Akt oskarżenia przeciwko Czarneckiemu. Chodzi o tzw. kilometrówki
Do Sądu Okręgowego w Warszawie trafił akt oskarżenia przeciwko byłemu europosłowi PiS Ryszardowi Czarneckiemu. Prokuratura chce rozpatrzenia przez sędziów sprawy źle rozliczonych "kilometrówek" polityka. Śledczy szacują, że łączna wartość szkody mogła wynieść ponad 850 tys. zł.
Akt oskarżenia przeciwko byłemu europosłowi Ryszardowi Czarneckiemu skierowała do warszawskiego sądu Prokuratura Okręgowa w Zamościu. W komunikacie podkreślono, że postępowanie przygotowawcze wszczęto na wniosek Europejskiego Urzędu ds. Zwalczania Nadużyć Finansowych (OLAF).
Akt oskarżenia przeciwko Ryszardowi Czarneckiemu trafił do sądu
W dokumentach przesłanych do zamojskich śledczych OLAF wskazał, że polityk w okresie od czerwca 2009 r. do listopada 2013 r. miał doprowadzić do niekorzystnego rozporządzenia mieniem o znacznej wartości. Czarnecki najprawdopodobniej poświadczył nieprawdę co do miejsca swojego zamieszkania w Polsce, po czym złożył 243 wnioski o zwrot kosztów podróży.
ZOBACZ: Marcin Romanowski ścigany. Jest wniosek o Europejski Nakaz Aresztowania
Śledczy szacują, że łączna wartość szkody to 203 167 euro, czyli ponad 854 tys. zł. "Jednocześnie z poczynionych ustaleń wynika, że podejrzany zwrócił dotychczas pokrzywdzonej instytucji kwotę 104.517,66 Euro (439.663,98 zł)" - przekazano.
Ryszard Czarnecki został przesłuchany w charakterze podejrzanego, nie przyznał się do popełnienia zarzucanego mu czynu i złożył krótkie wyjaśnienia, w których wskazał, że ewentualne nieprawidłowości były wynikiem "omyłek". Grozi mu do 15 lat więzienia.
Ryszard Czarnecki: Państwo nie poniosło żadnej straty
Były europoseł PiS wielokrotnie wskazywał w wypowiedziach publicznych, że nieprawidłowości były spowodowane błędami zarówno jego, jak i jego asystentów. Zapewniał przy tym, że sprawa została wyjaśniona z jego pracodawcą, czyli Parlamentem Europejskim.
W środę również odniósł się do informacji o wysłaniu aktu oskarżenia do sądu, publikując w mediach społecznościowych obszerny wpis.
"Odnośnie skierowania przez prokuraturę do sądu sprawy p-ko mnie informuje, że wg mojej wiedzy, którą pozyskałem w Brukseli - PE na prośbę prokuratury stwierdził pisemne, że: 1. nie ma do mnie żadnych roszczeń finansowych, 2. środki unijne zostały zwrócone PE już parę lat temu, 3. PE ma zupełnie inne zdanie, co do kwot, które podnosi prokuratura. Konkluzja: pracodawca dogadał się z pracownikiem - w tej sytuacji w 99% prokurat. sprawą się nie zajmuje lub ją umarza (tym bardziej, że Państwo nie poniosło żadnej straty). Ale tym razem nie, bo chodzi o polityka PiS!" - napisał.
Były europoseł PiS miał poświadczyć nieprawdę
Według informacji prokuratury, Czarnecki podawał w dokumentach, że mieszka w Jaśle (woj. podkarpackie), choć w rzeczywistości mieszkał w Warszawie.
ZOBACZ: Prezes TK przed komisją śledczą ds. Pegasusa? Jasna deklaracja Święczkowskiego
Podejrzenia OLAF wzbudziły liczne przejazdy różnymi samochodami, które nie należały do polityka. Po sprawdzeniu okazało się, że właściciele tych aut zaprzeczyli, by pożyczali je europosłowi.
We wrześniu Czarnecki usłyszał także zarzuty związane z aferą wokół Collegium Humanum. Wówczas również nie przyznał się do winy.