Tragedia w Alpach Południowych. Nie żyją trzy osoby
Trzech alpinistów, którzy zaginęli w Alpach Południowych zostało uznanych za zmarłych. Policja Nowej Zelandii przekazała, że mężczyźni prawdopodobnie zginęli w wyniku upadku z dużej wysokości. Ciała nie zostały odnalezione, jednak wszystko wskazuje na tragiczny koniec górskiej wycieczki.
W piątek nowozelandzka policja poinformowała, że trzej alpiniści prawdopodobnie zginęli podczas upadku. Poszukiwania mężczyzn trwały od poniedziałku po tym, jak nie wrócili ze wspinaczki na najwyższą górę w Alpach Południowych - Cooka.
Nowa Zelandia. Nie wrócili z najwyższego szczytu Alp Południowych
- Nie wierzymy, że ci mężczyźni przeżyli. Uważamy, że spadli - przyznała miejscowa inspektor policji Vicki Walker.
Zmarli to dwaj Amerykanie - Kurt Blair, który miał 56 lat i 50-letni Carlos Romero. Obywatele USA byli certyfikowanymi przewodnikami alpejskimi. Towarzyszył im Kanadyjczyk, ale jego rodzina poprosiła o nieujawniania personaliów mężczyzny.
Przez kilka dni warunki pogodowe uniemożliwiały poszukiwania alpinistów. Dopiero w piątek możliwe było wysłanie helikoptera oraz dronów. Wcześniej ekipy ratunkowe odnalazły m.in. kurtkę i czekan oraz kilka innych przedmiotów należących do wspinaczy.
ZOBACZ: Tragedia w hotelu w Zielonej Górze. Nie żyje małżeństwo
Z kolei piątkowe nagranie drona ujawniło ślady stóp, które - zdaniem policji - wskazują, że cała trójka przemierzała zbocza pod grzbietem góry Zurbriggen.
- Biorąc pod uwagę liczbę dni, które minęły, warunki pogodowe, brak łączności i przedmioty, które odzyskaliśmy niestety nie wierzymy, że mężczyźni przeżyli - przyznała Walker. Dodała, że "z pewnością nie jest to wiadomość, którą chciałaby przekazać"
Jednocześnie podkreśliła, że policja wznowi poszukiwania, jeśli pojawią się nowe informacje lub wiarygodne obserwacje.
Czytaj więcej