Emmanuel Macron reaguje na kryzys we Francji. Wskazał priorytet
- Nie będę brał na siebie nieodpowiedzialności innych ludzi - powiedział Emmanuel Macron, komentując wotum nieufności wobec rządu Michela Barniera. Prezydent Francji powiedział, że nie zamierza rezygnować z urzędu i wkrótce powoła premiera.
Emmanuel Macron w czwartkowym orędziu skomentował wotum nieufności wobec rządu Michela Barniera. Prezydent stwierdził, że nie będzie brał na siebie "nieodpowiedzialności" innych ludzi.
- Premier został obalony, ponieważ skrajna prawica i lewica sprzymierzyły się na froncie "antyrepublikańskim" - powiedział francuski prezydent.
Francja. Nowy premier już niedługo
Macron zapewnił, że wkrótce powoła premiera, ale nie wskazał, kto może nim być. Zapowiedział, że przyszły rząd przygotuje budżet na 2025 rok na początku roku.
ZOBACZ: Kryzys we Francji i Niemczech. Media: Polska nadzieją Europy
- Priorytetem nowego premiera będzie przyjęcie nowego budżetu. Rząd przygotuje projekt nowej ustawy budżetowej na początku przyszłego roku. Potrzebujemy tego, by zapewnić niezbędne inwestycje. Usługi publiczne we Francji nadal będą funkcjonować - podkreślił.
Emmanuel Macron potwierdził także, że nie zamierza rezygnować wcześniej z urzędu i pozostanie prezydentem do końca kadencji, czyli maja 2027 roku. - Mandat, który mi daliście, obowiązuje przez pięć lat i wykorzystam go do końca - powiedział.
Upadek rządu we Francji
Zaledwie dzień wcześniej francuskie Zgromadzenie Narodowe przyjęło wniosek o wotum nieufności wobec obecnego rządu Michela Barniera. Przewodnicząca Zgromadzenia Narodowego - Yael Braun-Pivet powiedziała, że premier będzie teraz musiał "złożyć rezygnację" prezydentowi Emmanuelowi Macronowi.
Wotum nieufności to odpowiedź na budżet zaproponowano przez rząd. Premier Francji chciał wprowadzić podwyżkę podatków przy jednoczesnym cięciu wydatków publicznych i rezygnacji z waloryzacji emerytur. Łącznie miało to przynieść 60 mld euro przychodu na zmniejszenie deficytu.
ZOBACZ: Potężny kryzys we Francji. Upadł tamtejszy rząd
Marine Le Pen oskarżyła premiera o "sekciarstwo i dogmatyzm", twierdząc, że nie był w stanie zgodzić się na żadne ustępstwa. - W ciągu tych trzech krótkich miesięcy okazało się, że w rzeczywistości stałeś na czele rządu pozbawionego jakichkolwiek demokratycznych fundamentów - mówiła przewodnicząca Zjednoczenia Narodowego.
Powołanie rządu, który upadł po trzech miesiącach, trwało bardzo długo ze względu na brak stabilizacji w parlamencie - żadna z trzech głównych frakcji nie ma bezwzględnej większości. Z tego też względu wciąż istnieje ryzyko, że kolejne rządy również będą rozwiązywane przedwcześnie.
Czytaj więcej