Skandynawia radzi gromadzić zapasy. "Nie chcę straszyć ani uspokajać"

aktualizacja: Polska
Skandynawia radzi gromadzić zapasy. "Nie chcę straszyć ani uspokajać"
DGRSZ/Polsat News
Wiceminister obrony narodowej Cezary Tomczyk w "Graffiti"

- Wszystko jest w naszych rękach, w rękach sojuszników i naszej armii. Musimy zrobić wszystko, żeby być gotowi - powiedział w "Graffiti" wiceszef MON Cezary Tomczyk. Jego słowa były odpowiedzią, na broszury, które wysłały do swoich obywateli państwa skandynawskie. Przyznał, że w ministerstwie także rozważano takie rozwiązanie. - Nie chciałbym, żebyśmy ludzi straszyli ani uspokajali - dodał.

Prowadzący Marcin Fijołek rozpoczął rozmowę od tematu zezwolenia Ukrainie na używanie amerykańskiej broni na terytorium Federacji Rosyjskiej. 

 

- To dobra decyzja, ale spóźniona. Nie ma co ukrywać, że gdyby ta decyzja zapadła wiele miesięcy wcześniej, to Ukrainie i nam wszystkim byłoby łatwiej - ocenił Tomczyk. 

"Administracja Bidena ma niewiele czasu"

Wiceszef MON zaznaczył, że administracji Joe Bidena pozostało niewiele czasu na wpieranie Kijowa. - Do 20 stycznia musi zrobić wszystko, żeby wspomóc Ukrainę, żeby wytworzyć taką przewagę frontową - mówił.

 

Tłumaczył, że wynika to z niewiadomej, jaką jest przyszła polityka administracji Donalda Trumpa względem Ukrainy. 

 

ZOBACZ: Decyzja Bidena ws. uderzenia w głąb Rosji. Rzecznik Trumpa komentuje

 

Odnosząc się do stwierdzeń z obozu prezydenta elekta, że zgoda Bidena jest kolejnym stopniem na drabinie eskalacyjnej i "nie wiadomo dokąd to zmierza", Tomczyk przyznał, że "wszyscy chcemy uniknąć wojny światowej". - Ostatnio rozmawiałem z jednym z naszych generałów dywizji i on mówił: panie ministrze my musimy wygrać pokój - relacjonował. 

 

Wracając do tematu zmiany władzy w Stanach Zjednoczonych Tomczyk podkreślił, że "musimy z administracją Donalda Trumpa zbudować najlepszą z możliwych nić porozumienia". 

"Decyzja USA nie jest przypadkowa"

Fijołek zapytał o ewentualną reakcję Rosji na użycie amerykańskiej broni na jej terytorium. Jeszcze we wrześniu Władimir Putin groził, że w takiej sytuacji nastąpi odpowiedź Moskwy. - Niespecjalnie powinny nas interesować pomruki z Kremla, bo tych pomruków w ciągu tysiąca dni (wojny - red.) było naprawdę wiele, straszył nas wojną atomową i wszystkim innym - dodał. 

 

Zaznaczył, że Moskwa nie zrealizowała swoich planów związanych z inwazją na Ukrainę, miała zdobyć Kijów w 2 tyg. - Rosja poległa w tym sensie - stwierdził. 

 

Dodał, że plany strategiczne Kremla legły w gruzach, biorąc pod uwagę przystąpienie Szwecji i Finlandii do NATO oraz zwiększenie wydatków państw członkowskich na obronność. - Pamiętajmy, że decyzja USA nie jest przypadkowa. Ona wynika z czerwonej linii, którą prezydent Biden wyznaczył i powiedział, że jeżeli wojska Korei Północnej wkroczą na Ukrainę i będą tam toczyły walki, to ta linia zostanie przekroczona i Ameryka podniesie ten stopień - dodał. 

 

 

- Nie dajmy się zwieść Putinowi. To jest oszust, morderca, dyktator i człowiek, który nie powinien być nie tylko prezydentem Rosji, tylko człowiekiem skazanym - stwierdził. 

 

Tomczyk zaznaczył, że "ważne jest, to co teraz robi Donald Tusk". - Czyli budowanie tego frontu europejskiego w oparciu o Francję, Wielką Brytanię, Niemcy, Holandię, o kraje, które mają coś do powiedzenia, żeby mieć wspólne zdanie i żeby Europa miała wspólny front względem też polityki amerykańskiej  - tłumaczył. 

