"Zdziwienie" i "dezaprobata". Szef BBN reaguje na słowa generała Stróżyka
- Z dużym zdziwieniem i brakiem aprobaty odebrałem słowa, które padły na konferencji, tezę dotyczącą ukrywania informacji, ale też jakieś formy udzielania współpracy - mówił Jacek Siewiera, odnosząc się do raportu o rosyjskich wpływach. Wcześniej dotychczasowe ustalenia komisji zaprezentował gen. Jarosław Stróżyk. Mówił m.in. o "zdradzie dyplomatycznej" Antoniego Macierewicza.
- Zarówno kancelaria prezydenta jak i Biuro Bezpieczeństwa Narodowego podlegają prezydentowi i rzeczywiście do biura BBN wpłynęły dwa razy pisma - w lipcu i sierpniu - z prośbą o udzielenie informacji na temat rosyjskich i białoruskich wpływów w kilku obszarach - powiedział w środę Jacek Siewiera.
Szef BBN komentuje raport ws. rosyjskich wpływów w Polsce
- Po konsultacji z prawnikami, w dwóch pismach udzieliłem odpowiedzi z odmową ze względu na brak podstawy prawnej. Bo BBN nie jest jednostką, którą nadzoruje prezes Rady Ministrów i zarządzenie nie stanowi podstawy prawnej, pan gen. Stróżyk doskonale o tym wie - dodał szef BBN.
Siewiera podkreślił, że ani BN, ani prezydent nie mają zamiaru ukrywać żadnych dokumentów. - Jest gotowość do współpracy i możemy udostępnić dokumenty, gdy jest ku temu podstawa prawna, a tu nie było - mówił.
Dopytywany przez dziennikarzy, czy dokumenty ujawnią zaniedbania Antoniego Macierewicza w kwestii polskiej armii polityk przyznał, że "za czasów jego obecności w BBN, takie analizy nie były wykonywane".
ZOBACZ: "Zdrada dyplomatyczna" Macierewicza. Raport o rosyjskich wpływach
Jednocześnie szef BBN podkreślił, że biuro nie chroni Macierewicza, ani żadnego innego polityka, ponieważ nie należy to do obowiązków instytucji. - W wykazie zadań takiej funkcji nie mamy - podkreślił. - Jakiekolwiek insynuacje, sugerowanie ukrywania czy proponowania pozyskiwania informacji spotykają się z moją daleko idącą dezaprobatą, to niedopuszczalne - ocenił.
Szef BBN skomentował również nieprawidłowości ws. programu Karkonosze. - Pełniłem wtedy zawodową służbę wojskową, nie było mnie w BBN, ale są żołnierze, którzy uczestniczyli w programie. Odbyłem rozmowę z jednym z takich oficerów i on uważa, że informacje przekazane w trakcie konferencji nie odpowiadają temu, jak wygadała rzeczywistość - powiedział.
Raport o rosyjskich wpływach. "Zdrada dyplomatyczna" Macierewicza
Wcześniej generał Jarosław Stróżyk na konferencji prasowej zaprezentował raport komisji ds. badania rosyjskich wpływów.
- Uprawniona może być teza, że otoczenie prezydenta, bo przecież nie podejrzewam samego prezydenta, ukrywa przed komisją informacje dotyczące działań ministra obrony narodowej w latach 2015-2018 - powiedział przewodniczący komisji.
- Komisja zidentyfikowała szereg działań, które wypełniają cele polityki zagranicznej Rosji i Republiki Białorusi oraz wpisywały się w modus operandi służb specjalnych tych państw w zakresie inicjatyw wymierzonych w osłabienie potencjału RP i jej pozycji na arenie międzynarodowej. Analizy niektórych zagadnień wskazują na bezpośrednie wpływy rosyjskie - ujawnił generał.
ZOBACZ: Komisja ds. rosyjskich wpływów. Są pierwsze informacje
Stróżyk zapowiedział, że komisja rekomenduje złożenie zawiadomienia do prokuratury w sprawie Antoniego Macierewicza "celem dokonania oceny pod kątem możliwości popełnieni przestępstwa zdrady dyplomatycznej". Chodzi o "udaremnianie zakupu uzbrojenia na rzecz Sił Zbrojnych RP".
Według przewodniczącego Macierewicz "bez trybu, analiz i konsekwencji" wycofał się z programu Karkonosze dotyczącego pozyskania wielozadaniowego samolotu tankowania powietrznego. W ocenie komisji decyzja ta była "bezpodstawna, bezrefleksyjna, krótkowzroczna, nieuzasadniona i nieprzemyślana" i - jak mówił Stróżyk - zapewne w dużej mierze podyktowana "osobistą niechęcią" do partnerów z Unii Europejskiej.
- Straciliśmy nie tylko kilka milionów składek, ale też możliwość stacjonowania w Polsce, w Powidzu, takich samolotów. Program dzisiaj jest wielkim sukcesem: flota dziesięciu tankowców stacjonuje w Kolonii w Niemczech - mówił generał.
Czytaj więcej