Potężny kryzys we Francji. Upadł tamtejszy rząd
Francuskie Zgromadzenie Narodowe przyjęło wniosek o wotum nieufności wobec obecnego rządu Michela Barniera. Wniosek został zaproponowany przez skrajną lewicę, a poparty przez skrajną prawicę pod przywództwem Marine Le Pen.
Francuski parlament zagłosował w środę za wotum nieufności wobec rządu premiera Michela Barniera. Wniosek wystosowano po zaledwie trzech miesiącach urzędowania.
Dwa wnioski zgłosiła lewica i skrajna prawica. Z 577 parlamentarzystów wotum nieufności poparło 331, a do przyjęcia niezbędnych było 289 głosów.
Francja. Upadł rząd Michela Barniera
Przewodnicząca Zgromadzenia Narodowego - Yael Braun-Pivet powiedziała, że Barnier będzie teraz musiał "złożyć rezygnację" prezydentowi Emmanuelowi Macronowi.
ZOBACZ: Polak w litewskim rządzie. Zostanie szefem MSW
Wotum nieufności to odpowiedź na budżet zaproponowany przez Michela Barniera. Premier starał się za wszelką cenę zaoszczędzić, aby zmniejszyć ogromny deficyt. Według wstępnych projektów rządu przewidziano cięcia wydatków publicznych w wysokości 40 mld euro.
Zaplanowano także podwyżkę podatków, która miała przynieść 20 mld euro przychodów. Ponadto w projekcie ustawy o wydatkach na opiekę społeczną rząd zrezygnował z waloryzacji emerytur. Marine Le Pen kilka dni temu zapowiedziała, że jeśli nie zostaną wniesione poprawki, to jej frakcja zagłosuje za wotum.
Kryzys finansowy we Francji
Podczas dyskusji poprzedzającej głosowanie Michel Barnier powiedział, że "z sytuacją finansową Francji" będzie musiał zmierzyć się każdy rząd "bez względu na kolor skóry".
- Dotarliśmy do momentu prawdy i momentu odpowiedzialności. Uznaję, że projekt budżetu nie był idealny, że nie zrobiliśmy wszystkiego dobrze od samego początku - mówił.
ZOBACZ: Prezydent potajemnie zoperowała nos. Teraz może stracić urząd
Marine Le Pen oskarżyła premiera o "sekciarstwo i dogmatyzm", twierdząc, że nie był w stanie zgodzić się na żadne ustępstwa. - W ciągu tych trzech krótkich miesięcy okazało się, że w rzeczywistości stałeś na czele rządu pozbawionego jakichkolwiek demokratycznych fundamentów - mówiła przewodnicząca Zjednoczenia Narodowego.
- [Ten budżet] bierze Francuzów na zakładników - szczególnie tych najbardziej bezbronnych: emerytów o niskich dochodach, chorych, biedniejszych pracowników, Francuzów zbyt bogatych, by im pomóc, ale niewystarczająco biednych, by nie byli nękani podatkami - mówiła Marine Le Pen.
ZOBACZ: Gruzja. Tysiące demonstrantów przed parlamentem. Protestują przeciwko decyzji rządu
Marine Le Pen zapewniła, że nie dąży do przedwczesnego zakończenia kadencji Emmanuela Macrona. Prezydent był w ostatnich dniach z wizytą w Arabii Saudyjskiej i nie skomentował jeszcze decyzji parlamentu.
Jest to pierwsza tego typu sytuacja od 1962 roku. Rząd Michela Barniera działa od 21 września. Jego powołanie trwało bardzo długo ze względu na podział we francuskim parlamencie - żaden z trzech głównych bloków nie ma bezwzględnej większości. Z tego też względu istnieje możliwość, że kolejny rząd również nie przetrwa.