Stan wojenny w Korei Południowej. USA komentuje
- Jesteśmy zadowoleni, że prezydent Jun zmienił kurs ws. swojego niepokojącego ogłoszenia stanu wojennego i uszanował decyzję Zgromadzenia Narodowego Republiki Korei o jego zakończeniu - przekazał rzecznik Rady Bezpieczeństwa Narodowego USA. Jun Suk Jeola wprowadził stan wojenny w celu "eliminacji sił antypaństwowych", ale już po kilku godzinach go zniósł. Teraz opozycja żąda dymisji prezydenta.
- Jesteśmy zadowoleni, że prezydent Jun zmienił kurs w sprawie swojego niepokojącego ogłoszenia stanu wojennego i uszanował decyzję Zgromadzenia Narodowego Republiki Korei o jego zakończeniu. Demokracja jest fundamentem sojuszu USA-Korea Południowa i będziemy nadal monitorować sytuację - przekazał rzecznik Rady Bezpieczeństwa Narodowego Stanów Zjednoczonych.
Stany Zjednoczone komentują sytuację w Korei Południowej
Wcześniej zastępca rzecznika Departamentu Stanu Vedant Patel sugerował, że USA oczekują takiego ruchu, mówiąc że mają nadzieję na pokojowe zakończenie sporu zgodne z rządami prawa, w tym poszanowanie jednogłośnej decyzji koreańskiego parlamentu o anulowaniu stanu wojennego.
Przedstawiciele administracji USA podkreślali, że nie zostali uprzedzeni o decyzji Juna o ogłoszeniu stanu wojennego. Dodawali też, że są w kontakcie z władzami Korei Płd., choć odmawiali podania szczegółów tych rozmów. Pentagon podał, że w kontakcie z koreańskimi siłami zbrojnymi były też stacjonujące w tym kraju wojska USA.
ZOBACZ: Korea Południowa wprowadza stan wojenny
Prezydent Jun Suk Jeol znalazł się w ogniu krytyki po ogłoszeniu, a następnie zniesieniu stanu wojennego. Opozycyjna Partia Demokratyczna (DP), która ma większość w parlamencie ogłosiła, że natychmiast rozpocznie procedurę impeachmentu wobec Juna, jeśli nie poda się on do dymisji.
"Deklaracja stanu wojennego przez Juna była wyraźnym pogwałceniem konstytucji. To poważny akt rebelii i doskonały powód do impeachmentu" - napisano w uchwale DP, przytaczanej przez agencję prasową Yonhap.
"Wyraźnie pokazano całemu narodowi, że prezydent Jun nie może już normalnie rządzić krajem. Powinien ustąpić" - oświadczył poseł DP Park Chan De.
Korea Południowa. Politycy żądają dymisji prezydenta
Ogłoszenie stanu wojennego krytykowali też posłowie partii prezydenta, Partii Władzy Ludowej (PPP). Jej przewodniczący Han Dong Hun zażądał od Juna wyjaśnienia tej "katastrofalnej decyzji" oraz dymisji ministra obrony Kim Jong Hiuna. - Jako partia rządząca głęboko przepraszamy opinię publiczną za dzisiejszą katastrofalną sytuację - powiedział Han.
Zrzeszająca 1,2 mln pracowników Koreańska Konfederacja Związków Zawodowych (KCTU), największa centrala związkowa w Korei Południowej, ogłosiła, że jej członkowie będą prowadzić bezterminowy strajk, dopóki Jun nie poda się do dymisji.
Po zamieszaniu wielu ministrów podało się do dymisji. Według agencji Yonhap wśród co najmniej dziesięciu wysokich rangą doradców prezydenta, którzy złożyli rezygnację, jest szef kancelarii prezydenta Czung Dzin Suk, doradca ds. bezpieczeństwa narodowego Szin Won Sik oraz Sung Te Jun, główny sekretarz prezydencki ds. polityki.
ZOBACZ: Rosja i Chiny coraz bliżej siebie. Na wspólny patrol zareagowali Koreańczycy
Jun, ogłaszając decyzję o wprowadzeniu nadzwyczajnego stanu wojennego we wtorek około godz. 22:25 czasu lokalnego (godz. 14 czasu polskiego), zapowiedział "eliminację sił antypaństwowych". W swoim przemówieniu oskarżył opozycję o paraliżowanie prac rządu oraz sympatie wobec komunistycznej Korei Północnej.
Krótko potem przed parlamentem zebrali się protestując i deputowani Zgromadzenia Narodowego. Do siedziby parlamentu Korei Południowej weszli również żołnierze sił specjalnych.
Niecałe trzy godziny później podczas sesji plenarnej przy obecności 190 z 300 deputowanych Zgromadzenia Narodowego podjęto uchwała wzywająca głowę państwa do zniesienia stanu wojennego. Wszyscy obecni zagłosowali "za". Wśród nich było 18 przedstawicieli rządzącej Partii Władzy Ludowej, z której wywodzi się Jun, oraz 172 posłów opozycji.