Horror na pokładzie samolotu. "Ryzykowanie życia pasażerów dla pieniędzy"

Świat Agata Sucharska / Polsatnews.pl
Horror na pokładzie samolotu. "Ryzykowanie życia pasażerów dla pieniędzy"
Business Wire / AP
W samolocie linii SAS silnik wyłączył się po silnych turbulencjach

Tuż przed lądowaniem na Florydzie samolot linii SAS napotkał na silne turbulencje, w wyniku czego ucierpieli pasażerowie. Na pokładzie wybuchła panika, która później przerodziła się w złość. Piloci nie podjęli bowiem lądowania na najbliższym lotnisku, a... zawrócili do Europy.

W środę doszło do silnych turbulencji u wschodnich wybrzeży Grenlandii, co spowodowało automatyczne wyłączenie jednego z silników samolotu linii SAS, który odbywał rejs ze Sztokholmu do Miami. 

 

Awaria doprowadziła do gwałtownego obniżenia lotu maszyny. Żaden z 254 pasażerów przebywających na pokładzie nie zgłosił żadnych poważnych obrażeń, ale wiele osób zostało poobijanych. 

 

ZOBACZ: Katastrofa lotnicza w USA. Samolot uderzył w samochód

 

Jak wynika z relacji w mediach społecznościowych jedna z kobiet, która nie była przypięta pasami wypadła z fotela, uderzyła w sufit i spadła na podłogę. Inna osoba miała zasłabnąć.

 

Większość przedmiotów zaczęła latać swobodnie po samolocie, uderzając w pasażerów.

Samolot wpadł w silne turbulencje. Piloci nie chcieli lądować

Pilotom udało się jednak uruchomić silnik i wyrównać lot. Początkowo na pokładzie wybuchła panika, ale później pasażerowie zaczęli się uspokajać i pomagać innym. Wiele osób zaczęło się jednak domagać, by samolot wylądował na najbliższym lotnisku. Piloci podjęli jednak decyzję o zawróceniu do Europy, chociaż byli już niemal u celu. 

 

"Mamy około 20 min do najbliższego lotniska w Kanadzie, mamy nieco ponad godzinę do amerykańskiej ziemi, a pilot mówi, że samolot jest uszkodzony i musimy zawracać. Czeka nas pięć godzin lotu do Kopenhagi, ponieważ SAS nie chce wydawać pieniędzy na wysłanie kogoś, kto potrafi naprawić samolot w Stanach Zjednoczonych" - napisał w mediach społecznościowych jeden z pasażerów. 

 

ZOBACZ: Kobieta zaczęła rodzić na pokładzie samolotu. W bagażu miała kilka paszportów

 

Wówczas pasażerowie wpadli we wściekłość, zaczęły się awantury i krzyki. "Nigdy nie uczestniczyłem w podobnym horrorze. Jestem bardzo rozczarowany nakazem SAS ryzykowania życia 255 osób dla pieniędzy" - napisał pasażer. Ostatecznie samolot wylądował w Kopenhadze po 10 godzinach i sześciu minutach w powietrzu, a pasażerów umieszczono w hotelu. 

 

Do zarzutów pasażerów odniosła się już linia lotnicza. "Ponieważ SAS nie dysponuje odpowiednimi urządzeniami i personelem do przeprowadzenia kontroli na tym poziomie w Miami, postanowiliśmy przekierować samolot do Kopenhagi, gdzie dostępne były zarówno hangary, jak i wykwalifikowani technicy. Lot samolotem do Miami skutkowałby uziemieniem samolotu na dłuższy okres, co doprowadziłoby do licznych odwołań" - wyjaśniono w oświadczeniu. 

Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie