Staranował auta na trasie S7. Nowe informacje w sprawie kierowcy ciężarówki

Polska
Staranował auta na trasie S7. Nowe informacje w sprawie kierowcy ciężarówki
OSP w Łęgowie
Podejrzany o spowodowanie karambolu nie trafi do aresztu

Kierowca podejrzany o spowodowanie karambolu na S7 koło Gdańska nie trafi do aresztu. Mężczyzna zostanie objęty nadzorem policji. Musi także wpłacić 100 tys. zł poręczenia majątkowego. W wypadku, do którego doszło w październiku, zginęły cztery osoby, a 15 zostało rannych.

Sąd Okręgowy w Gdańsku zdecydował, że kierowca ciężarówki, który na S7 w Borkowie koło Gdańska spowodował karambol, nie trafi do aresztu na trzy miesiące - podało Radio Gdańsk. Mateusz M. będzie pod nadzorem policji, musi codziennie zgłaszać się na komisariat.

 

Podejrzany musi także wpłacić 100 tysięcy zł poręczenia majątkowego - przekazała stacja. Kwota ma zostać wpłacona w ciągu 10 dni.

 

Sąd nie uwzględnił zażalenia prokuratury na poprzednią decyzję sądu niższej instancji.

Karambol na S7. Podejrzany nie przyznał się

Do karambolu doszło 18 października na S7 w kierunku Gdańska. Samochód ciężarowy uderzył w sznur pojazdów stojących w korku. W zdarzeniu uczestniczyło w sumie 21 pojazdów, w tym trzy ciężarowe. 

 

ZOBACZ: Tragiczny karambol na S7. Nowe informacje prokuratury

 

W wyniku wypadku zginęły cztery osoby, a 15 zostało rannych. Wszystkie ofiary to dzieci w wieku 7,9,10 i 12 lat.

Wypadek na S7. Auta stały w korku

Po wypadku policja zatrzymała 37-letniego kierowcę ciężarówki, który miał wjechać w samochody stojące w korku. Mężczyzna był trzeźwy, w jego organizmie nie stwierdzono obecności środków psychoaktywnych. Usłyszał zarzut spowodowania katastrofy w ruchu lądowym zagrażającej życiu i zdrowiu wielu osób i mieniu wielkich rozmiarów.

 

ZOBACZ: Nowe informacje o tragedii na S7. "Wszystkie ofiary to dzieci"

 

Biegli, którzy wcześniej przebadali pierwszy telefon mężczyzny poinformowali, że nie był on używany w trakcie zdarzenia.

 

Podejrzany w trakcie przesłuchania w prokuraturze nie przyznał się do zarzutu i odmówił składania wyjaśnień. Odpowiadał jedynie na pytania swoich obrońców. 37-latkowi grozi do 15 lat więzienia.

 

Anna Nicz / polsatnews.pl
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie