Skarżył się na złe traktowanie w więzieniu. Zmarł, zanim odzyskał wolność

Polska
Skarżył się na złe traktowanie w więzieniu. Zmarł, zanim odzyskał wolność
"Państwo w Państwie"
Rodzina nie była oficjalnie informowana o stanie zdrowia pana Mateusza

Mateusz Dudkiewicz poszedł do więzienia jako zdrowy człowiek. 30-latek miał odsiadywać wyrok za drobne kradzieże. Jednak po kilku miesiącach trafił do szpitala w stanie agonalnym. Rok po uwięzieniu pan Mateusz zmarł. Co dokładnie wydarzyło się w zakładzie karnym? Sprawą zajęło się "Państwo w Państwie".

Mateusz Dudkiewicz to młody mężczyzna, który w pewnym momencie miał trafić w "złe towarzystwo" i - żeby mu zaimponować - zaczął kraść. - Były to drobne i często ostentacyjne przestępstw. W biały dzień przy świadkach wynosił towar ze sklepów - tak o sprawie mówią najbliżsi pana Mateusza.

 

Według nich nie chodziło o wzbogacenie się, a jedynie o zyskanie uznania kolegów i partnerki. To dlatego w lipcu 2023 roku pan Mateusz trafił do Zakładu Karnego w Płocku. Jak twierdzą, poza problemami z kręgosłupem mężczyzna nigdy nie skarżył się na inne dolegliwości.

 

ZOBACZ: "Państwo w Państwie". Metoda "na kościół". Założył kult, kobieta straciła majątek życia

 

Tymczasem od października Mateusz Dudkiewicz mówił najbliższym, że podupada na zdrowiu. Miał nie trzymać moczu, mieć problemy poruszaniem się, zdarzył mu się atak padaczki. Na początku tego roku nie mógł pojawić się na widzeniu z matką. - Mama dostała taką informację, że on nie jest w stanie wyjść z celi – mówi "Państwu w Państwie" Adam Koftański, pełnomocnik rodziny Mateusza.

"Gdyby pozwolili nam go leczyć, to dzisiaj by żył"

Rodzina nie była oficjalnie informowana o stanie zdrowia pana Mateusza. Wszystkie doniesienia uzyskiwała albo od niego w czasie rozmów telefonicznych, albo od współwięźniów w późniejszym okresie, kiedy pan Mateusz nie podchodził do słuchawki.

 

Oprócz braku odpowiedniego leczenia w zakładzie karnym miał być przez pracowników więzienia bity i poniżany. Według relacji jednego ze świadków przemocy dostawał jednego pampersa dziennie, a strażnicy więzienni mieli go obrażać i określać słowami: "pampersiak", "dziewczynka", "księżniczka".

 

ZOBACZ: "Państwo w Państwie". Jest mężczyzną i kobietą jednocześnie. Oszust żongluje swoją płcią

 

To bliscy pana Mateusza w marcu złożyła wniosek o przerwę w odbywaniu kary, aby zabrać chorego do szpitala. Na to nie zgodził się sąd. - Gdyby pozwolili nam go leczyć, to dzisiaj by żył, by odbył swoją kary i tyle – mówi Judyta Dudkiewicz, siostra zmarłego.

 

Trzy tygodnie później pan Mateusz w stanie agonalnym trafił do szpitala. Był niemal zupełnie sparaliżowany; nie ruszał rękami i nogami, a kontakt z nim był znikomy. Wtedy sam dyrektor zakładu karnego wniósł o przerwę w odbywaniu kary. Po kilku miesiącach walki o życie 27 lipca Mateusz Dudkiewicz zmarł.

 

Jakie warunki panują w zakładzie karnym w Płocku? Czy służba więzienna zareagowała na czas? Czy człowiek, który trafia do więzienia, trafi swoje podstawowe prawa? Odpowiedź na te oraz na inne pytania w niedzielę w programie  "Państwo w Państwie". Transmisja od godz. 19:30 w Polsacie i Polsat News.

red / "Państwo w Państwie"
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie