Napad na dom biznesmena. "Oblewali wrzątkiem i trzymali nóż na gardle"
Skrępowali, trzymali nóż na gardle i domagali się pieniędzy - tak wyglądała wizyta włamywaczy w domu Witolda Bachaja, biznesmena z Łańcuta. Napastnicy, którzy - jak wynika z relacji - posługiwali się językiem ukraińskim, skrępowali też 12-letniego syna jego partnerki. Od napadu minęły dwa tygodnie, a sprawcy cały czas są na wolności. Bachaj wyznaczył nagrodę za pomoc w ich ujęciu.
Do napadu doszło w nocy z 16 na 17 grudnia. Sprawcy rozbili szybę, otworzyli okno i weszli na parter, gdzie spał 12-letni syn partnerki właściciela domu.
- To był szok. Wielki huk, kilka sekund od rozbicia szyby i widziałem tylko, jak lecieli na mnie i zaczęli mnie brutalnie bić - opowiadał Polsat News moment wejścia napastników do swojego domu Witold Bachaj.
Łańcut. Napad na biznesmena. "Trzymali nóż na gardle"
Intruzi zażądali pieniędzy. W poszukiwaniu łupów zdemolowali całe mieszkanie. Sam biznesmen jak i syn jego partnerki zostali skrępowani.
Mówiący po ukraińsku włamywacze - jak wynika z relacji biznesmena - chcieli kodu do sejfu. Bachaj był w szoku i zapomniał szyfru. Wtedy rozpoczęło się prawdziwe piekło. - Wzięli największe noże z kuchni i trzymali je pod gardłem, polewali mnie gorącą wodą - opowiadał.
- To trwało wieczność. (...) Nie wiadomo, czy człowiek zginie już czy za pięć minut, czy kiedy - wspominał.
W końcu przypomniał sobie kod do sejfu, a włamywacze opróżnili jego zawartość. - Kwota może nie była wielka, bo to było 9,5 tys. euro, 51 tys. złotych, z portfela wyciągnęli mi jeszcze ze trzy tysiące złotych - wyliczał. Dodał, że zabrali też złoty zegarek i bransoletkę.
- Po całej akcji, po upewnieniu się że ich już nie ma, zaczęliśmy odzywać się do siebie, ja stoczyłem się po schodach - mówił mężczyzna. Biznesmen wyswobodził się ze spętania rozcinając liny.
Następnie Bachaj poszedł po pomoc do sąsiadów, którzy wezwali policję. - Byli w szoku, bali się. Człowiek w samych majtkach, zakrwawiony, stoi za drzwiami - opowiadał.
Nocny napad w domu. Witold Bachaj wyznaczył nagrodę
Bachaj nie kryje rozczarowania działaniami służb. W czwartek w rozmowie z Polsat News rzecznik Prokuratury Okręgowej w Rzeszowie poinformowała o wszczęciu postpowanie. - Dwa tygodnie ponad minęły, a prokuratura woszczyzna śledztwo. To jest śmieszne - stwierdził.
Zdaniem ofiary, włamywacze działali perfekcyjnie. - Każdy z nich wiedział co robić, tam nie było żadnej pomyłki - opowiadał i stwierdził, że to nie mogło być ich pierwsze włamanie.
ZOBACZ: Napad na jubilera w Warszawie. Ścigają zamaskowanych napastników
Napastnicy cały czas są na wolności. - Wyznaczyłem nagrodę wysokości 100 tys. złotych za pomoc w ujęciu tych sprawców - obwieścił Bachaj.
- Wszystko co zaczynam, to kończę. Nie mogą tacy ludzie chodzić na wolności - powiedział.
Czytaj więcej