Skandynawowie ostrzegają obywateli. Tomczyk: Rozważaliśmy takie rozwiązanie

Prowadzący poruszył też temat przygotowań do ewentualnego konfliktu przez państwa skandynawskie. Przypomniał, że w Norwegii, Szwecji i Finlandii w ręce obywateli trafiły broszury ze wskazówkami, co robić na wypadek zagrożenia.

 

Z rozesłanych instrukcji obywatele dowiadują się co zrobić, aby przygotować się na skutki konfliktu zbrojnego. Plany zakładają przerwy w dostawach prądu, wody, czy utrudnienia w dostępie do żywności. Zalecono więc przede wszystkim robienie zapasów

 

- Czy polskie MON też planuje wysłać takie ulotki? - pytał Fijołek. 

 

- Na pewno będziemy prowadzili w tej sprawie komunikację, natomiast nie chciałbym, żebyśmy ludzi w jakikolwiek sposób straszyli, a jednocześnie nie chciałbym, żebyśmy ludzi uspokajali - odparł wiceminister obrony.

 

ZOBACZ: Finlandia planuje nowy zakaz dla Rosjan. "Zwalczanie wrogich wpływów"

 

- Bądźmy w tej sprawie realistami: wszystko jest w naszych rękach, w rękach naszych sojuszników i naszej armii. Musimy zrobić wszystko, żeby być gotowi - dodał. Przy tej okazji przypomniał o gigantycznych zakupach dla armii, budowie Tarczy Wschód i roli sojuszy. 

 

Tomczyk dopytywany o stworzenie broszur wzorem Skandynawów przyznał, że w resorcie rozważany był taki pomysł. - W perspektywie nie jest wykluczony, natomiast chodzi o to, żeby wszystko było robione z głową, krok po kroku - mówił. 

 

Wiceszef MON powiedział, że w ostatnim czasie w woj. warmińsko-mazurskim i podlaskim odbył wiele spotkań z samorządowcami. - Polska wschodnia jest bezpieczna. Dzisiaj tam jest gigantyczny problem z tym, że część ludzi przestaje tam przyjeżdżać ze względu na jakieś obawy. (...) Tam warto przyjeżdżać, warto uprawiać turystykę - mówił. 

Prawybory w KO. "Piłka jest w grze"

Tomczyk dopytywany o prawybory w KO zaznaczył, że "piłka jest w grze". - Każdy członek koalicji ma głos - zaznaczył i dodał, że "zarówno Donald Tusk, przewodniczący Platformy, ja jak i każdy inny członek naszej partii ma dokładnie jeden głos". 

 

Prowadzący odniósł się do wyników poniedziałkowego sondażu. - Różnica jeśli chodzi o wyniki w II turze to 14 do 8 na korzyść Trzaskowskiego. (...) Ja się trochę Radosławowi dziwę, znamy się wiele lat, rozumiem też jego rozgoryczenie złym sondażem, ale ono jest zupełnie niepotrzebne dlatego, że przewodniczący Tusk zarządził sondaż dokładnie tak, jak chciał Radosław Sikorski, czyli po tym jaka będzie decyzja Amerykanów (w wyborach - red.) - dodał. 

 

- Wszyscy znają w Polsce Sikorskiego i Trzaskowskiego, każdy ma swój typ i po prostu wybierzmy. My musimy zamknąć ten temat - stwierdził.  

 

ZOBACZ: "Nie będę długopisem". Szymon Hołownia zdradza plan na prezydenturę

 

Mirosław Suchoń z Polski 2050 odniósł się w mediach społecznościowych do wizyty szefa tej partii oraz kandydata na prezydenta Szymona Hołowni w Głuchołazach. 

 

"Gdy jedni myślą o swoich prawyborczych nominacjach i partyjnych grach, inni jadą pytać ludzi, jak wygląda ich sytuacja po powodzi" - napisał.  

 

Tomczyk odparł, że w tym samym czasie na miejscu pracował Marcin Kierwiński, minister do spraw koordynowania odbudowy terenów popowodziowych. Dodał, że usuwane są też "zatory", jeśli chodzi o kwestię wypłat. 

 

- Wszystko mogę zaakceptować w polityce, ale jedno czego nie akceptuję, to jest hipokryzja - ocenił wpis Suchonia. 

 

- Uważa, że ktoś kto jest w koalicji, nie dostrzega działań własnego rządu i myśli tylko o wyborach prezydenckich w tym kontekście, to tak bym nazwał ten proces - doprecyzował. 

 

Poprzednie wydania "Graffiti".

Artur Pokorski / sgo / Polsatnews.pl
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie