Białoruś szykuje się na "wybory". Szef CKW wprowadził "innowację"

Świat
Białoruś szykuje się na "wybory". Szef CKW wprowadził "innowację"
AP/Valeriy Sharifulin
Wyborcy białoruscy nie zagłosują poza granicami kraju

- Białoruś nie organizuje lokali wyborczych do głosowania za granicą - oświadczył przewodniczący białoruskiej Centralnej Komisji Wyborczej Igor Karpienko, nazywając te rozwiązanie "innowacją legislacyjną". Białorusini mają wybrać prezydenta 26 stycznia. Liderka opozycji Swiatłana Cichanouska podkreślała, że "dyktator Łukaszenka zorganizuje kolejną farsę zwaną wyborami".

Najnowsze oświadczenie szefa białoruskiej CKW cytuje w piątek rządowy portal BELTA.

Szef CKW: Białoruś nie organizuje lokali wyborczych do głosowania za granicą

'Białoruś nie organizuje lokali wyborczych do głosowania za granicą. Ta innowacja legislacyjna wynika z braku środków bezpieczeństwa w lokalach wyborczych, które wcześniej były tworzone na terytorium innych państw, a także ze zmniejszenia liczby pracowników korpusu dyplomatycznego - miał powiedzieć Karpienko.

 

Jak zapewnił przewodniczący CKW, Białoruś nie jest "jedynym krajem, który ma takie doświadczenie". Jednocześnie warunki do zorganizowania głosowania obywateli Republiki Białorusi, stale mieszkających za granicą i posiadających rejestrację konsularną, stworzone mają zostać na samej Białorusi.

 

ZOBACZ: Łukaszenka zapowiada oddanie władzy. "Wezmą Białoruś w swoje ręce"


- Tacy obywatele będą mogli głosować w jednym z sześciu lokali wyborczych, które będą zlokalizowane w Mińsku i pięciu ośrodkach regionalnych. Adresy tych lokali wyborczych są opublikowane na stronie internetowej CKW - oświadczył Karpienko.


Wyraził przy tym nadzieję, że "kraje sąsiednie nie będą tworzyć przeszkód dla białoruskich obywateli w przekraczaniu granicy" celem umożliwienia im skorzystania z przysługujących praw wyborczych.

Cichanouska: Łukaszenka zorganizuje kolejną farsę

Białorusini mają wybierać prezydenta w ostatnią niedzielę stycznia (26 stycznia). Alaksandr Łukaszenka zawczasu wyeliminował zagrażających mu przedstawicieli opozycji i z dużą dozą prawdopodobieństwa posunie się do fałszerstw, znanych z poprzednich wyborów.


Według białoruskiej CKW, kampania wyborcza przebiega dotychczas w trybie planowym, zgodnie z określonymi ustawowo terminami i etapami.

 

ZOBACZ: Nowy trend na granicy z Białorusią. Sytuacja uległa zmianie


W piątek w Polsce doszło do spotkania liderki białoruskiej opozycji Swiatłany Cichanouskiej z Sekretarzem Generalnym Wspólnoty Demokracji Mantasem Adomėnasem. Oboje podpisali Protokół Ustaleń ws. Współpracy w Stałym Sekretariacie Wspólnoty Demokracji.


Cichanouska podkreślała przy tym, że pomoc Białorusi "to nie jałmużna, ale inwestycja w demokrację i wolność na całym świecie". Wyraziła także przekonanie, iż 26 stycznia "dyktator Łukaszenka zorganizuje kolejną farsę zwaną wyborami".

"Wybory prezydenckie" w 2020 roku. Fala protestów

Poprzednio Białorusini głosowali na prezydenta w 2020 r. Zamiar ubiegania się o urząd ogłosił wówczas mąż Cichanouskiej, Siarhiej, który po złożeniu tej deklaracji został pozbawiony wolności i wciąż jest wśród więzionych na Białorusi polityków.

 

Swiatłana Cichanouska w 2020 r., po uwięzieniu męża, zastąpiła go w wyścigu. Pomimo protestów i oskarżeń o fałszerstwo wyborcze, Łukaszence przyznano oficjalnie w tamtych wyborach 80,1 proc. głosów, a Cichanouska miała uzyskać poparcie 10,1 proc. głosujących.

 

Opozycja uznała te wyniki za sfałszowane, a przez kraj przetoczyła się fala protestów z żądaniem uczciwych wyborów. Były to największe masowe protesty w historii Białorusi. Na wystąpienia społeczeństwa obywatelskiego władze odpowiedziały represjami na wielką skalę. Sama Cichanouska po wyborach została zmuszona przez władze do emigracji.

Adrianna Rymaszewska / polsatnews.pl / PAP
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie