Inwestycja za miliony obróciła się w absurd. Pasażerom zostało się śmiać
Pasażerka wpadła w śmiech, dowiadując się, że jej pociąg jeździ tylko raz w tygodniu. Jest mniej wesoło, gdy policzymy, ile wydano na budowę linii kolejowej do lotniska Olsztyn-Mazury. Mowa o 50 mln zł, a to jedynie część większej inwestycji. Jak mówią władze, na częstsze kursy nie ma szans z kilku względów. Zdanie kolejarzy jest jednak inne. Sprawą zajęły się Interia oraz "Wydarzenia" Polsatu.
51 mln złotych pochłonęła budowa linii kolejowej nr 747, jednej z nielicznych powstałych w Polsce po transformacji ustrojowej. Jest ona 1,5-kilometrową odnogą od innego szlaku, a prowadzi pod sam terminal lotniska Olsztyn-Mazury. Zarówno tory, jak i port, oddano do użytku w 2016 roku.
Włodarze obiecywali, że podróż pociągiem ze stolicy województwa warmińsko-mazurskiego do przystanku Szymany Lotnisko zajmie "trzy kwadranse". Później deklarowany czas wydłużył się do prawie godziny, a dziś jest niekiedy dłuższy niż 60 minut.
Pociąg na lotnisko Olsztyn-Mazury. Jeździ tylko raz w tygodniu
To jednak nie największy kłopot podróżnych, którzy chcieliby skorzystać z połączenia. Z biegiem lat liczba uruchamianych szynobusów z Olsztyna do Szyman i z powrotem kurczyła się, aż stopniała do kuriozalnej liczby jednego połączenia na tydzień. Obecnie koleją można dotrzeć na lotnisko tylko w soboty - i tego samego dnia wrócić.
ZOBACZ: Rolnicy nie dowierzają. Postawili im szlaban na środku pola
Kursy skoordynowane są z samolotem przylatującym z Londynu, a później wracającym do Wielkiej Brytanii. Połączeń dowozowych nie ma dla osób chcących skorzystać z innego rejsu na Wyspy, jak również tych, co kupili bilety na trasę Szymany - krakowskie Balice. O sprawie pisał dziennikarz Interii Wiktor Kazanecki.
"Skoro obiecywano szybki i pewny dojazd pociągiem na lotnisko, dlaczego skończyło się na jednej parze kursów w tygodniu? O to zapytałem szefostwo portu Olsztyn-Mazury i Biuro Transportu Kolejowego przy Urzędzie Marszałkowskim w Olsztynie. Ta druga instytucja, za pośrednictwem spółki "Warmia i Mazury", zarządza lotniskiem, a ponadto - jak inne wojewódzkie władze - organizuje lokalną kolej" - czytamy w artykule.
WIDEO: Wydano miliony, a pociąg raz na tydzień. Tak jeździ się na lotnisko Olsztyn-Mazury
Absurd na Mazurach. "Było super, było pełno ludzi. I zaczęło się coś psuć"
Instytucje stwierdziły m.in., że trudno jest zsynchronizować rozkład pociągów z tablicą odlotów, a dodatkowo szlak nr 747, podobnie jak inne w okolicy, jest jednotorowy, a to - w połączeniu z remontami - obniża przepustowość. Jak podała Interia, zdaniem urzędników istniejący, "wyjątkowy" kurs wybrano tak, aby "odpowiadał zapotrzebowaniu pasażerów".
Sprawą zajęły się również "Wydarzenia" Polsatu. Reporterzy pojechali w sobotę na stację Szymany Lotnisko, gdzie porozmawiali z pasażerami - bo Zaduszki były akurat jednym z dni, gdy szynobus zawitał przy lotnisku. - Na początku stworzyli ten pociąg super, każdy był zadowolony i było pełno ludzi. Potem zaczęło się coś psuć - wspomina pani Lucyna.
ZOBACZ: Nowe zasady w Pendolino. PKP: Takie było oczekiwanie pasażerów
Inna podróżna nie dowierzała, iż rozkład jazdy przewiduje tylko jedno połączenie w tygodniu. - No to bardzo mało jest - zaśmiała się pani Małgorzata. Podkreślić warto, że 51 mln zł to koszt jedynie szerszego fragmentu inwestycji. Na modernizację istniejących już wcześniej torów, peronów czy przejazdów kolejowych, aby dojazd na lotnisko był sprawniejszy, wydano niemal 150 mln zł.
Pociągi z Olsztyna na lotnisko. Budowa za miliony, a połączenie raz w tygodniu
O innych finansowych obciążeniach dziennikarz Interii mówił w Polsat News. - Koszty budowy tej linii kolejowej, jak i całej inwestycji, nie są jedynymi, co potwierdziły mi PKP PLK. Pieniądze trzeba wydać też na samo utrzymanie szlaku dla jednego pociągu w tygodniu - stwierdził, uściślając, że chodzi o mniej więcej pięć tysięcy złotych miesięcznie. - Przemnóżmy to razy 12 (miesięcy - red.) i liczbę lat, gdy taki rozkład będzie obowiązywał. Wychodzi spora sumka, którą można byłoby wydać na coś innego - ocenił Wiktor Kazanecki.
Głos w "Wydarzeniach" zabrał też dr Michał Beim, zajmujący się transportem. - Olsztyński airportlink ("spięcie" pociągów i samolotów w jednym miejscu - red.) od samego początku był wątpliwą inwestycją, jeśli chodzi o uzyskiwane parametry. Z kilku względów: po pierwsze, czas dojazdu koleją nie jest aż taki atrakcyjny w porównaniu z samochodem - wskazał ekspert.
ZOBACZ: Pendolino pojedzie do Poznania i Szczecina. Zaskoczenie na kolei
Natomiast Adrian Furgalski z Zespołu Doradców Gospodarczych TOR przekonywał, iż jeśli na danym porcie nie mamy 3 mln pasażerów lotniczych "to nie ma co w ogóle bawić się w kolej". - A potem kombinować, czy pociąg pójdzie o tej godzinie w taki dzień, czy inny - sprecyzował.
Województwo: Przepustowość nie pozwala. PKP PLK mówią co innego
W odpowiedziach przesłanych reporterowi Interii PKP PLK, które są zarządcą infrastruktury kolejowej, przyznały, że nie posiadają narzędzi, "które mogłyby wpływać na decyzje organizatorów" transportu szynowego. "Jedynie poprzez poprawę możliwości infrastruktury, poprawę jej parametrów oraz dostępności możemy stwarzać warunki do tworzenia przez przewoźników atrakcyjniejszej oferty" - wyjaśnił Martyn Janduła z biura prasowego spółki.
Jak podkreśliły PKP PLK, "mimo że trasa kolejowa z Olsztyna do Szczytna oraz do lotniska w Szymanach jest jednotorowa, istnieją miejsca umożliwiające mijanie się pociągów w Marcinkowie, Pasymiu czy Szczytnie". "Wykorzystanie trasy, pomimo skierowania części pociągów z modernizowanej obecnie trasy Korsze – Giżycko – Ełk, mogłoby być większe. Z naszych analiz wynika, że są możliwości uruchomienia w ciągu dnia na odcinku Olsztyn – Szczytno dodatkowych 2-4 par pociągów, w zależności od pory" - podały.
Czytaj więcej