Śmierć wokalisty One Direction. Zarzuty dla pięciu osób, w tym przyjaciela

Kultura
Śmierć wokalisty One Direction. Zarzuty dla pięciu osób, w tym przyjaciela
Joel C Ryan / AP
Liam Payne w chwili śmierci miał 31 lat

Pięciu osobom postawiono zarzuty w związku ze śmiercią byłego wokalisty One Direction Liama Payne'a. Trzy z nich miały nieumyślne spowodować śmierć muzyka, a pozostałe - dostarczyć mu substancje psychoaktywne. Wśród nich jest bliski przyjaciel artysty Roger Nores. "Pozostawił Payne'a na pastwę losu" - uznała prokuratura.

31-letni były wokalista One Direction w połowie października spadł z trzeciego piętra hotelu Casa Sur w Buenos Aires. Jak w poniedziałek potwierdziła argentyńska prokuratura, o nieumyślne spowodowanie śmierci Liama Payne'a podejrzewany jest jego przyjaciel Roger Noles, kierowniczka noclegowego obiektu Gilda Martín oraz szef recepcji Esteban Grassi

 

ZOBACZ: Liam Payne nie żyje. Były wokalista One Direction miał 31 lat

 

Z kolei o dostarczenie muzykowi substancji psychoaktywnych oskarżani są Braian Paiz, kelner w restauracji w Puerto Madero oraz Ezequiel Pereyra, pracownik hotelu Casa Sur. Dwie z tych pięciu osób zostały aresztowane - pisze "Daily Mail".

Liam Payne zginął w Buenos Aires. "Nie był w stanie stać na nogach"

Według śledczych Nores "pozostawił Payne'a na pastwę losu, wiedząc, że nie jest w stanie sam o siebie zadbać" i "posiadając pełną wiedzę na temat stanu upojenia, bezbronności i bezradności, w którym się znalazł". Z aktu oskarżenia wynika również, że Martín była obecna w hotelowym lobby, gdzie 31-latek przebywał przed śmiercią.

 

Prokuratura wskazuje, iż kierowniczka widziała, że gwiazdor "nie był w stanie stać na nogach", a mimo to pozwoliła, aby został siłą zabrany do swojego pokoju. "Powinna była zapewnić mu bezpieczeństwo w miejscu pozbawionych źródeł zagrożenia, takich jak balkon i poczekać na przyjazd ratowników" - podkreśliła.

 

Sędzia Laura Bruniard przekazała, że piosenkarz był widziany nieprzytomny i ciągnięty "przez trzy osoby", a "sposób, w jaki się z nim obchodzono, pokazuje stan bezbronności". Przewodzić miał im szef recepcji Esteban Grassi. Oskarżonym o zabójstwo grozi kara do pięciu lat więzienia, natomiast oskarżonym o dostarczanie zakazanych substancji grozi od czterech do 15 lat więzienia.

Agata Sucharska / wka / Polsatnews.pl
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie