Posady bez konkursów i wysokie pensje. Partyjny klucz doboru w AMW

Polska
Posady bez konkursów i wysokie pensje. Partyjny klucz doboru w AMW
PAP/Wojtek Jargiło
Władysław Kosiniak-Kamysz, szef PSL i minister obrony narodowej

Dyrektor Agencji Mienia Wojskowego oraz ośmiu na 10 szefów oddziałów regionalnych związanych jest z PSL-em - ustaliła Interia. Wszystkie stanowiska obsadzono bez konkursów. Szefa AMW powołał premier na wniosek szefa MON i PSL Władysława Kosiniak-Kamysza. Mimo zmian, kolejne rządy nie potrafią zrezygnować z politycznego klucza nominacji na podobne stanowiska.

Na gaże oscylujące w granicach kilkunastu tysięcy złotych mogą liczyć szefowie regionalnych oddziałów Agencja Mienia Wojskowego. Stanowiska zostały wyłonione bez konkursów, a ośmiu na dziesięciu związanych jest z PSL-em. 

PSL weszło do Agencji Mienia Wojskowego. Szefem współpracownik Kosiniak-Kamysza

Jak opisują dziennikarze Interii Łukasz Szpyrka i Dawid Serafin, cała historia miała swój początek 10 stycznia tego roku, kiedy Paweł Horyń został powołany przez Donalda Tuska na dyrektora AMW. Premier obsadził nowe stanowisko na wniosek szefa MON Władysława Kosiniaka-Kamysza. Lider ludowców od wielu lat współpracuje Horyniem, któremu powierzył zarządzanie agencją obsługującą nieruchomości resortu obrony warte około sześciu miliardów złotych. 

 

"Nominacja nie jest przypadkowa. Horyń w latach 2011-2014 pracował jako doradca, a następnie szef gabinetu politycznego ministra pracy i polityki społecznej, którym był wówczas Kosiniak-Kamysz. Później pracował w PFRON, nad którym nadzór sprawował resort pracy. W ostatnim czasie był szefem powołanej przez PSL Fundacji Rozwoju" - czytamy. 

 

ZOBACZ: Kosiniak-Kamysz wraca do pomysłu wspólnego kandydata. Wskazuje wybory w USA

 

Powiązania z ludowcami mają także zastępcy szefów wspomnianych oddziałów regionalnych. Ci powoływani są przez szefa agencji.

 

Wszystkich można było obsadzić bez konkursów dzięki zmianie przepisów wprowadzonej za rządów PiS w 2016 roku. 

Od rozdania "misiewiczów", po rozdanie ludowców

Wiceminister obrony Paweł Bejda, który sprawuje faktyczną pieczę nad agencją w odpowiedzi na interpelację jednego z posłów PiS, przekazał, że stanowisko dyrektora agencji zostało obsadzone na podstawie zapisów ustawy AMW. Jeszcze przed ośmioma laty był bardzo krytyczny wobec wprowadzanych przez ówczesną władzę zmian. - Wydaje się, że to nowe otwarcie na nowe rozdanie dla "misiewiczów" - stwierdził wtedy.

 

- Moja nominacja wynika z ustawy. Zostałem powołany, na wniosek ministra, przez pana premiera. Nie było wymogów konkursowych. Stanowisko zaproponował mi minister obrony narodowej, który sprawuje nadzór nad agencją - przekazał w rozmowie z Interią sam Horyń. 

 

ZOBACZ: Nieoczekiwane słowa Kosiniaka-Kamysza. Złoży wniosek do prezydenta

 

Dziennikarze Interii zwrócili się do szefów wszystkich regionalnych oddziałów AMW. Żaden z dyrektorów nie zdecydował się na rozmowę. 

 

Do AMW wysłali też zapytania o zarobki kadry zarządzającej. "Nie otrzymaliśmy odpowiedzi. Według naszych ustaleń szef regionalnego oddziału AMW może liczyć na wypłatę rzędu kilkunastu tysięcy złotych" - czytamy. 

 

Sposób obsadzania stanowisk w rządowych agencjach od lat budzi wątpliwości opinii publicznej i od lat kolejne rządzące ugrupowania powielają te same schematy.     

Artur Pokorski / sgo / Polsatnews.pl
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie