Po Bałtyku dryfuje statek bez załogi. Wysłano jednostki

Polska Aleksandra Boryń / sgo / Polsatnews/pap
Po Bałtyku dryfuje statek bez załogi. Wysłano jednostki
Flickr.com
Po Morzu Bałtyckim dryfuje statek bez załogi

Statek należący do Szwecji znajduje się ok. 30 mil morskich od polskiego brzegu. Służby wysłały na miejsce jednostki, jednak dotrą one dopiero za kilka godzin. Dzień wcześniej na statku wybuchł pożar. Szwecja i Dania ewakuowały załogę w asyście polskich służb. Teraz kapitanowie jednostek przepływających obok dryfującego statku raportują, czy nie stwarza on zagrożenia dla środowiska.

- Dryfującą jednostkę widzimy w systemie automatycznej identyfikacji statków. Jest 32 mile morskie od brzegu na wysokości Koszalina. Dryfuje z prędkością 1,2 węzła - przekazała rzeczniczka prasowa Urzędu Morskiego w Szczecinie.

Morze Bałtyckie. Blisko polskiego brzegu dryfuje szwedzki statek bez załogi

W kierunku statku dryfującego między Ustką a Darłowem wysłane zostały dwie polskie jednostki: wielozadaniowy holownik ratowniczy SAR "Kapitan Poinc" oraz holownik H8 z 3 Flotylli Okrętów MW.

 

- Dopłyną do niego dziś około godziny 18 - przekazał rzecznik prasowy SAR Rafał Goeck.

 

ZOBACZ: Chiny budują tajemniczy statek. W grę wchodzi niejedna opcja

 

W czwartek po południu szwedzki statek handlowy "Sofia" wypłynął z Ustki. Wieczorem polska Morska Służba Poszukiwania i Ratownictwa SAR otrzymała informację od duńskich służb, że na statku wybuchł pożar.

 

- Około 21.20 przyszło zgłoszenie od Duńczyków, że statek płonie i prawdopodobnie nabiera wody. Zaoferowaliśmy pomoc, wysłaliśmy śmigłowiec z Darłowa, ale szybciej były na miejscu śmigłowce duński i szwedzki. Ewakuowały pięcioosobową załogę - powiedział w rozmowie z PAP 

 

"Sofia" była w pobliżu wyspy Bornholm, a więc na duńskich wodach. Polski śmigłowiec uczestniczył w akcji ratunkowej tylko jako asysta. Wszyscy członkowie załogi statku zostali ewakuowani na duńską fregatę, która została wysłana na pomoc.

Statek czeka na holownik z Niemiec

O tym, co teraz dzieje się z "Sofią", raportują służbom morskim kapitanowie jednostek przepływających obok dryfującego statku, a także dwa samoloty, polski i niemiecki, monitorujące akwen. - Prowadzą monitoring pod kątem ewentualnego zanieczyszczenia środowiska - wyjaśniła rzeczniczka Urzędu Morskiego w Szczecinie.

 

- Wysłana na miejsce jednostka SAR służy m.in. do zwalczania rozlewów olejowych, gaszenia pożarów, holowania ratowniczego - dodała i podkreśliła, że dryfujący statek nie stwarza zagrożenie dla żeglugi. Biuro hydrograficzne MW nadało ostrzeżenia nawigacyjne.

 

ZOBACZ: Egipt. Zatonęła łódź z turystami. Dwie osoby mogły mieć polskie obywatelstwo

 

Na razie nie wiadomo, co było przyczyną pożaru i uszkodzeń na pokładzie "Sofii". Urząd Morski w Szczecinie i SAR przekazały, że armator statku zamówił holownik, który płynie z Rostocku w Niemczech. Jego zadaniem będzie zabezpieczenie i odholowanie uszkodzonej jednostki. - To armator zdecyduje, czy statek zostanie odholowany do najbliższego portu, czy od razu do stoczni remontowej - zaznaczyła rzeczniczka.

 

W czasie, kiedy doszło do wypadku, na Bałtyku było od 5 do 7 st. w skali Beauforta, czyli wiał silny lub bardzo silny wiatr, z prędkością do 17,1 m/s (ok. 65 km/h).

 

Jak przekazał Urząd Morski w Szczecinie, statek handlowy "Sofia" pływa pod szwedzką banderą, został zbudowany w 1986 r. Długość całkowita jednostki to 71,84 m. Był w Ustce 28 listopada z ładunkiem kruszywa.

Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie