Szymon Hołownia podpadł dziennikarzom. "Głupio wyszło"
- Muszę połączyć w tym budynku dwie rzeczy: waszą wolność pracy i charakter tego miejsca, który jest specyficzny - tłumaczył dziennikarzom Szymon Hołownia. Marszałek Sejmu przyznał, że ostatnia sytuacja, gdy wyproszono dziennikarkę sprzed jego gabinetu, nie powinna mieć miejsca. - Doszło do nieporozumienia, za które przepraszam - dodał.
We wtorek Straż Marszałkowska wyprosiła dziennikarkę z korytarza marszałkowskiego, gdy czekała ona na Szymona Hołownię. Jako powód podano zarządzenie wprowadzone przez Prawo i Sprawiedliwość.
Mówi ono, że dziennikarze chcący nagrywać wypowiedzi i wywiady na I piętrze hallu budynku A muszą mieć zgodę Marszałka Senatu. Pojawiły się obawy o ograniczenia pracy mediów, jak za rządów PiS, ale Szymon Hołownia kategorycznie temu zaprzecza.
Szymon Hołownia ogranicza media? Marszałek zaprzecza
- To jest zarządzenie marszałka Komorowskiego, mówiąc szczerze ja się formalnym brzmieniem zarządzeń poprzednich marszałków nie zajmuje, zajmuje się tym, co jest stanem faktycznym. Przecież jedną z moich pierwszych decyzji było otwarcie korytarza marszałkowskiego. Wcześniej były kotary, były strażnicy, teraz możecie po tym korytarzu chodzić i wykonywać swoją pracę - tłumaczył w środę Szymon Hołownia.
Gdy Hołownia został marszałkiem Sejmu jedną z jego pierwszych decyzji było usunięcie barierek, które znajdowały się na ul. Wiejskiej Polityk zarządził również usunięcie kotar i straży, która za rządów PiS blokowała wejście do korytarza marszałkowskiego.
ZOBACZ: "Koalicja przetrwa". Szymon Hołownia wystawił rządowi ocenę
Marszałek Sejmu nawiązując do wtorkowego incydentu dodał, że takie sytuacje będą miały miejsce, ponieważ jest to budynek, gdzie funkcjonariusze publiczni wykonują swoją pracę.
- Jeżeli w Sejmie będzie się działa historia, która jest z innego zakresu niż wolność mediów - bo my też robimy inne rzeczy, różne procedury są uruchamiane - będzie czasem przychodził strażnik i prosił was o odsunięcie się z korytarza - wyjaśnił. - No i wtedy, albo ufacie strażnikowi, że ma jakiś powód, albo myślicie, że ja jestem marszałkiem Kuchcińskim, który chce przed wami uciekać - dodał Hołownia.
Marszałek Sejmu przeprasza dziennikarzy. "Ja was kocham"
Lider Trzeciej Drogi zwrócił się też z prośbą do dziennikarzy. - Jeśli umawiamy się na wypowiedzi, to umawiajmy się na wypowiedzi. Nie stawiajcie mnie czy innych osób, w sytuacji, gdzie wychodząc z gabinetu w różnych sytuacjach i potrzebach od razu mamy konferencję prasową. Jest tu przestrzeń, aby umówić się ze sobą na nagrania - zaapelował.
Hołownia zapowiedział, że zanim zmieni zarządzenie, na które powołała się straż marszałkowska musi się z nim zapoznać. - Jeśli jest tam mowa, że straż może poprosić o opuszczenie korytarza marszałkowskiego ze względu na inne czynności, które w danym momencie mają miejsce w korytarzu to zarządzenie ma sens, jeśli okaże się, że służy, aby ograniczać pracę mediów, to nie ma sensu - powiedział.
ZOBACZ: Szymon Hołownia o zachowaniu posła Konfederacji. "Nieźle pan nawywijał"
- Ale proszę mnie rozumieć, bo muszę połączyć w tym budynku dwie rzeczy: waszą wolność pracy i charakter tego miejsca, który jest specyficzny. Rozumiem, że doszło wczoraj do nieporozumienia, za które przepraszam - dodał i podkreślił, że jeśli media chcą współpracować z politykami, to muszą się z nimi dogadywać.
- Umówmy się, macie dostęp tam, gdzie chcecie, możemy nagrywać setki (krótkie wypowiedzi dla mediów - red.) w korytarzy marszałkowskim, jeśli straż nas prosi o przesunięcie, to się przesuwamy, a jeżeli chcecie ode mnie setkę, to się ze mną umówcie i będziemy rozmawiać - podsumował.
Na koniec Hołownia zażartował, że poza udręczaniem dziennikarzy w Sejmie również czyta artykuły na swój. - Jestem najdłużej się kończącym politykiem w Polsce - mówił. Jedna z dziennikarek zwróciła uwagę, że w tej sytuacji ironie jest zbędna. - No ja wiem pani redaktor. Głupio wyszło, wiecie, że was kocham - dodał.
Czytaj więcej