Setki pielęgniarek przed KPRM. Premier do nich nie wyszedł
Blisko dwa tysiące pielęgniarek zebrało się przed siedzibą premiera w Warszawie. Donald Tusk do nich nie wyszedł, ale zrobiła to minister ds. polityki senioralnej Marzena Okła-Drewnowicz. Protestujące wręczyły jej petycję, w której domagają się przyspieszenia prac nad obywatelskim projektem, dzięki któremu zarobią więcej.
Pielęgniarki, które zebrały się przed Kancelarią Prezesa Rady Ministrów były rozgoryczone, ponieważ nie zostały wpuszczone do budynku, by w kancelarii podawczej osobiście złożyć dokument. Stwierdziły, że wynikało to z obawy o to, że zostaną w budynku.
- Tak państwo traktujecie pielęgniarki - zwróciła się jedna z protestujących do Okły-Drewnowicz.
- Nie taka była intencja. Dla mnie to był naturalny odruch, by do państwa wyjść - tłumaczyła minister.
Minister wyszła do tłumu. Podziękowania za "odwagę"
Szefowa OZZPiP Krystyna Ptok stwierdziła, że "byłoby elegancko gdyby premier opóźnił o 15 minut posiedzenie rządu i wyszedł do protestujących".
ZOBACZ: Protest przed KPRM. "Solidarność ponad granicami"
Podziękowała też minister za "odwagę" i wyjście do dużej grupy protestującej. Rozmówczynie uścisnęły sobie ręce. Okła-Drewnowicz zadeklarowała, że przekaże petycję premierowi.
Petycja dotycząca kryzysu kadrowego
W petycji pielęgniarki opisały oczekiwania środowiska wobec rządzących. "Wzywamy do pilnego podjęcia działań, które ograniczą negatywne konsekwencje kryzysu kadrowego pielęgniarek i położnych" - brzmi jej fragment.
ZOBACZ: Agnieszka Holland protestuje pod oknami premiera. "To były tylko pozory"
Pielęgniarki zwróciły uwagę m.in. na to, że obecnie pracę w zawodzie podejmuje za mało absolwentów pielęgniarstwa, szczególnie w publicznym systemie ochrony zdrowia.
Zaznaczyły, że brak jest rozwiązań prawnych sankcjonujących uznawanie kompetencji posiadanych przez pielęgniarki oraz położne i wykorzystywanych przez nie w pracy.
Czytaj więcej