Wolą wojnę niż północnokoreański reżim. Co Rosja oferuje żołnierzom Kima?
Nie wyrok, a jedyna taka szansa w życiu - tak północnokoreańscy żołnierze mają postrzegać możliwość udziału w wojnie przeciwko Ukrainie. Byli wojskowi reżimu, którzy uciekli do Korei Południowej, ocenili, co może motywować ich kolegów do udziału w inwazji. Mają to być m.in. zarobki, możliwość zobaczenia innych krajów czy przywileje dla ich rodzin.
Kim Dzong Un zdecydował się na wysłanie swoich żołnierzy Rosji, tym samym de facto włączając się do wojny przeciwko Ukrainie. Powody tej decyzji i motywację wojskowych, którzy zostali wysłani na pomoc armii Władimira Putina, wyjaśnili w rozmowie z agencją AP byli północnokoreańscy żołnierze, którzy zbiegli do Korei Południowej.
Z dotychczasowych doniesień medialnych wynika, że Pjongjang wysłał Moskwie 10 tys. żołnierzy, z czego większość ma służyć w elitarnych siłach specjalnych. Według ekspertów mimo to zostaną rzuceni na najcięższe odcinki frontu, co może oznaczać, że posłużą rosyjskim dowódcom za mięso armatnie.
Według obserwatorów północnokoreańskie grupy już przerzucane są w okolice frontu.
Żołnierze Korei Północnej w wojnie przeciwko Ukrainie. "Chcą zobaczyć inne kraje"
Zdaniem byłych północnokoreańskich żołnierzy, którzy zbiegli do Korei Południowej, wojskowi wysłani Putinowi traktują to nie jako wyrok, a nobilitację.
- Są zbyt młodzi i nie zrozumieją dokładnie, co to oznacza. Będą po prostu uważać to za zaszczyt, że zostali wybrani jako ci, którzy pojadą do Rosji spośród wielu północnokoreańskich żołnierzy - powiedział AP Lee Woong-gil, były członek tej samej jednostki sił specjalnych, Korpusu Szturmowego, który uciekł na Południe w 2007 roku.
ZOBACZ: Korea Północna głosi o "świętej wojnie". Reżim Kim Dzong Una rozsyła pogróżki
- Myślę, że większość z nich prawdopodobnie nie wróci do domu żywa - dodał.
Choi Jung-hoon, były podporucznik północnokoreańskiej armii powiedział, że służba na obcej ziemi przyciągnie wielu żołnierzy, którzy chcą po raz pierwszy zobaczyć inne kraje.
Korpus Szturmowy, który znany jest też jako 11 Korpus to jedna z najlepszych jednostek jaką dysponują władze w Pjongjangu.
Lee, który służył w tej formacji w latach 1998-2003, wspomina, że on i jego koledzy otrzymywali lepszą żywność i zaopatrzenie. Tymczasem żołnierze innych jednostek cierpieli z powodu niedożywienia, a często też na gruźlicę.
Na co liczy Kim?
Komentatorzy zwracają uwagę, że decyzja Kima o wsparciu Rosji w wojnie przeciwko Ukrainie może wydawać się nico kontrowersyjna i ryzykowna, bo reżim zmaga się z dużymi napięciami w relacjach z Waszyngtonem i Seulem.
Jak podaje agencja AP, "duże straty w wojskach północnokoreańskich byłyby poważnym ciosem politycznym dla 40-letniego przywódcy".
Eksperci twierdzą jednak, że Kim może postrzegać to jako sposób na pozyskanie bardzo potrzebnej obcej waluty i wsparcia w wymiarze bezpieczeństwa ze strony Federacji Rosyjskiej.
ZOBACZ: Północnokoreańskie służby w stanie gotowości. Obawiają się o bezpieczeństwo dyktatora
- Kim Dzong Un podejmuje duże ryzyko. Jeśli nie będzie dużej liczby ofiar, do pewnego stopnia dostanie to, czego chce. Ale sytuacja bardzo się zmieni, jeśli wielu jego żołnierzy zginie w bitwie - stwierdził Ahn Chan-il, były porucznik armii północnokoreańskiej, który jest obecnie szefem think tanku World Institute for North Korean Studies w Seulu.
Może mieć również nadzieję, że Rosjanie odwdzięczą się mu udostępnieniem "wyrafinowanej i bardzo wrażliwej technologii, której potrzebuje do udoskonalenia swoich pocisków zdolnych do przenoszenia broni jądrowej".
Nam Sung-wook, były dyrektor think tanku prowadzonego przez południowokoreańską agencję szpiegowską, stwierdził, że reżim prawdopodobnie liczy na setki milionów dolarów z tytułu wynagrodzeń dla żołnierzy, a oni sami zdobędą doświadczenie na nowoczesnym polu walki.
Kim zabierze żołnierzom pieniądze od Putina
Rozmówcy AP twierdzą, że średnia pensja dla robotników i żołnierzy w Korei Północnej nie przekracza dolara miesięcznie. Kwestie ekonomiczne stanowią więc motywację do udziału w wojnie zarówno dla żołnierzy jak i samego reżimu.
"Oczekuje się, że Rosja pokryje wszystkie koszty związane z rozmieszczeniem północnokoreańskich żołnierzy, w tym ich pensje, które obserwatorzy szacują na co najmniej 2 tys. dolarów miesięcznie na osobę. Około 90 proc. do 95 proc. ich stypendiów prawdopodobnie trafi do kasy Kima, a reszta do żołnierzy" - czytamy.
ZOBACZ: Rosjanie narzekają na Koreańczyków z północy. Przechwycono rozmowy wojska
To oznacza, że rok służby dla Putina oznacza dla wojskowego z Korei Północnej od 1200 do 2400 dolarów. Według rozmówców agencji, to wystarczająco dużo, żeby młodzi żołnierze zgłaszali się na ochotnika.
Poza tym, według nich kolejnymi zachętami może być przyjmowanie do Partii Robotniczej oraz prawo przeprowadzki do stolicy kraju. Dodatkowo nagrodzone mogą zostać też ich rodziny. Tutaj reżimowe władze miałby oferować lepsze warunki zamieszkania i dostęp do lepszej edukacji.
Ahn twierdzi, że "żołnierze postrzegają wyjazd do Rosji jako jedyną w życiu okazję". Kiedy jednak będą ponosić duże straty może dojść do sytuacji, że zaczną dezerterować.
Czytaj więcej