Protesty w Gruzji. "Aresztowani demonstranci wracają protestować"
- Determinacja ludzi jest tak wielka, że ci, którzy w czasie protestów zostali aresztowani, wracają i nadal protestują - powiedział jeden z mieszkańców Gruzji. Ludzie wyszli na ulicę po ogłoszeniu zawieszenia rozmów ws. akcesji kraju do Unii Europejskiej. Protesty trwają już od kilku dni, a miejscowi zapowiadają, że nie zamierzają się poddać i będą jeszcze głośniej.
W Gruzji nadal trwają protesty ws. wstrzymania rozmów z Unią Europejską. Mieszkańcy ścierają się z policją, która jest wyjątkowo brutalna. Mimo to obywatelom nie brakuje determinacji. Zapowiadają, że się nie poddadzą, bo - jak twierdzą - wbrew oczekiwaniom rządu nie są jak obywatele Rosji.
Gruzja protestuje. Mieszkańcy mówią o Rosji
- Determinacja ludzi jest tak wielka, że ci, którzy w czasie protestów zostali aresztowani, wracają i nadal protestują - przekazał jeden z mieszkańców Gruzji. - Rząd myśli, że Gruzja jest Rosją i że będziemy postępować jak Rosjanie, że nie wyjdziemy na ulice. Ale my jesteśmy inni. Będziemy wychodzić na ulice coraz częściej i protestować jeszcze głośniej - dodał.
- Jestem nauczycielką i jestem tu nie tylko dla siebie, ale także moich uczniów. Zasługujemy na to, żeby być częścią Unii Europejskiej i nigdy się nie poddamy. Rząd kłamie, biją nas, ale nie jesteśmy zmęczeni - tłumaczyła jedna z protestujących.
ZOBACZ: Gruzja oddala się od UE. Premier zawiesił rozmowy ws. członkostwa
Premier Gruzji Irakli Kobachidze przekazał we wtorek, że władze nie ponoszą odpowiedzialności za osoby, które zostały poszkodowane podczas starć z policją w trakcie protestów. Według niego odpowiedzialni za to są "politycy i organizacje pozarządowe".
- Szkoda nam każdego rannego policjanta, protestującego i dziennikarza. Oczywiście, ci politycy, którzy zorganizowali tę przemoc, ale ukryli się w swoich gabinetach, nie będą mogli uniknąć odpowiedzialności za te wydarzenia - zapowiedział Kobachidze, cytowany przez serwis NewsGeorgia.
Gruzini chcą wstąpić do Unii Europejskiej
Gruzińskie ministerstwo spraw wewnętrznych podało we wtorek, że w nocy, podczas antyrządowej manifestacji w Tbilisi służby zatrzymały 34 osoby. W wyniku starć policji i protestujących 26 demonstrantów zostało rannych.
W czwartek premier Irakli Kobachidze ogłosił, że do 2028 r. zawiesza rozmowy o członkostwie w UE i do tego czasu. Rząd deklaruje, że nie rezygnuje z europejskiego kursu, a jedynie chce uchronić kraj przed "szantażem" z zewnątrz. Wyjaśnienia te nie przekonały tysięcy obywateli, którzy biorą udział w protestach w Tbilisi i innych miastach na terenie całego kraju.