"Budda" i "Grażynka" na wolności. Są wyjaśnienia prokuratury
Kamil L., youtuber o pseudonimie "Budda" oraz jego partnerka Aleksandra K. opuścili areszt. - Są nadal podejrzani, nic się nie zmieniło - poinformował w rozmowie z Polsat News rzecznik Prokuratury Krajowej Przemysław Nowak. Bezpieczeństwo śledztwa mają zapewniać środki zapobiegawcze.
W poniedziałek Prokuratura Krajowa postanowiła o zmienieniu w stosunku do Kamila L. (ps. "Budda") i Aleksandry K. (ps. "Grażynka") tymczasowego aresztu na inne środki wolnościowe. Tego dnia zostało również wpłacone poręcznie, więc od razu wyszli na wolność.
- Na chwilę obecną nie informujemy o przyczynach tej decyzji prokuratura. Oczywiście prokurator wydał stosowne postanowienie, które jest uzasadnione, natomiast z uwagi na pewną taktykę procesową prosił, żeby na razie ich nie przekazywać, bo mogłoby to zaszkodzić postępowaniu - wyjaśnił w rozmowie z Polsat News rzecznik PK Przemysław Nowak.
Kamil L. i Aleksandra K. na wolności. "Nadal są podejrzani"
Prokurator zaznaczył jednak, że nadal istnieją powody do zastosowania środków zapobiegawczych, ponieważ oboje wciąż mają status podejrzanych w sprawie. - Są oni nadal podejrzani, i w tym zakresie nic się nie zmieniło, a więc nie jest tak, że przyczyną uchylenia tego aresztu były jakiekolwiek wątpliwości co do popełnienia czynu zabronionego - podkreślił.
- Prokurator uznał, że wystarczające będą środki wolnościowe i zastosował poręczenie majątkowe, dozór policji, zakaz kontaktowania się z określonymi osobami oraz zakaz opuszczania kraju - wymienił. Jak dodał: To poręczenie to są duże kwoty, mówimy o dwóch milionach wobec Kamila L., oraz miliona złotych wobec Aleksandry K.
ZOBACZ: "Budda" wyszedł na wolność. Zapłacono ogromną kaucję
Prokurator Nowak zastrzegł, że podkreślił, to poręcznie przepadnie, jeśli prokuratura dowiedziałaby się, że podejrzany chce mataczyć i kontaktować się ze świadkami.
- Mówimy o pewnych obawach (że może dojść do mataczenia - przyp. red.), ale już nie takiej, jaka była przed zastosowaniem tymczasowego aresztowania - podsumował.
O co chodzi w aferze "Buddy"?
W październiku "Budda" oraz dziewięć innych osób zostało zatrzymanych w Warszawie przez funkcjonariuszy CBŚP w związku ze śledztwem prowadzonym przez Prokuraturę Krajową w Szczecinie. Funkcjonariusze zabezpieczyli wówczas 51 samochodów o szacunkowej wartości ponad 38 mln zł, nieruchomości o szacunkowej wartość 30 mln zł, sztabki złota oraz gotówkę.
Zatrzymani usłyszeli zarzuty dotyczące kierowania i udziału w zorganizowanej grupie przestępczej, której celem było popełnienie przestępstw karno-skarbowych związanych z organizowaniem uczestnictwa w grach losowych, wystawianiem nierzetelnych, poświadczających nieprawdę faktur VAT oraz praniem brudnych pieniędzy.
ZOBACZ: "Budda" z zarzutami. Mieli dziesiątki luksusowych aut i fortunę na kontach
Według śledczych celem działania podejrzanych było uzyskanie wpływów ze sprzedaży losów i omijanie przepisów o grach hazardowych. Zarzuty dotyczą też czynów polegających na uszczuplaniu należności Skarbu Państwa z tytułu podatku VAT, w związku z wystawieniem nierzetelnych faktur, które nie dokumentowały rzeczywistych zdarzeń gospodarczych.
Z kolei zarzut prania brudnych pieniędzy związany jest z tworzeniem pozorów legalnej działalności gospodarczej i przekazywaniem pod pozorem pożyczek, pieniędzy pomiędzy kontami należącymi do osób objętych postępowaniem, celem ukrycia rzeczywistego pochodzenia.
Czytaj więcej