Niesłusznie skazany na 25 lat? Rusza nowe śledztwo

Polska
Niesłusznie skazany na 25 lat? Rusza nowe śledztwo
Interwencja
Prokuratura wszczęła nowe śledztwo w sprawie, za którą skazano Piotra Mikołajczyka

To może być przełom. Pojawiła się szansa, by skazany na 25 lat więzienia Piotr Mikołajczyk wyszedł na wolność. Według wielu badających tę sprawę ekspertów, nieporadny życiowo i ograniczony intelektualnie mężczyzna nie mógł zabić dwóch kobiet w Tłokini Wielkiej koło Kalisza. Ruszyło nowe śledztwo ws. zbrodni. Materiał "Interwencji".

Tłokinia Wielka. Mała wieś, w pobliżu Kalisza. Czternaście lat temu doszło tu do potwornej zbrodni. Ofiarą mordercy padły dwie kobiety. 44-letnia Monika K. oraz jej 80-letnia matka - Bronisława J. Zabójca wszedł do środka przez główne drzwi.

 

- To były bardzo ostrożne kobiety. One nawet listonosza nie wpuszczały do domu, więc to musiał być albo dobrze znany sąsiad, albo ktoś z rodziny - uważa prof. Ewa Gruza, kryminolog z Uniwersytetu Warszawskiego.

 

- Sprawca umył się po zabójstwie. To jest też dosyć istotna okoliczność pod względem tego, jak ten sprawca działał - wskazuje Marcin Wolny z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka.

Piotr Mikołajczyk niesłusznie skazany? Możliwy przełom w sprawie zabójstwa w Tłokini Wielkiej 

Z domu, którym doszło w zabójstwa, miały zginąć pieniądze i testament.

 

- Nie było plądrowania domu. Czyli któraś z tych kobiet albo dała dobrowolnie te rzeczy, albo wiedział gdzie są. Łącznie one miały 21 ciosów zadane. Głównie w głowę - mówi Marta Kaźmierczak, kuzynka skazanego Piotra Mikołajczyka.

 

- Ja jestem przekonany, i wynika to też z opinii profilera, psychologa, że sprawca nie przyszedł tam, żeby zabić. To był eksces - że się sytuacja tak rozwinęła, że przestał panować nad emocjami, napotkał jakiś opór - dodaje Paweł Głuchowski, pełnomocnik Mikołajczyka.

 

ZOBACZ: Polsat News Ujawnia: Tragiczna interwencja policji. Dotarliśmy do nagrań

 

Krótko po zabójstwie w kręgu zainteresowania policji znalazł się krewny zamordowanych kobiet. Był z nimi skonfliktowany. Mieszkał w pobliżu. Bardzo szybko pojawił się też na miejscu zbrodni. Tak mówił w 2019 r., gdy realizowaliśmy jeden z wcześniejszych reportaży o skazaniu Piotra Mikołajczyka.

 

Reporter: W którym momencie podjął pan decyzję, że pojedzie pan do szpitala?

 

Krewny: W momencie, kiedy widziałem karetkę wyjeżdżającą.

 

Reporter: A co pana do tego skłoniło?

 

Krewny: Po prostu, uznałem, że tak trzeba, bo tak trzeba. (…) Nie byłem tu gdzieś około pięciu lat. Nie utrzymywałem stosunków ani z Bronisławą J, ani z Moniką K.

 

Reporter: Jest pan w stanie jakoś wytłumaczyć, dlaczego po pięciu latach nieodwiedzania tutaj rodziny podjął pan decyzję o tym, żeby pojechać do szpitala?

 

ZOBACZ: "Interwencja". W kilka miesięcy miał kupić 27 aut. Nie ma pojęcia, o co chodzi

 

Krewny: Może byłaby krew potrzebna. Oddałbym, gdyby grupa krwi by się zgadzała. Jest taka możliwość.

 

Reporter: Ile razy oddawał pan krew w życiu?

 

Krewny: Ani razu.

 

- Można oczywiście próbować wyprowadzać wnioski, dlaczego pojechał do szpitala z karetką. Czy nie pojechał, ażeby upewnić się, czy Bronisława jest w stanie mówić, czy nie - mówi Paweł Głuchowski, pełnomocnik Piotra Mikołajczyka.

Dowodem anonimowy donos

W trakcie śledztwa krewny zamordowanych kobiet został zbadany wykrywaczem kłamstw.

 

- Z badania wynika, że musi mieć jakąś wiedzę na temat dokonania tego morderstwa - słyszymy od Marty Kaźmierczak, kuzynki Mikołajczyka.

 

ZOBACZ: "Interwencja". Wskazał policji złodziei auta za pół miliona. Służby są bezsilne

 

Na miejscu zbrodni znaleziono odcisk palca i DNA zabójcy. Ślady te nie pasowały jednak do typowanych przez śledczych osób. Dziewięć miesięcy później do policjantów trafił anonimowy donos. Wynikało z niego, że zbrodni dokonał 22-letni wówczas Piotr Mikołajczyk.

