Wybory parlamentarne w Gruzji sfałszowane? Świat reaguje na wyniki
- Sama zastanawiałam się, czy były to pełni wolne i konkurencyjne wybory - oceniła głosowanie w Gruzji fińska deputowana Pia Kauma. Po tym, jak w kraju odbyły się wybory parlamentarne, a prezydent ogłosiła, że nie uznaje wyników, kolejne państwa zaczęły komentować sytuację. Stanowisko zajęły m.in. USA, Łotwa, czy Polska. Radosław Sikorski ocenił, że wybory "nie były w pełni demokratyczne".
W sobotę w Gruzji odbyły się wybory parlamentarne. Centralna Komisja Wyborcza przekazała, że wygrało rządzące od 12 lat Gruzińskie Marzenie, z kolei telewizja przychylna opozycji informowała o ich zwycięstwie. Pojawiły się również rozbieżności w sondażach exit poll. W niedzielę prezydent kraju Salome Zurabiszwili przekazała, że nie uznaje wyników, bo doszło do "technologicznej operacji specjalnej", którą przeprowadziła Rosja. Sytuacja w Gruzji wywołała poruszenie niemal na całym świecie.
Wybory parlamentarne w Gruzji. Komentarze z całego świata
"Co za hańba. Moje uznanie dla gruzińskich obywateli, którzy masowo poszli do urn wyborczych pomimo zastraszania. Ich pragnienie europejskiej przyszłości musi być respektowane przez każdy rząd zawiązany w tym kraju" - oceniła szefowa dyplomacji Łotwy Baiba Braze.
Łotewska agencja LETA pisze, że obecny rząd utworzony przez Gruzińskie Marzenie, partię miliardera Bidzina Iwaniszwiliego, zaczął powielać politykę Władimira Putina oraz odtwarzać antyzachodnią retorykę Kremla, zaś od tych wyborów będą zależeć stosunki Gruzji, jako kraju kandydującego do UE.
Z kolei sekretarz stanu USA Antony Blinken w wydanym oświadczeniu przekazał, że Stany Zjednoczone "w przyszłości zachęcają przywódców politycznych Gruzji do poszanowania praworządności, uchylenia ustawodawstwa, które podważa podstawowe wolności i wspólnego zajęcia się niedociągnięciami w procesie wyborczym".
ZOBACZ: Gruzja: Prezydent nie uznaje wyników wyborów. "Operacja Rosji"
Blinken podkreślił również, że Waszyngton przyłącza się do apeli obserwatorów o pełne dochodzenie w sprawie doniesień o naruszeniach związanych z wyborami.
Po tym jak prezydent Salome Zurabiszwili podważyła legalność wyborów parlamentarnych i wezwała obywateli do protestów, "kraj może znaleźć się na krawędzi politycznego kryzysu" - uważa starszy badacz Fińskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych (FIIA) Ryhor Nizhnikau.
"Sobotnie głosowanie przebiegało w wyjątkowo napiętej i spolaryzowanej atmosferze. Sama zastanawiałam się, czy były to pełni wolne i konkurencyjne wybory" - oceniła w rozmowie z agencją STT fińska deputowana Pia Kauma, szefowa zgromadzenia parlamentarnego OBWE, kierująca misją obserwacyjną wyborów na miejscu w Tbilisi.
Napięta sytuacja w Gruzji. "Można wpaść ponownie w objęcia Rosji"
Z raportów wynika, że w niektórych lokalach dochodziło do naruszeń, w tym także do stosowania fizycznej przemocy czy też uzupełnienia urn nielegalnymi głosami. "Wybory trudno uznać za uczciwe, szczególnie że według sondaży exit poll dla mediów opozycyjnych więcej głosów powinien zdobyć sojusz proeuropejskiej opozycji" - skomentował Nizhnikau. Jego zdaniem "jeśli partia władzy nie użyje przeciwko protestującym siły, lub nie popełni innych większych błędów, to protesty raczej nie zmienią sytuacji".
Szef dyplomacji Estonii Margus Tsahkna ocenił, że międzynarodowe raporty oraz stanowisko prezydent Gruzji "czynią niemożliwym uznanie tych wyborów za wolne i sprawiedliwe". Minister podkreślił, że "naród Gruzji ma prawo głosować w sposób wolny, uczciwy i decydować o swojej własnej przyszłości".
"Fałszując wybory, nie można przystąpić do UE, ale można wpaść ponownie w objęcia Rosji" - skomentował z kolei przewodniczący komisji spraw zagranicznych parlamentu Estonii Marko Mihkelson. "Tego zapewne pragnie partia rządząca, wbrew woli większości społeczeństwa" - oświadczył w mediach społecznościowych.
ZOBACZ: Rosjanie rzucili wszystkie siły na zdobycie miasta. Podano szczegóły
Według Mihkelsona, jeśli "Gruzini pozwolą na zduszenie ich woli, to Rosja osiągnie swój cel i Gruzja skończy tak samo jak Białoruś, a to tylko zachęci Kreml do popełniania kolejnych zbrodni i agresji".
Natomiast szef polskiego MSZ Radosław Sikorski ocenił, że wynik odbiega od sondaży exit poll, i że wybory "nie były w pełni demokratyczne".
- Oczekujemy reakcji obserwatorów międzynarodowych, ale wydaje się, że wynik odbiega od exit polli, i wydaje się, że wybory nie były w pełni demokratyczne. Pozwólmy międzynarodowym obserwatorom wypowiedzieć się, ale jestem tą sytuacją bardzo zaniepokojony, bo te wybory były być może kluczowym dniem, co do orientacji Gruzji - mówił.