Merkel rozlicza się z przeszłością. "Robiłam wszystko"
Angela Merkel po raz kolejny stanęła w obronie swoich decyzji z czasów, gdy dowodziła niemieckim rządem. Co więcej, zdaniem polityk jej poczynania przyczyniły się do utrzymania pokoju w Europie. Tym samym, odrzuca ona oskarżenia o to, że jej łagodna polityka wobec Moskwy ośmieliła Władimira Putina. Pytana jednak o to, czy tęskni za rządzeniem, stanowczo odpowiada, że nie.
W wywiadzie udzielonym telewizji BBC Angela Merkel stanowczo stanęła w obronie swoich decyzji, które podejmowała jako kanclerz Niemiec w latach 2005-2021.
Polityk skupiła się przede wszystkim na budzącym wiele kontrowersji temacie utrzymywania bliskich relacji z Rosją, co zdaniem wielu utorowało Putinowi drogę do pełnoskalowej inwazji na Ukrainę w 2022 r. Merkel uważa jednak, że gdyby nie jej posunięcia, wojna wybuchłaby o wiele wcześniej i była jeszcze bardziej brutalna niż ma to miejsce dzisiaj.
- Robiłam wszystko, aby zapewnić pokojowe środki współpracy z Rosją - zapewnia.
Angela Merkel broni zablokowania akcesji Ukrainy do NATO
Była kanclerz Niemiec przekonywała dziennikarzy BBC, że podpisane przez nią kontrakty gazowe z Moskwą nie tylko pomogły niemieckim biznesom, ale także zapewniły utrzymanie pokoju w Europie. Ponadto, wyraziła przekonanie, że gdyby nie zablokowała w 2008 r. akcesji Ukrainy do NATO, już wówczas doszłoby do konfliktu zbrojnego na naszym kontynencie.
- Było dla mnie całkowicie jasne, że prezydent Putin nie stałby bezczynnie i patrzył, jak Ukraina przyłącza się do NATO. A wtedy Ukraina jako kraj z pewnością nie byłaby tak przygotowana, jak w lutym 2022 r. - stwierdziła.
ZOBACZ: Angela Merkel wzywa do dialogu z Putinem. Ukraińcy w coraz trudniejszej sytuacji
Z tą opinią nie zgadza się jednak prezydent Wołodymyr Zełenski, którego zdaniem decyzja Merkel była przykładem tego, że polityk przeliczyła się i tylko ośmieliła Moskwę.
BBC zauważa przy tym, że Putin zdecydował się na pełnoskalową inwazję zaledwie kilka miesięcy po tym, jak Merkel opuściła urząd kanclerza.
Kryzys migracyjny w Europie. Merkel nie zamierza przepraszać
Inną sprawą, której 70-letnia dziś Merkel musi bronić, jest jej polityka migracyjna. To właśnie ta polityk zasłynęła z otwarcia drzwi Niemiec dla ponad miliona osób ubiegających się o azyl i niewykluczone, że był to jeden z decydujących momentów jej urzędowania.
Krytycy do dziś zarzucają byłej kanclerz, że tchnęła życie w skrajnie prawicową partię Alternatywa dla Niemiec (AfD), która kiedyś była zapomniana, dziś natomiast plasuje się na drugim miejscu w przedwyborczych sondażach.
ZOBACZ: Powyborcze trzęsienie ziemi w Rumunii. Premier rozważa radykalny krok
I choć Merkel nie zaprzecza, że AfD odniosła duże zyski, nie zamierza przepraszać za swoje decyzje. Zamiast tego wzywa europejskich przywódców do większych inwestycji w krajach afrykańskich w celu poprawy standardów życia i zatrzymania nielegalnej migracji. Pytana jednak o to, czy ma pokusę powrotu do polityki, zdecydowanie zaprzecza.