 

- Piotrek jest osobą upośledzoną umysłowo, jego rozwój na tamten czas i na ten też, to jest tak 10-latka, maksymalnie 12-latka - tłumaczy Marta Kaźmierczak.

Wywiad ze skazanym. "Bałem się policjantów"

Ze skazanym rozmawialiśmy w więzieniu:

 

Reporter: Kiedy pan był w sądzie, pan rozumiał, co się dzieje na sali? O czym oni mówią, o co pytają?

 

Piotr Mikołajczyk: Nie.

 

Reporter: Co to znaczy podtrzymać zeznania? A co to znaczy odwołać zeznania? Wie pan, czy nie? Bo pan swoje odwołał. Nie?

 

Piotr Mikołajczyk: Nie. Nie umiem tego.

 

ZOBACZ: "Interwencja": Zapłacili za działkę, ale nie mogą zbudować domu

 

W dniu zatrzymania Piotra przewieziono do komendy policji w Kaliszu. Tam mężczyzna złożył obszerne zeznania. Przyznał się do obydwu zabójstw. Potem, kilka razy ze szczegółami opowiedział policjantom, jak dokonał okrutnej zbrodni.

 

Reporter: Pamięta pan to?

 

Piotr Mikołajczyk: Nie.

 

Reporter: To jest pani Monika.

 

Piotr Mikołajczyk: Nigdy tam nie byłem w środku w ogóle. W ogóle nie byłem tam.

 

ZOBACZ: "Interwencja". Kupili w internecie ubrania. Setki poszkodowanych

 

Reporter: Po co przyznawał się pan do zabicia dwóch kobiet?

 

Piotr Mikołajczyk: Bo się bałem. Policjantów.

 

- On tych zeznań nie składał, tylko on miał napisane zeznania i on je potwierdzał, on je podpisywał - podkreśla prof. Ewa Gruza, kryminolog z UW.

Zwrot w sprawie. Prokuratura wszczyna nowe śledztwo

Żaden z zabezpieczonych na miejscu zbrodni śladów nie należał do Piotra Mikołajczyka. Mimo to prokuratura postawiła mu zarzut podwójnego zabójstwa. Jedynym dowodem przeciwko niemu było przyznanie się do winy. W kwietniu 2011 roku sąd w Kaliszu skazał go na dożywocie. Potem wyrok zmniejszono do 25 lat.

 

Kilka lat temu Helsińska Fundacja Praw Człowieka złożyła w imieniu Piotra skargę do Europejskiego Trybunału w Strasbourgu. Sprawa wciąż czeka na rozpoznanie. Na skutek interwencji Rzecznika Praw Obywatelskich sprawą zajął się też Sąd Najwyższy.

 

- Sąd Najwyższy, w składzie tu obecnym postanowił oddalić kasację, obciążyć skarb państwa wydatkami postępowania kasacyjnego. Orzeczenie dziś ogłoszone w tej sprawie jest ostateczne, nie podlega dalszemu zaskarżeniu. Rozprawę zamykam - podkreślił sędzia Sądu Najwyższego Zbigniew Puszkarski, ogłaszając wyrok.

 

ZOBACZ: "Interwencja". Tragedia podczas wakacji w Turcji. Dzieci Polki proszą o pomoc

 

Pomimo kolejnych klęsk bliscy Piotra nie poddali się w walce o uwolnienie mężczyzny. Kilka tygodni temu w sprawie nastąpił długo oczekiwany zwrot. Prokuratura podjęła decyzję o wszczęciu nowego śledztwa w sprawie zbrodni w Tłokini. To może być pierwszy krok w kierunku uniewinnienia Piotra Mikołajczyka.

 

- Istnieje rzeczywiście uzasadniona wątpliwość co do tego, czy faktycznie ten mężczyzna popełnił zarzucany mu czyn - przyznaje Łukasz Wawrzyniak z Prokuratury Okręgowej w Poznaniu.

Kryminolog: Piotrek tej zbrodni nie popełnił 

Piotr Mikołajczyk: Mi zostało jeszcze 12 lat.

 

Reporter: Jesteś gotowy na to, żeby ten wyrok odsiedzieć w całości, jeżeli to wszystko znowu spełznie na niczym?

 

Piotr Mikołajczyk: A mam inne wyjście? (…) Szczęśliwego Nowego Roku.

 

ZOBACZ: "Interwencja". Świadczenie, które znika. Decyzja urzędników wprawia w osłupienie

 

Reporter: Wzajemnie. Mam nadzieję, że to już ostatni twój rok za kratami.

 

Piotr Mikołajczyk: Ja też mam taką nadzieję, no nie?

 

- Ja jestem na 1000 procent przekonana, że Piotrek tej zbrodni nie popełnił - podkreśla prof. Ewa Gruza, kryminolog.

 

Materiał wideo można zobaczyć TU. 

Rafał Zalewski / Interwencja
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie