałał. "Wielka panika" w Los Angeles
PAP/EPA/CAROLINE BREHMAN, X.com/@BasedBardya42
System alertów źle zadziałał. "Wielka panika" w Los Angeles

Mieszkańcy Los Angeles przeżyli kolejny wstrząs, kiedy w czwartek po południu otrzymali na swoje telefony alerty o ewakuacji. Jak się okazało wiadomość została nadana omyłkowo do wszystkich odbiorców na terenie całego 10-milionowego hrabstwa, choć pożary nie objęły całego regionu.

Do niebezpiecznego incydentu doszło w amerykańskim hrabstwie Los Angeles, które od kilku dni zmaga się z największymi pożarami w historii. W miniony czwartek tamtejszy odpowiednik "Alertu RCB" nie zdał egzaminu, ponieważ powiadomienie o ewakuacji trafiło na telefony wszystkich odbiorców w hrabstwie, czyli około 10 mln osób. 

 

Ewakuacji podlegały nie tylko rejony bezpośrednio zagrożone pożarem, ale prewencyjnie również te pobliskie. Nie oznacza to jednak, że nagle całe miasto oraz okoliczne miejscowości powinny zostać opuszczone. O zmianach sytuacji - w tym konieczności ewakuacji - mieszkańcy są tam informowani na bieżąco przez lokalny alert. 

Mieszkańcy Los Angeles wściekli z powodu alertu. "To była wielka panika"

Ten niestety nie zadziałał jednak prawidłowo, bowiem 9 stycznia po południu miliony osób otrzymały na swoje telefony ostrzeżenie o ewakuacji. Mogło to wywołać nie tylko zbędną panikę, ale i korki na ulicach, a w efekcie problemy z przedostaniem się do bezpieczniejszych stref dla tych, którzy faktycznie musieli ciekać ze swoich domów.

 

ZOBACZ: Policja w Los Angeles zatrzymała mężczyznę. Miał mieć miotacz ognia

 

Jak przyznała Janice Hahn, członkini rady nadzorczej hrabstwa Los Angeles, wiadomości zostały wysłane przez pomyłkę. - To była ogromna panika, którą obserwowałam tu i teraz - mówiła w rozmowie z BBC Rebecca Alvarez-Petit, która w chwili otrzymania wiadomości prowadziła służbową rozmowę. Treść otrzymanego przez nią komunikatu brzmiała następująco: "W Twojej okolicy wydano OSTRZEŻENIE o EWAKUACJI".

USA. Wielkie pożary w Los Angeles. Nie żyje co najmniej 10 osób

Po zapoznaniu się z wiadomością kobieta oraz jej koledzy z pracy - którzy również otrzymali komunikat - próbowali sprawdzić, czy faktycznie coś bezpośrednio im zagraża. Natychmiastowa ulga przyszła chwilę potem - w postaci poprawionego alertu, który kazał im zignorować poprzednie ostrzeżenie.

 

ZOBACZ: Posiadłości gwiazd w ogniu. Dom w Los Angeles straciła m.in. Paris Hilton


Rebecca wspomniała o złości, jaką odczuli wówczas mieszkańcy hrabstwa. - Wszyscy zdenerwowani siedzimy przy naszych telefonach, wpatrując się w telewizor albo włączając radio - próbując być jak najlepiej poinformowanym, ponieważ nie było dobrego systemu  - relacjonowała mieszkanka zachodniego Los Angeles, dodając, że całe zdarzenie było niczym ponury żart. 

Przypomnijmy: co najmniej 10 osób zginęło w ostatnich pożarach w stanie Kalifornia, którego częścią jest hrabstwo Los Angeles. Ewakuację nakazano tam ponad 180 tys. ludzi, a ogień strawił tysiące budynków na obszarze ok. 120 km kw. To powierzchnia równa San Francisco. Jak na razie, przyczyna najgorszych w historii Los Angeles, nie została dotąd ustalona.

 

Źródło: BBC

nn/ sgo / Polsatnews.pl
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie